Dobrze znamy potencjał słoweńskich siatkarzy po tym, jak często w przeszłości sprawiali kłopoty Polakom. Ale Słowenki, które dwa lata temu kadra trenera Stefano Lavariniego ograła bez straty seta w kwalifikacjach olimpijskich, do dziś wydawała się raczej przeciętną, niezbyt konkurencyjną drużyną. Do dziś, bo już ich pierwsze dwa sety na mistrzostwach świata w Tajlandii pokazały inną twarz zespołu.
REKLAMA
Zobacz wideo "Jestem trochę zawiedziona". Natalia Bukowiecka piąta na Stadionie Śląskim
Słowenki zaskoczyły wicemistrzynie olimpijskie! 25:17 w drugim secie
Słowenki to dopiero 25. drużyna rankingu Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB). Ich piątkowe rywalki z USA są od nich o 18 pozycji wyżej, mając ponad dwa razy więcej punktów w dorobku. To różnica klas. Chociaż na początku spotkania wcale nie było jej widać.
Pierwsza partia padła łupem Amerykanek, ale przez długi czas prowadziły w niej właśnie ich rywalki. I to choćby z przewagą trzech punktów (9:12, potem 12:15). Zespołowi z USA udało się jednak wyrównać (18:18), a potem wygrać po zaciętej końcówce 25:23. Ale Słowenki pokazały już teoretycznie silniejszemu przeciwnikowi, iż tego dnia nie będzie miał łatwo.
I w drugim secie ich gra była jeszcze lepsza. W pewnym momencie Amerykanki wręcz nie wiedziały, co się dzieje. Przegrywały najpierw 8:14, potem 14:19. A gdy faworytki zmniejszyły stratę do trzech punktów (16:19) i wydawało się, iż mają jeszcze szansę odwrócić losy tego fragmentu spotkania, Słowenki kompletnie je zdominowały. Ostateczny wynik brzmiał 17:25. Zawodniczki podskakiwały i świętowały niespodziewane zwycięstwo w tym secie, ale starały się też koncentrować na reszcie spotkania.
Po zmianie stron miało się okazać, czy będą w stanie nie tylko pogrozić palcem wicemistrzyniom olimpijskim z Paryża, ale i spróbować powalczyć o punkt - a kto wie, może i pełną pulę. Amerykanki nie były pewne siebie. W dodatku, podobnie jak wcześniej podczas Ligi Narodów, mają mocno odmłodzony i przebudowany skład w stosunku do poprzednich lat rywalizacji w światowych imprezach, więc Słowenki nie były bez szans.
Ale jedynym momentem, kiedy mogły im zagrozić, było dwupunktowe prowadzenie na początku trzeciego seta (4:6). Co prawda, w jego końcówce w pewnym momencie doszły Amerykanki na jeden punkt (22:21), ale te nie dały sobie tego wyrwać. Grały już lepiej, niż gdy wchodziły w to spotkanie. Tę partię wykończyły wygraną do 22, a w kolejnej już zdecydowanie odjechały Słowenkom. Dopiero wtedy pokazały swój potencjał i wyraźną różnicę klas na ich korzyść. Skończyło się 25:14, co dało im zwycięstwo 3:1 (25:23, 17:25, 25:22, 25:14) w całym meczu.
Pomógł "Leon w sukience". 20 punktów 22-latki!
Trzeba jednak oddać Słowenkom, iż raczej niewielu spodziewało się po nich tak dobrej gry. To głównie zasługa urodzonej w Gambii Fatoumatty Sillah. 22-latka to wielki talent, o którym w Słowenii mówiło się od dłuższego czasu.
Sami usłyszeliśmy o nim przy wspominanych kwalifikacjach olimpijskich w Łodzi. - Ma możliwości Wilfredo Leona i to nie porównanie na siłę, bo naprawdę skacze wyżej niż wielu naszych zawodników. Ma ogromną siłę uderzenia, jej potencjał i możliwości wykraczają daleko poza te u pozostałych słoweńskich zawodniczek - mówił nam o niej dziennikarz radia Val 202, Bostjan Rebersak. Podobnie jak Turczynkę Melissę Vargas, urodzoną na Kubie, nazywano ją "Leonem w sukience".
Wtedy Sillah nie mogła jeszcze grać dla Słowenii, pozwolenie dostała 12 czerwca tego roku. I od razu postawiono przed nią zadanie poprowadzenia kadry do dobrej gry na mistrzostwach świata. W pierwszym meczu zdobyła aż 20 punktów - 18 atakiem i po jednym blokiem i zagrywką. To więcej niż którakolwiek z Amerykanek. Nic dziwnego, iż Sillah od przyszłego sezonu będzie się rozwijać w najlepszym zespole na świecie - Imoco Volley Conegliano z Joanną Wołosz w składzie.
Historyczny set Słowenek. Teraz powalczą o awans do 1/8 finału
Lepszy debiut na tak ważnej imprezie w słoweńskich barwach Sillah mogłaby sobie wyśnić chyba tylko w przypadku zwycięstwa z USA. A ugrany set to dla Słowenek i tak świetny wynik. W końcu debiutują na mistrzostwach świata, więc to i pierwszy wygrany set w historii.
Po tak dobrym występie przeciwko USA, pomimo porażki, można widzieć szanse Słowenek na wyjście z grupy. O awans do 1/8 finału powalczą jeszcze z Czeszkami i Argentynkami. W ich bezpośrednim spotkaniu w piątek 3:1 wygrała drużyna z Ameryki Południowej.
Przypomnijmy, iż w sobotę 23 sierpnia do gry na mistrzostwach świata w Tajlandii, które potrwają do 7 września, ruszy reprezentacja Polski. Siatkarki trenera Stefano Lavariniego zagrają o 14:30 czasu polskiego z Wietnamkami. W dwóch pozostałych spotkaniach fazy grupowej zmierzą się z Kenijkami i Niemkami. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.