Wydarzenia z października 2023 roku już na zawsze przeszły do niechlubnej historii. Przy okazji meczu AZ Alkmaar - Legia Warszawa w ramach fazy grupowej Ligi Konferencji Europy doszło do ogromnego skandalu. Władze holenderskiego miasta i lokalna policja miały wręcz ksenofobicznie odnosić się do Polaków. Osoby posługujące się naszym językiem były wywożone z miasta, choćby wyciągane z mieszkań. Co więcej, po meczu ochrona na stadionie w karygodny sposób potraktowała piłkarzy oraz działaczy Legii. Prezes Dariusz Mioduski został pobity, a dwaj piłkarze Legii, Josue i Radovan Pankov, zostali zatrzymani przez policję (zdaniem Holendrów to oni atakowali stewardów).
REKLAMA
Zobacz wideo GKS Katowice walczy o utrzymanie w PlusLidze. Łukasz Usowicz: Pokazaliśmy, iż dalej wierzymy
Holendrzy narobili bałaganu. Teraz sami chcą reakcji UEFA
Strona holenderska oczywiście przedstawiała to wszystko inaczej. Według nich wszelkie ustalenia między kibicami a klubami zostały złamane, a polscy fani mieli siać chaos w mieście, atakować policję i próbować wejść na stadion bez biletów. Jak się okazuje, Holendrzy do dziś o tym nie zapomnieli i na podstawie właśnie tamtych wydarzeń postanowili wyjść z żądaniami do UEFA.
Burmistrz Alkmaar przedstawiła żądania
Europejska federacja aktualnie nie miesza się zbytnio w sprawy organizacyjne samych spotkań. Przynajmniej nie pod kątem przyjmowania kibiców gości. Odpowiedzialność spoczywa na klubach. Holendrzy chcieliby, żeby to się zmieniło. W rozmowie z portalem NOS burmistrz miasta Alkmaar Anja Schouten przedstawiła postulaty, które zostały opracowane przez koalicję gmin Amsterdam, Alkmaar, Rotterdam, Eindhoven i Enschede, czyli tych, z których pochodzą najmocniejsze kluby z Eredivisie.
Żądania strony holenderskiej prezentują się następująco:
Obowiązkowe ustalenia dotyczące transportu - Holendrzy chcieliby, żeby UEFA osobiście zapewniała dodatkowe środki transportu dla kibiców gości w celu zwiększenia bezpieczeństwa i stworzyła dedykowane temu przepisy. Fani byliby dowożeni bezpośrednio pod stadion.
Punkt przesiadkowy - strona holenderska chce, by kibice początkowo otrzymywali vouchery, a dopiero w umówionym konkretnym miejscu wymieniali je na bilety. Tam przesiadaliby się do wspomnianych autobusów, jadących bezpośrednio pod stadion.
Inne godziny meczów - zdaniem Holendrów 18:45 i 21:00, czyli standardowe godziny narzucane przez UEFA znacznie utrudniają zapewnienie bezpieczeństwa. "Mecze o 21:00 wieczorem są trudne z kilku powodów. Na przykład ze względu na rozmieszczenie policji i transport publiczny. W Holandii burmistrz jest pytany, czy zgadza się na określoną godzinę. Ale UEFA już nikogo o nic nie pyta" - powiedziała Anja Schouten.
Monitorowanie umów między klubami a kibicami - UEFA miałaby pilnować ustaleń na linii klub-kibice. "Czasami umowy zawarte między klubami a policją z obu państw są po prostu wyrzucane do kosza. Doświadczyliśmy tego w Alkmaar podczas meczu z Legią Warszawa" - oceniła burmistrz Alkmaar.