Iga Świątek jest niesamowita! Odwróciła losy spotkania

3 dni temu
Zdjęcie: Fot. Jon Nazca / REUTERS


W trzech dotychczasowych meczach Iga Świątek przegrywała z Jasmine Paolini zawsze tylko trzy gemy. Teraz wiceliderka światowego rankingu stoczyła w półfinale Billie Jean King Cup pasjonujący pojedynek, który zakończył się wielkimi emocjami w trzecim secie.
Wiceliderka światowego rankingu - Iga Świątek przed meczem z Jasmine Paolini (4. WTA) dostała dodatkową presję. Pięciokrotna triumfatorka turniejów wielkoszlemowych po porażce Magdy Linette (38. WTA) z Lucią Bronzetti (78. WTA) 4:6, 6:7 (3:7) musiała bowiem wygrać, by Polki zachowały szanse na awans do finału. Gdyby Świątek zwyciężyła o losach pojedynku, decydowałby pojedynek deblowy.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana"


Iga Świątek jest niesamowita! Odwróciła losy spotkania
Świątek z Paolini miała dotychczas niesamowitą statystykę. Wygrała trzy mecze i w każdym z nich traciła zaledwie trzy gemy! Teraz dwukrotna finalistka turniejów wielkoszlemowych w tym roku (Roland Garros i Wimbledon) po zaledwie trzech gemach meczu miała już dwa wygrane. Mało tego - po sześciu gemach (3:3) miała na koncie trzy gemy - czyli tyle samo, ile w każdym z trzech ich poprzednich starć.


Włoszka poszła za ciosem, ale mocno w tym pomagała jej Polka - np. w siódmym gemie popełniła trzy niewymuszone błędy z forhendu. Świątek, podobnie jak Linette, największy problem miała właśnie z forhendem. Miała też zapaść w 7 i 8. gemie. W nich wygrała zaledwie jeden z dziewięciu punktów. Polka przegrywała 3:5 i serwowała rywalka. Świątek prowadziła 40:0, ale zmarnowała wszystkie trzy break-pointy po swoich błędach. Mało tego przegrała aż pięć akcji z rzędu i seta 3:6.
W drugiej partii wiceliderka światowego rankingu wciąż miała problemy. Cały czas popełniała za dużo niewymuszonych błędów. Wszystkie trzy swoje pierwsze gemy serwisowe wygrała na przewagi. Musiała w nich bronić w sumie aż pięć break-pointów. Często ratowała się asami - miała w tych trzech gemach ich sześć! (a w całym pierwszym secie 0). Po dziewięciu gemach Świątek miała aż trzy razy więcej niewymuszonych błędów (14-5), ale i tak prowadziła 5:4. To głównie efekt tego, iż miała w tym okresie więcej winnerów (16-9). W dziesiątym gemie Włoszka serwowała i przegrywała 15:30. Wtedy Polka zagrała kapitalny return z bekhendu i miała dwie piłki setowe. Przy pierwszej źle zagrała returnem. Przy drugiej pomogła Włoszka, która popełniła błąd z bekhendu i trafiła w siatkę. Świątek odetchnęła z ulgą, bo doprowadziła do decydującego seta.
W nim w trzecim gemie Polka miała duże problemy. Po aż trzech nieudanych forhendach przegrywała 15:40. Potrafiła jednak obronić aż cztery break-pointy w tym gemie. Po chwili poszła za ciosem po dwóch kapitalnych winnerach wzdłuż linii z forhendu, przełamała rywalkę i prowadziła 3:1. Włoszka już jednak w następnym gemie odrobiła stratę przełamania i doszło do wielkich emocji. Przy stanie 4:4 Polka najpierw wygrała swoje podanie, a potem miała piłkę meczową przy serwisie Paolini. Włoszka wyrzuciła wtedy piłkę w aut.


W efekcie o awansie do półfinału w meczu Polska - Włochy zadecyduje starcie deblowe: Fręch/Kawa - Errani/Paolini.


Półfinał Billie Jean King Cup: Iga Świątek - Jasmine Paolini 3:6, 6:4, 6:4.
Idź do oryginalnego materiału