Ludmiła Samsonowa w czterech poprzednich konfrontacjach z Igą Świątek ugrała raptem seta, więc wskazanie faworytki ćwierćfinału Wimbledonu nie stanowiło większego problemu. Polka jednak podchodziła do tego wyzwania z pełną pokorą. - Ktokolwiek jest w ćwierćfinale, zasługuje na to, aby tam być. Samsonowa pierwsze mecze miała szybkie i pewne. To nie jest łatwa przeciwniczka, lubi grać na szybkich nawierzchniach, dobrze serwuje. Trzeba będzie dać z siebie sto procent i być gotowym - mówiła Świątek przed kamerami Polsatu Sport po poprzednim zwycięstwie nad Clarą Tauson.
REKLAMA
Zobacz wideo Wimbledon porwał Polaków! Tak bawią się nasi kibice
Starcie z Dunką pokazało, iż nasza tenisistka podczas rywalizacji w Londynie rozkręca się z meczu na mecz, a bardzo pozytywne było także bijące od Świątek pozytywne nastawienie, czego brakowało w pierwszej części sezonu. Apetyty u kibiców urosły, mimo iż 24-latka przeciwko Samsonowej walczyła o swój życiowy sukces w Wimbledonie, aby po raz pierwszy zameldować się w czołowej czwórce. W 2023 roku nie udało się to, gdy Polka przegrała na etapie ćwierćfinału z Eliną Switoliną. Z kolei dla Rosjanki wychowanej we Włoszech to już było najlepsze wielkoszlemowe osiągnięcie w karierze.
Równy początek, a potem Świątek odjechała rywalce
Już w pierwszym gemie nasza tenisistka musiała bronić break pointa, ale zrobiła to perfekcyjnie, posyłając asa. Bardzo dobrze funkcjonujący serwis to zresztą jeden z powodów, dla których Świątek tak doskonale radzi sobie w tegorocznym Wimbledonie. W drodze do ćwierćfinału tylko czterokrotnie została przełamana. Początkowe fragmenty tego pojedynku można określić jako próbę wzajemnego badania i walki o dominację z linii końcowej.
Break point z początku meczu długo był tym jedynym. Zmieniło się to dopiero w szóstym gemie, gdy Samsonowa, mimo prowadzenia 40:15, dopuściła się do kilku poważnych błędów. Polka doskonale to wykorzystała, doprowadzając do przełamania. U Rosjanki zaczęły pojawiać się pierwsze nerwy i pretensje w kierunku sztabu. - Słabszy moment Samsonowej. Za wszelką cenę Iga musi iść teraz za ciosem - analizowali komentatorzy. To się spełniło, albowiem Świątek po 39 minutach gry wygrała pierwszego seta 6:2. Gra przeciwniczki wyglądała coraz gorzej. Popełniła aż 18 niewymuszonych błędów i nie mogła znaleźć argumentów, aby poskromić Polkę, która z kolei zanotowała 100 proc. wygranych punktów po trafionym pierwszym podaniu.
Samsonowa wyglądała coraz gorzej. A Świątek robiła swoje
Obraz gry nie zmienił się w drugiej partii. O całkowitym posypaniu się Samsonowej świadczyły dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu, które doprowadziły do przełamania do zera. 26-letnia Rosjanka przy stanie 0:2 w drugim secie miała aż cztery break pointy, aby jeszcze wrócić do gry, ale w dość banalny sposób marnowała te okazje. - Samsonowa, nie chce powiedzieć, iż jest bezradna, ale nie widać żadnej pewności w jej grze - stwierdził komentujący to spotkanie Dawid Olejniczak.
Wydawało się, iż Świątek najtrudniejsze ma za sobą, ale w kolejnym gemie serwisowym trzy błędy forehandowe doprowadziły do stanu 0:40. Dwa pierwsze break pointy udało się perfekcyjnie obronić, ale przy ostatnim zabrakło Polce konsekwencji. To był najdziwniejszy moment tego meczu. 24-latka gwałtownie wróciła na prowadzenie z przełamaniem. Doszło choćby do stanu 4:2 i 40:0, ale Świątek ponownie straciła serwis. Trzeba przyznać, iż Samsonowa zaczęła regularniej posyłać na drugą stronę kąśliwe uderzenia. Pojawiła się w jej grze wiara, poprawiła się jakość forehandu, także jej mowa ciała była pozytywniejsza.
Marginesu błędu już nie było, ale Świątek po chwilowych problemach w trakcie drugiego seta, wróciła na odpowiednie tory. Samsonowa przestała oddawać punkty za darmo, ale Polka ponownie była konsekwentna. Najpierw bardzo istotne utrzymanie podania ze stanu 0:30 na 6:5, a później próba zamknięcia meczu przed tie-breakiem. To się spełniło. Kapitalny return dał Idze Świątek zwycięstwo 6:2, 7:5 i awans do półfinału Wimbledonu! Pierwszego w karierze!
Równo dziesięć lat Polska czekała na przedstawicielkę w półfinale Wimbledonu pań. Oczywiście wówczas była to Agnieszka Radwańska. Świątek czeka teraz zdecydowanie najtrudniejsze zadanie w tym turnieju. O finał zmierzy się z Mirrą Andriejewą lub Belindą Bencic. To spotkanie odbędzie się już w czwartek jako drugie na korcie centralnym od godz. 14.30 po pojedynku Sabalenka - Anisimowa.