FC Barcelona sprawiła bardzo przykrą niespodziankę swoim kibicom i przegrała drugi mecz z rzędu. Po porażce 1:2 z PSG w Lidze Mistrzów uległa Sevilli 1:4. Na tle kolegów pozytywny występ zanotował Wojciech Szczęsny. Tego samego nie można powiedzieć o Robercie Lewandowskim...
REKLAMA
Zobacz wideo Lech Poznań wykupi Luisa Palmę? Szymczak: "Kolejorz sobie po cichu kombinuje"
Miażdżące oceny dla Lewandowskiego. "Nie wniósł nic"
Co prawda w pierwszej połowie Szczęsny dwa razy skapitulował, ale w obu przypadkach był praktycznie bez szans. Najpierw z rzutu karnego pokonał go Alexis Sanchez, a potem z bardzo dogodnej pozycji - Isaac Romero. Z drugiej strony polski bramkarz popisał się dwoma znakomitymi paradami, a po przerwie dołożył trzecią po strzale Djibrila Sowa. Niestety tuż przed końcem najpierw zaskoczył go Carmona, a potem Akor Adams i Szczęsny skończył z czterema wpuszczonymi bramkami. Lewandowski natomiast początkowo prawie w ogóle nie uczestniczył w grze, ale prawdziwy dramat wydarzył się na kwadrans przed końcem. Polak przestrzelił wówczas rzut karny, który mógł dać wówczas remis 2:2. Dlatego też w hiszpańskich mediach na Polaka spadły gromy.
- Nieobecny w akcji. Fatalny dzień dla Polaka. W meczu, w którym nie wniósł nic do gry w ataku, zmarnował rzut karny. Flick zdecydował się zostawić go na boisku, mając nadzieję na jakąś szansę, ale jego występ był katastrofalny - napisał o Lewandowskim dziennik "Sport" i wystawił mu ocenę 3 w dziesięciostopniowej skali. Nikt nie dostał niższej noty do niego.
Szczęsny puścił cztery gole, a tu takie słowa. "Uratował"
- Czasami tracił piłkę, mimo iż okazji było niewiele. Nie prezentował umiejętności doświadczonego snajpera. Miał szansę na wyrównanie, ale zmarnował rzut karny, mimo iż te należą do jego specjalności. Próbował zrekompensować to kilkoma kolejnymi strzałami - podsumowało jego grę "Mundo Deportivo"
Szczęsny natomiast w ocenie katalońskiego "Sportu" zasłużył na piątkę, a więc najlepszą notę w całym zespole. - Polak wrócił z emerytury, by wejść do gry jako strażak najwyższej klasy. W pierwszej połowie, gdy Barcelona była pod ostrzałem, popisał się kilkoma decydującymi obronami. W drugiej połowie ponownie podtrzymał drużynę. Zapobiegł większej porażce - czytamy w uzasadnieniu. - Choć po kilku obronionych strzałach Sevilli, był wybawcą, potem został zmiażdżony przez drugiego gola. W drugiej połowie uratował drużynę kilkoma fantastycznymi paradami, ale stracił dwa kolejne - oceniło z kolei "Mundo Deportivo".