Na sam koniec piątkowej rywalizacji w Rotterdamie na kort centralny wyszli Hubert Hurkacz (21. ATP) i Andrej Rublow (10.). Polak nie był faworytem tego spotkania z racji niższej pozycji w rankingu i słabszych wyników w ostatnich miesiącach. Niemniej polscy kibice liczyli, iż Hurkacz sprawi niespodziankę tak, jak w ostatnim spotkaniu z Rublowem, gdy jesienią 2023 w finale w Szanghaju pokonał rosyjskiego tenisistę.
REKLAMA
Zobacz wideo Konflikt Igi świątek z Danielle Collins? Wesołowicz: To jednostronny beef
Lepiej w to spotkanie wszedł Andrej Rublow. Po 10 minutach prowadził już 3:0. Najpierw gwałtownie wygrał własnego gema serwisowego, a następnie od razu przełamał Huberta Hurkacza. Polak nie podawał źle, ale rywal świetnie odczytywał jego serwis. Znamienny był ostatni punkt tego gema, gdy Rublow posłał kapitalny return pod nogi, po którym nasz tenisista popełnił błąd.
Rosjanin kontrolował przebieg gry. Nie widzieliśmy zbyt wielu długich akcji w tym fragmencie spotkania, a te nieliczne padały łupem faworyta. Był dokładniejszy, bardziej agresywny, poczuł się pewnie na korcie po uzyskaniu przewagi. 4:1.
Czytaj także: Tak Rosjanie nazwali Świątek
W siódmym gemie Polak pokazał jednak inne oblicze. Zaczął przyciskać Rublowa, inicjował ataki, uderzał mocno z forhendu. W efekcie doczekał się pierwszego break pointa, którego nie wykorzystał, bo piłka zatańczyła na siatce i spadła na jego stronę. Po chwili jednak Rublow popełnił podwójny błąd serwisowy, stał się bardziej nerwowy.
Set pełen zwrotów akcji
Kolejnej szansy Hurkacz już nie zmarnował. Po kapitalnej wymianie, w której kilkukrotnie zaimponował w obronie, przełamał przeciwniczka. To minięcie ze strony Polaka w sam narożnik na koniec gema było cudowne! 3:4, a następnie cztery genialne serwisy i już 4:4.
W dziewiątym gemie Rublow zaczął od dwóch podwójnych błędów serwisowych. Wyglądał niepewnie, w powietrzu czuć było kolejne przełamanie dla Polaka. Rosjanin jednak pozbierał się, zaczął zagrywać jeszcze szybciej. Na koniec krzyknął do swojego teamu z radości, wyszedł na 5:4.
W przerwie widzieliśmy nowy rodzaj zachowania Andrija Rublowa. Zawodnik ten słynie z okazywania wielkich emocji na korcie, potrafił np. uderzać ze złości rakietą w kolano aż do krwi. W Rotterdamie między gemami siada na krzesełku, zamyka oczy, bierze głębokie oddechy. Przyznał na konferencji ostatnio, iż to jego sposób na relaksację.
Tymczasem Hubert Hurkacz odzyskał pewność przy serwisie, grał odważnie przy swoim podaniu i doprowadził do 5:5. O losach partii zadecydował tie-breaku, którego Hurkacz zaczął lepiej. Posyłał kolejne skuteczne zagrania z forhendu, a Andrej Rublow spieszył się i mylił. W efekcie było już 5:2 dla tenisisty z Polski. Następnie przy stanie 5:4 miał dwa serwisy i mógł zamknąć seta.
Niestety w kluczowym momencie Hurkacz wrócił do dyspozycji z początku meczu. Popełniał błędy, najmocniej musiał boleć zepsuty wolej, gdy stał tuż przy siatce. Rosjanin odżył i wygrał „dogrywkę" ze stanu 2:5 na 7:5.
W końcu przełamał
Na początku drugiego seta Hubert Hurkacz wyglądał lepiej od Andreja Rublowa, ale nie udało mu się tego potwierdzić przełamaniem. Przy stanie 1:0 dla Polaka Rosjanin fatalnie popsuł smecz, a potem musiał bronić aż trzech break pointów, ale ostatecznie pomógł mu serwis. Negatywną energię potrafił przełożyć na jeszcze mocniejsze zagrania.
Przy 2:1 historia powtórzyła się. Rublow raz jeszcze zaczął niechlujnie swojego gema, Hurkacz miał dwie szanse na przełamanie. - Jestem zmęczony tym g***em - krzyknął po własnym błędzie Rosjanin.
Zapamiętamy też kapitalną wymianę, w której Polak obronił się po smeczu Rublowa, a potem sam podszedł do siatki i skończył akcję cudownym wolejem. Niestety i tym razem Rosjanin nie dał się przełamać, w decydujących chwilach grał mocno i skutecznie.
W ósmym gemie drugiego seta Hurkacz znów zaimponował przy serwisie rywala. Posłał zwycięskiego winnera z forhendu, a potem kapitalnie minął bekhendem Rublowa stojącego przy siatce. Pojawiła się kolejna szansa na przełamanie, którą w końcu wykorzystał! 5:3 dla Polaka. W całym secie doskonale serwował, podobnie jak w ostatnim gemie i pewnie domknął partię. 6:3! Rublow coraz bardziej się denerwował. Krzyczał do siebie, na współpracowników. Na jego tle Hurkacz wyglądał jak oaza spokoju.
Hurkacz w półfinale!
W trzecim secie obaj panowie bardzo pilnowali swoich serwisów. Do 3:3 ani jeden nie miał szansy na przełamanie. Wtedy jednak nastąpił zwrot akcji.
Po najdłuższej wymianie w tym spotkaniu Rublow przegrał punkt, pierwszy raz w tym meczu rzucił karierę o kort, ale jej nie zniszczył całkowicie. Potem Polak trafił w linię i przełamał przeciwnika! Rublow rozłożył ręce w geście irytacji. 4:3! A po chwili już 5:3, chociaż łatwo nie było. Hurkacz wybronił się ze stanu 0:40. Posyłał asy w najważniejszych momentach i podwyższył prowadzenie.
Przy własnym podaniu wykorzystał szansę i zamknął mecz wynikiem 6:7, 6:3, 6:4. Po tym zwycięstwie Hubert Hurkacz awansował do półfinału imprezy w Holandii, w którym zmierzy się z Hiszpanem Carlosem Alcarazem. W drugim półfinale zagrają Włoch Matteo Bellucci i Australijczyk Alex de Minaur. Oba spotkania półfinałowe odbędą się w sobotę. Transmisje w Polsacie Sport, relacje w Sport.pl.