Holendrzy grzmią po meczu z Polską. To dlatego nie wygrali w Warszawie

2 godzin temu
Holenderscy dziennikarze nie kryją rozczarowania po meczu Polska - Holandia (1:1). - Dwa remisy z Polską to za mało dla drużyny, która marzy o zdobyciu mistrzostwa świata w przyszłym roku - słyszymy. Wskazują także na największy problem Holendrów, z którego skorzystali nasi zawodnicy.
W piątek Polska zremisowała z Holandią 1:1 w przedostatnim spotkaniu eliminacyjnym do mistrzostw świata 2026. W 43. minucie prowadzenie naszym piłkarzom dał Jakub Kamiński, a cztery minuty później wyrównał Memphis Depay. Mimo ataków obu drużyn ten wynik utrzymał się już do ostatniego gwizdka sędziego.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki o relacjach z Urbanem: Czasami bałem się do niego podchodzić



Zawiódł atak, ale i obrona
Zapytaliśmy holenderskich dziennikarzy sportowych, jak oceniają przebieg spotkania i sam wynik. Nasi rozmówcy nie kryją rozczarowania. - Polska broniła bardzo dobrze, korzystając z pięciu obrońców. Holandia miała problemy ze stwarzaniem sytuacji. Mamy piłkarzy światowej klasy, ale głównie w obronie i pomocy. W ataku liczymy zwykle na kreatywność Cody Gakpo, a gdy nie jest w stanie pomóc kolegom, drużyna stwarza zbyt mało okazji. Tempo gry było również zdecydowanie za wolne dla Holandii. Polacy grali świetnie i doczekali się lepszych szans na zdobycie bramek - mówi Thierry Boon z redakcji Nos Sport w rozmowie ze Sport.pl.


Goście przeważali pod względem posiadania piłki (58 proc.), ale kilka z tego wynikało. Oddali jedynie sześć strzałów, w tym trzy celne. Lepiej wyglądało to u Polaków: odpowiednio 14 i siedem. Nasi rozmówcy więcej oczekiwali także od strzelca gola, Memphisa Depay’a.
Czytaj także: Holenderska legenda zachwyca się Polakiem
Sander Janssen z Voetbal International jeszcze większe uwagi ma do holenderskich obrońców. - Nie grali wystarczająco dobrze. Byliśmy zbyt niepewni w defensywie, która zwykle stanowi nasz najmocniejszy punkt. Polacy spisali się całkiem nieźle i wykorzystywali przestrzenie na boisku, które powstały kilka razy po tym, jak Holendrzy ruszali do przodu - wskazuje. Przy akcji bramkowej gościom nie pomógł choćby filar Liverpoolu Virgil Van Dijk, z którym poradził sobie Robert Lewandowski, posyłając kapitalne podanie do Jakuba Kamińskiego.



Gdy pytaliśmy o najlepszych piłkarzy wśród Holendrów, nasi rozmówcy długo się zastanawiali. Janssen wskazał w końcu na bocznego obrońcę. - Myślę, iż Micky Van de Ven wyróżniał się najbardziej w naszej drużynie. Dość stabilny w obronie i dobry w ataku. Z kolei Justin Kluivert rozczarował mnie najbardziej. To dość zaskakujące, iż w ogóle wyszedł w pierwszym składzie zamiast Tijjaniego Reijndersa. Nie pasował do sposobu gry.
Brakowało Dumfriesa
Boon uważa, iż żaden z holenderskich piłkarzy nie grał lepiej od kolegów. Wskazuje jedynie na solidność Frenkiego de Jonga, kolegi klubowego Roberta Lewandowskiego z Barcelony. - Zdecydowanie najgorszy był u nas Lutsharel Geertruida. Zwykle nie gra w reprezentacji, bo jego miejsce zajmuje Denzel Dumfries.
Goście nie mogli w tym meczu liczyć na wahadłowego Interu Mediolan, który nie zdążył się wyleczyć. Mieli prawo żałować, bo statystyki reprezentacyjne Dumfriesa są rewelacyjne, jeżeli weźmiemy jego pozycję na boisku. W 69 spotkaniach zdobył 11 bramek i zaliczył aż 21 asyst. Liczby, których nie powstydziliby się pomocnicy czy napastnicy.
Thierry Boon uważa, iż brak Denzela Dumfriesa okazał się najważniejszy dla losów spotkania. Nie tylko z uwagi na możliwości ofensywne bocznego defensora, ale także wsparcie w obronie. - Po tej stronie boiska Polacy byli najgroźniejsi za sprawą Matty’ego Cash, który moim zdaniem znów był najlepszy w waszej ekipie. W Rotterdamie fantastyczny gol, teraz błysnął w ataku i obronie, często był niekryty w akcjach ofensywnych.



Przed Cashem jako skrzydłowy ustawiony był Michał Skóraś, którego z kolei docenia drugi z naszych rozmówców. - Radził sobie całkiem dobrze z przodu i jego bym najbardziej wyróżnił. Stworzył kilka sytuacji, był również zaangażowany w obronie. Grał z dużym poświęceniem.
Polacy znów zatrzymali faworytów
Holendrzy nie są zadowoleni po piątkowym występie w Warszawie. - Wszyscy są rozczarowani, ponieważ oczekiwania naszych kibiców wobec drużyny są wysokie. Dwa remisy z Polską to za mało dla drużyny, która marzy o zdobyciu mistrzostwa świata w przyszłym roku - wskazuje Thierry Boon. Na początku września w Rotterdamie także padł remis 1:1.


Sander Janssen uważa, iż biało-czerwoni wypadli w rewanżu choćby lepiej niż w pierwszym meczu. - Pewnie dlatego, iż graliście u siebie. Znów widziałem determinację, wolę walki do końca. Ogólnie nie jestem zaskoczony tym wynikiem, bo spodziewałem się trudnego pojedynku - mówi. I dodaje: "Rozgoryczenie widać po stronie kibiców. Nadzieje w Holandii są ogromne, ale na tym etapie trudno wierzyć w mistrzostwo świata. Piłkarze pojadą na mundial, ale nie będą faworytami."
Holenderska ekipa jest już niemal pewna awansu na przyszłoroczny mundial rozgrywany w USA, Kanadzie i Meksyku. W poniedziałek podopieczni Ronalda Koemana zagrają w ostatnim meczu eliminacyjnym z Litwą. Polska tego dnia zmierzy się z Maltą i jest już pewna co najmniej drugiego miejsca, które pozwoli wiosną wystąpić w barażach do mistrzostw świata.
Idź do oryginalnego materiału