Naszpikowana gwiazdami NBA reprezentacja Stanów Zjednoczonych jest głównym faworytem do zwycięstwa w turnieju koszykarskim podczas tegorocznych igrzysk olimpijskich. Teoria swoje, jednak w praktyce wszystko zweryfikuje boisko. Choć był to tylko mecz towarzyski, podopieczni Steve’a Kerra niemiłosiernie męczyli się z debiutującym na olimpijskiej scenie Sudanem Południowym, z którym zagrają też w fazie grupowej. Niektórzy twierdzą jednak, iż obecny skład może być… lepszy od oryginalnego Dream Teamu z roku 1992.
Złota drużyna z Barcelony, w której skład wchodziły żywe legendy NBA, jak Michael Jordan, Larry Bird, Magic Johnson czy Charles Barkley, dziś jest określana jedną z najlepszych w całej historii koszykówki. Sławetny Dream Team wprost zdominował turniej olimpijski z 1992 roku, o czym świadczy fakt, iż wygrywali z przewagą wynoszącą średnio 43,8 punktu na mecz.
Niedawno jednak kontrowersyjną tezę postawił obecny selekcjoner reprezentacji Serbii, Svetislav Pesić. 74-letni szkoleniowiec stwierdził iż jego zdaniem skład, który Amerykanie wysłali na tegoroczne igrzyska olimpijskie jest „silniejszy od Dream Teamu z 1992 roku”. Wprawdzie Steve Kerr ma w składzie największe z obecnych gwiazd najlepszej ligi świata, jak choćby LeBron James, Stephen Curry, Kevin Durant (o ile zagra) czy Anthony Edwards, ale i tak to stwierdzenie wydaje się szyte zbyt grubymi nićmi.
– Byłem tam z Niemcami, pamiętam iż nikt nie mógł uwierzyć, iż tacy gracze istnieją… ale to był rok 1992. Teraz jest 2024 i obecny zespół amerykański jest lepszy… To będzie idealna okazja, aby zobaczyć, jak wygląda reszta świata w porównaniu z nimi – powiedział legendarny trener w rozmowie z Mozzart Sport.
Chris Mullin nie był zawodnikiem, od którego selekcjoner Chuck Daly zaczynał ustalanie składu, ale zdecydowanie może się czuć pełnoprawnym członkiem tamtej drużyny. Dwukrotny złoty medalista olimpijski (po raz pierwszy w 1984 roku w Los Angeles) w Barcelonie rzucał średnio po 12,9 punktu na mecz, trafiając 61,9% wszystkich rzutów z gry, w tym 53,8% z dystansu. Ówczesny koszykarz Golden State Warriors przez wypowiedź Pesicia poczuł się wywołany do tablicy.
– Tak twierdzi, bo musi grać przeciwko tej drużynie! Kim w ogóle był ten facet? Chyba będę musiał go sprawdzić. Dzięki temu będę miał o czym mówić – powiedział w wywiadzie udzielonym Markowi Medinie z portalu Sportskeeda. Nie gryząc się w język Mullin stwierdził, iż ma w planach osobiste spotkanie z selekcjonerem Serbów w stolicy Francji i rozmowę z nim twarzą w twarz.
– Musi się obudzić, może niech dla otrzeźwienia wykąpie się w serbskim morzu czy coś. Może się z nim spotkam. Będę w Paryżu, więc bez problemu go znajdę. Chętnie udzielę mu małej lekcji historii – stwierdził 60-latek.
Mullin miał za sobą bogatą karierę w NBA. W trakcie 16 lat jej trwania występował głównie w barwach Warriors, z trzyletnią przerwą na pobyt w Indiana Pacers. Na parkietach najlepszej ligi świata rozegrał w sumie 986 spotkań, średnio zapisując na swoje konto 18,2 punktu, 4,1 zbiórki, 3,5 asysty oraz 1,6 przechwytu na mecz. Trafiał 50,9% wszystkich rzutów z gry, w tym 38,4% z dystansu.
Gdy w 2001 roku wieszał buty na kołku, był już pięciokrotnym uczestnikiem Meczu Gwiazd. Ponadto cztery razy wybierany był do którejś z drużyn All-NBA. Dekadę po zakończeniu kariery został włączony do Koszykarskiej Galerii Sław im. Jamesa Naismitha. Chociaż były znakomity koszykarz nie mógł sobie odmówić wbicia szpilki serbskiemu trenerowi w odpowiedzi na jego komentarze, sam również wypowiedział się na rzeczony temat. Wypowiedź Mullina można uznać za wymijającą, ale jego opinię da się wyłapać czytając między wierszami.
– Odpuśćmy już ten temat. Odpowiedź jest całkiem oczywista, jednak dajmy ludziom możliwość wzięcia udziału w dyskusji. Znasz prawdę, czyż nie? – kończąc, były członek Dream Teamu zadał pytanie dziennikarzowi, z którym rozmawiał.
Wydaje się jednak, iż w dyskusji na temat tego, który ze składów reprezentacji USA był lepszy, nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Tak wtedy jak i teraz to były inne czasy i różna gra w koszykówkę, więc w przypadku obu opcji da się znaleźć argumenty za i przeciw. Jedno, co można stwierdzić na pewno to fakt, iż obecny team jeszcze nie wygrał igrzysk olimpijskich, więc porównywanie na tym etapie nie ma za bardzo sensu. Wszystko okaże się po zakończeniu turnieju, który Amerykanie rozpoczynają już w najbliższą niedzielę meczem z… Serbią.
Czy wiesz, iż realizowane są właśnie dwie duże, świetne promocje? Pierwsza to „koszulki NBA i bluzy NBA” z rabatem do 75%! Piszemy o tej promocji tutaj. Druga, to informacja o dużej wyprzedaży Nike – ponad 3000 produktów w promocji. Więcej informacji o niej znajdziesz tutaj.