Iga Świątek w finale! Pokazała swoją moc. Miazga w I secie

2 tygodni temu
Iga Świątek zagrała najlepszy mecz w turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. Numer jeden światowego rankingu zmierzyła się z trudną rywalką, Amerykanką Madison Keys, ale zaprezentowała wielką klasę.
Iga Świątek wygrała właśnie akcję skutecznym winnerem wzdłuż linii z forhendu i od razu krzyknęła swoje słynne: "Come on!". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż nie było to w kluczowym momencie spotkania, a przy jego pierwszej akcji. - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz Iga tak wcześnie krzyknęła. To najlepiej świadczy, jak poważnie traktuje dzisiejszą rywalkę i zdaje sobie sprawę, iż będzie to trudny mecz - mówiła wtedy Joanna Sakowicz-Kostecka, komentatorka Canal+Sport.
REKLAMA


Zobacz wideo


Iga Świątek w finale w Madrycie!
Świątek kapitalnie zaczęła spotkanie z Madison Keys. Wygrała dziewięć z pierwszych 10 akcji i prowadziła 3:0. Potem miała jednak miała chwilę słabości w tej partii - przy stanie 3:1, 15:40 po kilku pięknych i skutecznych zagraniach z forhendu Amerykanki, Polka serwowała i musiała bronić dwóch break-pointów. Wyszła z opresji po skutecznych serwisach i wygrała gema na przewagi.


A potem znów przełamała Amerykankę i wygrała seta 6:1. Keys skutecznie grała praktycznie tylko z forhendu, choć raz pięknie trafiła z bekhendu w końcówce centymetry bocznej linii. Świątek w tym secie miała tylko trzy winnery, ale popełniła zaledwie cztery niewymuszone błędy. Dla porównania Keys miała dziewięć kończących uderzeń, ale aż 12 błędów. Polka wygrała też aż 68 proc. po pierwszym i 71 proc. punktów po drugim serwisie (Keys - 45 i 29 proc.).
Trzeba było jednak pamiętać, iż Amerykanka w poprzednim, ćwierćfinałowym meczu z Tunezyjką Ons Jabeur, też wysoko, bo aż 0:6 przegrała pierwszego seta. Potem jednak potrafiła się podnieść i wygrać mecz 0:6, 7:5, 6:1.
Świątek jednak już w trzecim gemie drugiego seta przełamała rywalkę. W dodatku zrobiła to w imponującym stylu - po tym, jak Keys poszła do siatki, Polka minęła ją efektownym bekhendem w biegu. W kolejnym gemie Amerykanka po pięknej akcji, w której zagrała trzy bekhendy z rzędu, miała szansę na przełamanie. Nie wykorzystała jej po niewymuszonym błędzie, a Polka znów była lepsza w grze na przewagi.


- Zobaczmy, iż jest wynik 6:1, 3:1, ale ten wynik nie odzwierciedla tego, co dzieje się na korcie. To jest wyrównany mecz, w którym Świątek wygrywa decydujące punkty - w grze na przewagi, czy przy 30:30 lub break-pointach. Polka w dodatku jest cały czas ekstremalnie skupiona. choćby jakby tutaj odrzutowiec startował, to choćby na to nie zwróciłaby uwagi - dodawała słusznie Sakowicz-Kostecka.
Ostatecznie Świątek pokonała Keys 6:1, 6:3 i w finale zmierzy się z Aryną Sabalenką (Białoruś, 2. WTA), która pokonała Jelenę Rybakinę (Kazachstan, 4. WTA) 1:6, 7:5, 7:6 (7:5).
Dojdzie zatem do powtórki finału z ubiegłego roku. Wtedy Białorusinka zwyciężyła Polkę 6:3, 3:6, 6:3.


Półfinał w Madrycie: Iga Świątek - Madison Keys 6:1, 6:3
Idź do oryginalnego materiału