Iga Świątek kroczy od rekordu do rekordu. Czas na kolejne – w Wielkim Szlemie

1 tydzień temu

Iga Świątek właśnie pobiła kolejny rekord. Została pierwszą osobą urodzoną w XXI wieku, która zdobyła 20. tytuł WTA. W swoim dorobku ma cztery wygrane turnieje wielkoszlemowe, dziewięć turniejów rangi 1000, cztery rangi 500 i jeden 250. Ten ostatni wywalczyła w Warszawie w ubiegłym roku. Jeszcze do niedawna Iga „zaciekle goniła” Agnieszkę Radwańską w liczbie tytułów. Radwańska przez całą swoją karierę zdobyła ich również 20. Teraz, gdy ich rezultaty się wyrównały, śmiało możemy założyć, iż jeszcze w tym roku Iga „przebije” starszą koleżankę. Jako światowa „jedynka” w rankingu WTA pozostaje najlepsza z różnicą prawie 3 tys. punktów nad swoją największą rywalką, Aryną Sabalenką. Białorusinka gwałtownie nie zaceruje tego rozmiaru przepaści punktowej.

Polska gwiazda w tym roku zdobyła (jak na razie) trzy tytuły w profesjonalnych rozgrywkach tenisowych. Tuż po niespodziewanej porażce ze wschodzącą gwiazdą z Czech Lindą Noskovą w wielkoszlemowym Australian Open, gwałtownie pozbierała się i zwyciężyła w turnieju w Doha. W finale pokonała Elenę Rybakinę, jedną z największych „zmór” Polki. Mierzyły się dotychczas sześć razy, z czego cztery mecze wygrała reprezentantka Kazachstanu. Na Bliskim Wschodzie to jednak Świątek uniosła trofeum i tym samym stała się pierwszą kobietą, która triumfowała trzy razy w stolicy Kataru.

Uważany przez wielu tenisistów za ulubiony turniej, czyli kalifornijskie Indian Wells, to kolejne miejsce, gdzie Iga nie miała sobie równych. Oddała tam jedynie 21 gemów, osiągając rezultaty „bajglowe” (z wygranym setem do zera) aż trzy razy.

Z kolei 4 maja, w sobotę, Świątek walczyła o zwycięstwo w Madrycie na mączce. W finałowym pojedynku zrewanżowała się Arynie Sabalence za ubiegłoroczną porażkę w dokładnie tym samym turnieju w stolicy Hiszpanii. Wtedy Białorusinka wygrała po trzysetowym boju. Tym razem w równie zaciętej walce Świątek zwyciężyła z ostatecznym wynikiem 7:5, 4:6, 7:6 (7). Starcie na kortach Caja Magica trwało ponad trzy godziny, stając się najdłuższym finałem w rozgrywkach WTA w tym roku. Po tym meczu Iga stwierdziła: „Kto teraz powie, iż kobiecy tenis jest nudny?”. No kto?

W tym roku przed Polką jeszcze trzy turnieje wielkoszlemowe, a więc najważniejsze imprezy w zawodowym tenisie. Ten najbliższy, Roland Garros, poprzedza jeszcze „tysięcznik” w Rzymie. Uważany jest za ostateczny sprawdzian przed turniejem we Francji, który rozpoczyna się 24 maja. To tam Świątek, patrząc statystycznie, ma największe szanse na triumf. Świątek jest przyzwyczajona do gry na mączce, bo rozpoczynała swoją karierę w Polsce. Tu taki typ nawierzchni dominuje, a więc Iga umie wykorzystywać śliskość kortów i wysoki kozioł piłek po odbiciu. W Paryżu zwyciężała już trzykrotnie, w tym w ubiegłym roku, a więc tytułu będzie musiała bronić. W 2023 r. cały turniej rozegrała koncertowo. W siedmiu spotkaniach straciła łącznie 23 gemy. Tak niska liczba w rozgrywkach tenisowych zdarza się wyjątkowo rzadko. Finał jednak przysporzył Polce nieco więcej problemów. Choć ostatecznie z czeskim „czarnym koniem” Karoliną Muchovą wygrała, to jednak potrzebowała do tego aż trzech dość wyrównanych setów.

Później w kalendarzu kobiecego tenisa nadchodzi sezon trawiasty, a w nim najbardziej poważany turniej wimbledoński. Na tytuł w Londynie Iga z pewnością patrzy zachłannym wzrokiem, bo tam jej najlepszym rezultatem pozostaje zeszłoroczny ćwierćfinał przegrany z Eliną Svitoliną. Korty trawiaste wymagają bardzo specyficznego stylu gry. Tam piłka leci szybko, a odbija się niżej. Wymiany są krótkie i dominuje ofensywny styl gry. Chętniej zawodnicy chodzą do siatki, by gwałtownie zakończyć punkt. Tego rodzaju uderzeń w wykonaniu Igi nie obserwujemy zbyt często. Jej styl gry jest raczej stały, nie zagrywa wielu slajsów – uderzeń, które są niezwykle cenione na trawie. Nie bez przyczyny Roger Federer, niekwestionowany mistrz gry taktycznej, slajsów i częstych „wycieczek pod siatkę”, wygrywał w Londynie aż osiem razy.

Po Wimbledonie pozostaje jeszcze US Open – turniej rozgrywany na kortach twardych. Ta nawierzchnia, szybsza od mączki, ale wolniejsza od trawy, na pewno bardziej sprzyja Idze niż angielski klimat. Polka wygrała tu raz w 2022 r. Wtedy w finale pokonała Tunezyjkę Ons Jabeur. Oby w tym roku w Nowym Jorku nazwisko Igi ponownie zostało zapisane na ścianach korytarzy wiodących na kort Arthura Ashe’a. Na co oczywiście bardzo liczymy.

Idź do oryginalnego materiału