Jagiellonia pokazała, jak się gra w ostatnich 10 minutach. Nokaut w końcówce

3 tygodni temu
Zdjęcie: screen


Jagiellonia Białystok pokonała na wyjeździe FK TSC Backa Topola 3:1 w pierwszym meczu fazy play-off Ligi Konferencji. Drużyna Adriana Siemieńca rewelacyjne rozegrała ostatnie 10 minut i jest o krok od awansu do kolejnej rundy, w której zagra albo z Cercle Brugge, albo Legią Warszawa.
- TSC to zespół bardzo powtarzalny w grze, swojej tożsamości, spojrzeniu na piłkę. To sposób bardzo konsekwentnie realizowany od dłuższego czasu, co widzieliśmy w analizie. To bardzo dobrze świadczy o trenerze, iż ta drużyna jest wyrazista. Mamy dużo informacji, wiemy czego się spodziewać - mówił Adrian Siemieniec przed meczem z FK TSC Backa Topola.


REKLAMA


Zobacz wideo Co z tym Superpucharem Polski? "Robimy z siebie kretynów. Nikt tego nie szanuje"


Trener Jagiellonii Białystok z dużym szacunkiem wypowiadał się o rywalu w fazie play-off Ligi Konferencji, ale w Polsce Serbów nikt się nie obawiał. Backa Topola rzutem na taśmę zajęła 24. miejsce w fazie ligowej, w której przegrała 0:3 z Legią Warszawa. Serbowie przegrali też dwa pierwsze mecze w 2025 r.
Ale w czwartek przez pierwsze 30 minut to gospodarze byli lepszą drużyną. Jagiellonia bardziej przypominała siebie z piątkowego meczu ze Stalą Mielec (1:2) niż z pierwszego spotkania w 2025 r. z Radomiakiem (5:0).


To, co zwracało uwagę w grze drużyny Siemieńca, to duża nerwowość. Raz piłkę we własnym polu karnym stracił Mateusz Skrzypczak, później w środku pola dwukrotnie przydarzyło się to Jarosławowi Kubickiemu. Ambitnymi interwencjami w ostatniej chwili drużynę dwukrotnie ratował Norbert Wojtuszek. Mimo iż Jagiellonia nie ponosiła konsekwencji błędów, prosiła się o problemy.
Jagiellonia krok od awansu
I te przyszły w 28. minucie. Backa Topola przeprowadziła kontratak, w którym piłkę na lewym skrzydle dostał Vieljeux Mboungou. Kongijczyk zszedł do środka i oddał potężny strzał, po którym piłka wylądowała w okienku bramki Sławomira Abramowicza.


Na szczęście Jagiellonia zareagowała pozytywnie i trzy minuty później był już remis. Były zawodnik Korony Kielce - Milan Radin - zagrał piłkę głową w taki sposób, iż ta spadła wprost pod nogi Jesusa Imaza. Hiszpan znalazł się w sytuacji sam na sam z Veljko Iliciem i spokojnie doprowadził do remisu.


Jagiellonia mogła schodzić na przerwę z prowadzeniem. Mogła, a choćby powinna, ale po kapitalnej, koronkowej akcji Imaz nie oddał strzału w idealnej sytuacji, tylko podał do Afimico Pululu. Było to zagranie ryzykowne i niepotrzebne, a piłka wylądowała w rękach Ilicia.
Nie była to jedyna okazja, jaką zmarnowała w tym meczu Jagiellonia. Po przerwie szanse na bramki mieli m.in Pululu, Imaz i Darko Czurlinow, jednak za każdym razem Jagiellonii brakowało albo skuteczności, albo lepszej, szybszej decyzji o uderzeniu na bramkę.
W 81. minucie wnioski z dotychczasowych błędów wyciągnął Pululu. Napastnik Jagiellonii dopadł do piłki przed polem karnym i po odpowiednim przyjęciu zdecydował się na zaskakujący strzał. Strzał, który dał Jagiellonii upragnione prowadzenie 2:1.


Osiem minut później goście prowadzili już 3:1. Przebitkę w walce o piłkę wygrał Kubicki, który zagrał w pole karne. W nim znalazł się Imaz, który uderzeniem z powietrza, z pierwszej piłki podwyzszył prowadzenie Jagiellonii na 3:1. Rewanż za tydzień w Białymstoku.
Idź do oryginalnego materiału