Henryk Szost: Trasa maratonu w Londynie nie należy do najłatwiejszych

1 tydzień temu

W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia wystartuje słynny maraton w Londynie. Na kilka dni przed biegiem zapytaliśmy Henryka Szosta o wrażenia z trasy biegu, którą miał okazję pokonać dwukrotnie. Podczas jednego z biegów miał szczególną szansę na to, aby poczuć atmosferę maratonu dogłębniej. Co czeka uczestników londyńskiego maratonu? Jakie wyniki zdaniem rekordzisty Polski padną na mecie? Między innymi o tym przeczytacie w rozmowie z Henrykiem Szostem.

Aleksandra Bazułka: Mógłby pan opowiedzieć o trasie maratonu londyńskiego dla tych, którzy już za chwilę pierwszy raz z nią się zmierzą? Czym się charakteryzuje? Czy ma w sobie coś wyjątkowego?

Henryk Szost: Przede wszystkim trasa nie należy do łatwych. W początkowej fazie jest kilka zbiegów i podbiegów. Sądzę, iż ta trasa jest jedną z trudniejszych spośród najsłynniejszych maratonów na świecie. Oczywiście, jeżeli chodzi o profesjonalnych zawodników – elitę, padają tam bardzo dobre wyniki, ale trzeba pamiętać o tym, iż w Londynie zaprasza się najlepszych maratończyków na świecie. Jadąc tam, trzeba się mimo wszystko przygotować na to, iż trasa nie jest szczególnie szybka, jak w innych topowych maratonach na świecie – Berlinie lub Walencji. Trasa jest ciężka technicznie, są również nawrotki. Jednym słowem trzeba mieć silne nogi, ale na kilka dni przed startem już za późno, żeby o tym mówić.

Jak maraton w Londynie wypada na tle największych maratonów na świecie pod względem organizacyjnym?

Jeżeli chodzi o organizację, z pewnością jest to top maratonów na świecie. Mogę zaliczyć go do pierwszej trójki biegów na tym dystansie. Kibice wzdłuż trasy, bardzo dobre wyniki na mecie i świetna organizacja. Sam biegałem dwukrotnie na tej trasie – w 2019 roku oraz dwa lata temu jako pacemaker w ramach konkursu New Balance. W 2022 roku przebiegłem trasę w trzy godziny, więc mogłem przeanalizować ją bardzo dobrze. Trasa jest bardzo dobrze przygotowana. Mam na myśli między innymi punkty odżywcze. Do tego mnóstwo ludzi na trasie. Muzyka, kapele i przeróżne inne formy dopingu dla biegaczy oraz oczywiście meta obok Pałacu Buckingham. Widać, iż miasto żyje maratonem. Jest to z pewnością duże wydarzenie dla zawodnika biegnącego ten maraton.

Wspomniał pan o starcie sprzed dwóch lat, gdy wcielił się pan w rolę pacemakera. Jakie to było uczucie móc pierwszy raz skupić się na zabawie, obserwowaniu tego, co dzieje się wokół, a nie być skoncentrowanym na wyniku?

Śmiałem się wtedy, iż pierwszy raz przebiegłem maraton z przyjemnością. Nie walczyłem o wyśrubowany wynik, nie miałem kryzysów. Było to dla mnie zatem bardzo interesujące doświadczenie. Jednym słowem zwiedzanie miasta biegiem. Tempo było określone na złamanie trzech godzin, czyli dla mnie bardzo komfortowe. Mogłem też zobaczyć, czym cieszą się amatorzy. Poczułem smak przebiegnięcia dystansu maratońskiego bez oczekiwań względem siebie.

Jaki maraton daje lepsze przeżycia – bieg na wynik czy bieg „for fun”?

Zdecydowanie „for fun”. Nie ma o czym mówić. W dodatku, o ile jest to taki maraton jak ten londyński, kiedy można w trakcie zwiedzać miasto i oglądać kibicujących ludzi, jest to świetne przeżycie. Bieganie dla przyjemności jest zdecydowanie przyjemniejsze od walki o wynik.

Londyn to dla pana szczególne miejsce. Mam na myśli olimpijskie wspomnienia. Który jeden szczególny obraz ma pan przed oczami, mówiąc „Londyn”?

Z pewnością całą trasę igrzysk olimpijskich, która jak wiemy, była inna. Przede wszystkim kibiców na trasie. To dotyczy zarówno maratonu olimpijskiego, jak i tego komercyjnego. To są tysiące osób. Wśród nich również Polacy, których w Londynie jest bardzo dużo. Oczywiście również meta usytuowana w pobliżu Pałacu Buckingham.

Jakie pana zdaniem wyniki wykręcą w tym roku najlepsza kobieta i najlepszy mężczyzna? Dwa strzały.

Wiele zależy od pogody. Mówimy jednak o zawodnikach na najwyższym światowym poziomie. Liczę na wynik w granicach 2:03 u najlepszego mężczyzny oraz rezultat pomiędzy 2:17 a 2:18 u kobiet.

Już w najbliższą niedzielę maraton w Londynie, na którym nie zabraknie również redakcji bieganie.pl, która w ramach projektu kieRUNek Londyn, napędzanego przez markę New Balance, będzie relacjonować wydarzenia na trasie biegu!

Idź do oryginalnego materiału