Być albo nie być w walce o mistrzostwo Polski. Taką stawkę miał dla Jagiellonii Białystok mecz z Koroną. W wypadku porażki traciliby siedem punktów do Rakowa Częstochowa, co oczywiście w cztery kolejki da się odrobić, jednak poziom trudności wzrósłby niebotycznie. Potrzeba byłoby wielu wpadek rywali. Zespół Adriana Siemieńca wygrał tylko dwa z ostatnich pięciu meczów ligowych i narobił sobie strat, a w dodatku za plecy też musiał spoglądać, bo tam na zaledwie dwa punkty zbliżyła się Pogoń Szczecin.
REKLAMA
Zobacz wideo W jakim klubie zagra w nowym sezonie Jakub Kiwior? Żelazny: Ten klub już jest dla niego za mały
Pululu przełamał niemoc, ale...
Triumf z Koroną był więc koniecznością. Kielczanie w tym sezonie mają już święty spokój, bo ani im spadek nie grozi, ani gra o coś więcej. Pozostało walczyć po prostu o jak najwyższą pozycję na koniec, gdyż wiadomo, iż każde miejsce wyżej, to większa premia finansowa. Zespół Jacka Zielińskiego też w najwyższej formie nie jest, bo ich ostatnie pięć spotkań to tylko jeden triumf (u siebie z Widzewem Łódź 2:1).
Pierwsza połowa mogłaby zostać określona połową momentów. Przez większość czasu nie działo się nic ciekawego, poza dwoma momentami właśnie. Pierwszy to 20. minuta i rzut karny dla Jagiellonii za faul Martina Remacle'a na Jesusie Imazie. Sędzia Tomasz Kwiatkowski bardzo długo oglądał to na VAR-ze i żadna powtórka tak naprawdę nie była idealna. Natomiast arbiter decyzję utrzymał, a rzut karny wykorzystał Afimico Pululu. Napastnik Jagiellonii przerwał tym samym serię aż dziewięciu ligowych meczów bez trafienia.
... Ale mocy to nie miała defensywa Jagiellonii
Drugi interesujący moment przed przerwą to już doliczony czas gry. Zamieszanie po dośrodkowaniu w pole karne Jagiellonii, obrońcy wybijają do boku, ale tam już czyhał Dawid Błanik, który po chwili idealnie dośrodkował na głowę Jewigienija Szykawki, a ten nie zmarnował szansy. jeżeli w przypadku Pululu można było mówić o wielkim przełamaniu, to co dopiero ma powiedzieć Białorusin, który trafił w lidze pierwszy raz od... maja zeszłego roku. Zawodnicy Jagiellonii protestowali jeszcze, bo w polu karnym leżał jeden z ich graczy, ale niczego nie wskórali. Gol do szatni i 1:1.
Stracona bramka po uderzeniu głową najwyraźniej niczego Jagiellonii nie nauczyła. Krótko po wznowieniu gry, a konkretnie w 49. minucie znów Błanik posłał dośrodkowanie z rzutu wolnego na głowę Pau Resty, a Hiszpan pocelował idealnie. Faul reklamował Taras Romanczuk, ale podobnie jak wcześniej, protesty nic nie dały.
Gol stadiony świata dobił konającego
Sytuacja Jagiellonii zrobiła się trudna, ale dziesięć minut później było o wiele... gorzej. W 59. minucie kapitalny strzał z ok. 20. metra niemal prosto w okienko posłał Mariusz Fornalczyk i podwyższył na 3:1. Drugi mecz z rzędu, w którym białostoczanie stracili trzy gole z rywalem, którego byśmy o to nie podejrzewali (ostatnio porażka 1:3 z Zagłębiem Lubin).
Białostoczanie robili, co mogli, by odrobić straty. Jednak kilka dziś mogli, to i kilka zrobili. Najlepszą sytuację miał już w doliczonym czasie Jesus Imaz, ale w sytuacji sam na sam przegrał z Rafałem Mamlą. Zespół Adriana Siemieńca niczego już w tym meczu nie zmienił. Druga z rzędu porażka 1:3, która może być najbardziej kosztowna w sezonie.
Jagiellonia nie goni, za to jak najbardziej jest goniona
Przegrana oznacza, iż Jagiellonia traci już siedem punktów do liderującego Rakowa Częstochowa, a na odrobienie tego ma cztery kolejki. Potrzeba jej zatem trzech wpadek zespołu Marka Papszuna, a przecież ich rozdziela jeszcze Lech Poznań. Jednak choćby jeżeli Raków bardzo brzydko by się poślizgnął, Jagiellonia musiałaby to wykorzystać, a tymczasem ich kryzys formy wygląda na głęboki. Muszą też oglądać się za siebie, bo czwarta Pogoń Szczecin traci po tej kolejce do nich już tylko dwa punkty, a i pięć punktów Legii Warszawa to też nie aż tak dużo.
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 3:1 (Szykawka 45+6', Resta 49', Fornalczyk 59' - Pululu 24'(K))
Korona: Mamla - Trojak, Soteriou, Resta - Długosz (86. Nuno), Remacle (86. Strzeboński), Nono, Matuszewski - Błanik (90+1. Konstantyn), Szykawka (78. Bąk), Fornalczyk (78. Zwoźny)
Trener: Jacek Zieliński
Jagiellonia: Abramowicz - Wojtuszek, Skrzypczak, Stojinović, Moutinho - Romanczuk, Kubicki (45+1. Silva) - Churlinov (81. Villar), Imaz, Hansen (61. Pietuszewski) - Pululu (81. Semedo)
Trener: Adrian Siemieniec
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Żółte kartki: Matuszewski, Długosz (Korona) - Pululu, Moutinho, Romanczuk (Jagiellonia)