Hurkacz pokazał klasę w Genewie. Nie dał rywalowi żadnych szans

4 godzin temu
W bardzo deszczowej Genewie rywalizacje w turnieju ATP 250 rozpoczął Hubert Hurkacz. Polak po ćwierćfinale w Rzymie liczył na kolejny optymistyczny występ przed Roland Garros i z pewnością takowym był pojedynek z Arthurem Cazaux w pierwszej rundzie. Hurkacz odpowiednio dobierał momenty, aby przycisnąć rywala. Był także zdecydowanie lepszy w kluczowych momentach, dzięki czemu, mimo delikatnego kryzysu w drugim secie, wygrał 6:3, 6:4.
Długo czekaliśmy na optymistyczny występ Huberta Hurkacza, ale ten moment w końcu nastąpił. W ubiegłym tygodniu polski tenisista dotarł do ćwierćfinału turnieju ATP Masters 1000 w Rzymie, w którym przegrał z Tommy'm Paulem. Dojście do najlepszej ósemki jest bardzo dobrym prognostykiem przed nadchodzącym Roland Garros. Zanim jednak dojdzie do rywalizacji w Paryżu, Hurkacz postawił na szlif formy w postaci rywalizacji w Genewie - turnieju rangi ATP 250.


REKLAMA


Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami


Niska temperatura i opady deszczu, które opóźniły wtorkową grę, wystarczająco zniechęciły kibiców, którzy w skromnej liczbie zameldowali się na trybunach. Rywalem Huberta Hurkacza w pierwszej rundzie był Arthur Cazaux. To 22-letni Francuz znajdujący się na 113. miejscu w rankingu ATP. W Genewie grał dzięki dzikiej karcie.
Hurkacz wiedział, kiedy docisnąć. Wykorzystał najważniejsze momenty
Zawodnicy mieli już wychodzić na kort, gdy nad kortem centralnym ponownie się rozpadało. Na szczęście były to niewielkie opady, przez które musieliśmy poczekać kilkanaście minut. Po czasie niepewności mecz mógł się rozpocząć.


Obaj tenisiści potrzebowali trochę czasu, aby dostosować się do grząskiej nawierzchni ziemnej, albowiem piłka po kontakcie z podłożem potrafiła płatać figle. To skutkowało sporą liczbą błędów. Do stanu 3:2 nie działo się zbyt wiele. Polak i Francuz dość pewnie wygrywali gemy serwisowe, ale wtedy przed Hurkaczem otworzyła się szansa. Dwa dobre returny oraz sprytna defensywa dały mu break pointa. Z pomocą przyszedł Cazaux, który powinien doprowadzić do równowagi, ale wyrzucił prosty smecz. Ten jeden moment przeważył o losach pierwszego seta. Po 35 minutach Hurkacz wygrał go 6:3.
Polski tenisista wykazywał się dużo lepszą grą w kluczowych momentach. Tak też było na początku drugiego seta, gdy od razu przełamał rywala, a później musiał bronić się przed potencjalnym rebreakiem przy stanie 0:30. Zrobił to jednak doskonale bezbłędną grą, dociskając rywala z linii końcowej.


Arthur Cazaux nie wydawał się zawodnikiem, który może wrócić do gry, ale sam Hurkacz był chyba zbyt spokojny, iż w ten sposób doprowadzi do awansu. Dwa proste błędy forehandowe w ofensywie "podłączyły" Francuza, który zwietrzył szansę na przełamanie. Kolejny raz ukarał Polaka returnem pod nogi, z czym Wrocławianin sobie nie poradził. Z 2:0 doszło do zwrotu na 2:3.
Cazaux kontynuował dobrą grę. Wywalczył kolejne dwa break pointy, ale Hurkacz obronił się serwisem. To podziałało na niego mobilizująco. Ponownie wrócił do gry na wyższym poziomie. Winnery z forehandu i bekhendu sprawiły, iż to on znów prowadził z przełamaniem. Aż do końca.
Po 78 minutach gry Hubert Hurkacz w naprawdę niezłym stylu wygrał 6:3, 6:4, awansując do drugiej rundy turnieju ATP 250 w Genewie. Zagra w niej z Arthurem Rinderknechem.
Idź do oryginalnego materiału