Iga Świątek sama przeciwko całemu światu. "Stała się ofiarą"

5 godzin temu
Wypowiedzi Igi Świątek pachną syndromem oblężonej twierdzy. Sporo w nich żalu do opinii publicznej, choć przecież nikt nie zarzuca Polce braku pracy czy chęci rozwoju. Wręcz przeciwnie: w pewnym stopniu perfekcjonizm może być dla niej hamulcem, zwłaszcza gdy brakuje efektów. A to naturalnie prowadzi do pewnych pytań, które zadają już nie tylko dziennikarze, ale także kibice Świątek - pisze Filip Modrzejewski ze Sport.pl.
Powiedzieć, iż Iga Świątek rzadko wypowiada się w mediach, to niemal nie powiedzieć nic. Polska tenisistka wywiadów udziela od święta. Na początku maja - dzień po głośnym tekście Łukasza Jachimiaka ze Sport.pl - przerwała jednak milczenie, czując się wywołana do tablicy.


REKLAMA


Zobacz wideo Najstraszniejsza dzielnica. Szyldy po arabsku i apel: Więcej Yamalów, mniej eksmisji


Polska tenisistka stanęła w obronie swojego teamu - trenera Wima Fissette'a oraz Darii Abramowicz. Psycholożka, w przeszłości aktywna medialnie, przestała udzielać wywiadów, mimo rosnących obaw o stan psychiczny Igi. "Dlaczego Świątek coraz częściej tenisem się męczy? Dlaczego coraz bardziej przypomina siebie sprzed lat, gdy często przegrywała najpierw ze sobą, a dopiero w konsekwencji tego z rywalkami?" - pytał w głośnym tekście Łukasz Jachimiak ze Sport.pl.
Świątek sama przeciwko całemu światu. Tego już nie zmieni
- Daria jest dla mnie ciągłym wsparciem, osobą, której ufam. Ufam zresztą całemu zespołowi i chcę, aby ludzie wokół to wiedzieli. To jest mój zespół, to ja decyduję, kto w nim jest. Nagonka, jaka ostatnio pojawia się w mediach, nie daje swobodnej przestrzeni na spokojną pracę. Wręcz przeciwnie - stwarza dodatkową, niepotrzebną presję - odpowiadała Świątek na łamach WP Sportowe Fakty.
Taka postawa Świątek jest zrozumiała. Zostawiając jednak tę sprawę z boku, warto przyjrzeć się ostatniemu zdaniu z tej wypowiedzi. Ono doskonale pozwala poznać perspektywę Świątek do obecnej sytuacji. Pytanie brzmi, czy ta perspektywa przynosi pozytywne rezultaty. A tu można mieć wątpliwości.
Świątek - mimo iż spadła w rankingu na piąte miejsce - jest światową gwiazdą tenisa. Nie tylko w Polsce, ale na całym globie. Już na stałe wpisała się do grona tenisistek, od których będzie się wymagać - zawsze i wszędzie. Słowem: jej praca nigdy już nie będzie odbywać się w swobodnych i spokojnych warunkach, jak by tego pragnęła.


Dyskusje o tym, dlaczego Polka wpadła w największy kryzys w trakcie kariery, pojawiają się naturalnie w polskich, ale także światowych mediach, co obserwujemy teraz przed Roland Garros. Dotyczyło to - i będzie dotyczyć - każdego sportowca, który osiągnął absolutny szczyt w swojej dziedzinie, a później zaczął notować gorsze wyniki.
Najlepszym przykładem jest Robert Lewandowski, który rok temu również znalazł się w dołku. Nikogo nie interesowało, iż wciąż strzela świetne 15-20 goli w sezonie. Stawiano pytanie: "dlaczego nie 30?". Można zastanawiać się nad sprawiedliwością takowych osądów, ale tak po prostu wygląda rzeczywistość. Łatwiej ją zaakceptować, niż z nią walczyć.
Żal do świata. Świątek nie może się dziwić pytaniom
Wielu cenionych ekspertów - na czele z Dawidem Celtem - diagnozuje problem w samej postawie Świątek. Sygnalizują, iż gdy nie funkcjonuje głowa, gdy nastawienie nie jest odpowiednie, trudno o wejście na odpowiedni poziom fizyczny i tenisowy. Natomiast czy wszystko w tym elemencie powinno spadać na Darię Abramowicz? Świątek jest na tyle utytułowaną i doświadczoną zawodniczką - także w przestrzeni nastawienia mentalnego - iż sama powinna wyciągać pewne wnioski.
- Wiadomo, czasem się zirytuję na korcie. Czasem nie jestem tak skoncentrowana, jakbym chciała. Ale pracuję, dzień w dzień, aby być lepsza. Nie ma więc powodu do wydawania dziwnych wyroków i stawiania nieprawdziwych teorii, do doszukiwania się zmęczenia czy wypalenia - to kolejna wypowiedź Świątek ze wspomnianego wywiadu, która nie napawa optymizmem.


Pachnie to syndromem oblężonej twierdzy. Znów sporo w tych słowach żalu do opinii publicznej, ale przecież nikt nie zarzuca Polce braku pracy czy chęci rozwoju. Wręcz przeciwnie: w pewnym stopniu ten perfekcjonizm może być dla niej hamulcem, zwłaszcza gdy brakuje efektów. A to naturalnie prowadzi do pewnych pytań, które zadają już nie tylko dziennikarze, ale także kibice Świątek. A oni są oddani jak mało kto.
Sporo w tym wywiadzie jest poczucia żalu do rzeczywistości, mówienia o tym co się pisze, szukania tłumaczeń, iż może nie jest tak dobrze jak było, ale wciąż pozytywów jest sporo. Świątek brak tytułów zrzuca głównie na większą konkurencję. Można się z tym zgodzić, choć brakuje mi poszukania wniosków oraz przyczyn u siebie. W sieci zarzucano nawet, iż wywiad ten był bardzo PR-owy, albowiem opowieści naszej tenisistki o pewności siebie rozjeżdżają się z tym, co widzimy na korcie. Polka przekonuje, iż jest zadowolona z regularności z ubiegłego sezonu i pewna swojej wartości, natomiast na kort wychodzi z olbrzymim napięciem oraz dodatkowym bagażem, którego nie potrafi dźwignąć. Wielokrotnie objawia się to już na samym starcie pojedynku, gdy rywalki wygrywają kilka gemów z rzędu. Kibice otwarcie obawiają się wrażenia, iż im więcej dyskusji wokół Świątek, tym ona bardziej zamyka się w swojej "bańce".
Świątek stara się polemizować z tym, co dostrzegają także byli tenisiści. - Myślę, iż stała się trochę ofiarą momentu. Wygląda, jakby była w permanentnym stresie, a zwycięstwa dawały jej ulgę - powiedział Andy Roddick. Polka już wcześniej mówiła o tym, iż rozgrywa mecze z obawą przed porażką, bo ona uruchomi nagonkę medialną. Tym razem może być podobnie, ale wyzbycie się takiego sposobu myślenia powinno być priorytetem.
- Można wyraźnie zobaczyć, co się dzieje, gdy Idze Świątek brakuje pewności siebie. Wszystko, co kiedyś wydawało się naturalne i wrodzone, staje się sztuczne i wymuszone. To, co kiedyś wychodziło jej gładko, to teraz tak nie wychodzi. To, co przychodziło bez wysiłku, teraz przychodzi z trudnościami. To było łatwiejsze dla kogoś takiego jak ja, kto w pewnym momencie przyzwyczaił się do wątpliwości. Iga z kolei nigdy nie musiała z tym żyć. Wszystko, co kiedykolwiek znała, to bycie najlepszą tenisistką na świecie - zauważyła z kolei Andrea Petković.


To kolejne mądre spostrzeżenie, wobec którego trudno się buntować. "Mówiąc najdelikatniej, jak się da, jest to zawodniczka w opałach. Wyniki są objawem, a nie źródłem. Stres jest widoczny na jej twarzy, gdy gra. Jej niepokój jest widoczny w postach w mediach społecznościowych i przyznawany w wywiadach" - komentował natomiast dziennikarz "Sports Illustrated" Jon Wertheim.
Jak widać, poszukiwania diagnozy problemów Igi Świątek realizowane są nie tylko w Polsce. Może warto pochylić się nad tym, dlaczego uznane nazwiska z zewnątrz zgodnie dochodzą do takich wniosków, zamiast buntować się i stwarzać narracje o "nagonce", jakoby rzekomo ktoś chciał zaszkodzić samej Idze Świątek. Podstawą do tego jest akceptacja faktu, iż Polka już zawsze będzie znajdowała się na tapecie, a to zawsze generuje presje.
Idź do oryginalnego materiału