Harry Kane przełamał klątwę! Tak zareagował na pierwsze trofeum w karierze

3 godzin temu
Do niecodziennych scen doszło podczas sobotniego meczu Bayernu Monachium z RB Lipsk. Gdy w doliczonym czasie gry piłkarze Vincenta Kompany'ego prowadzili 3:2, wszyscy byli pewni, iż lada moment sędzia gwizdnie po raz ostatni i będą mogli świętować mistrzostwo Niemiec. Tym, który czekał najbardziej, był oczywiście Harry Kane. Wówczas to się nie udało. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Anglik pokazał właśnie, jak celebruje pierwsze trofeum w karierze.
Bayern Monachium fatalnie rozpoczął sobotnie spotkanie. Już po 11 minutach RB Lipsk prowadziło po golu Benjamina Sesko. Jeszcze przed przerwą wynik podwyższył Lukas Klostermann i wydawało się, iż Bayern będzie musiał odłożyć świętowanie na następny tydzień. Ale od początku drugiej odsłony goście ruszyli do ofensywy. Najpierw do siatki trafił Eric Dier, a po kilkudziesięciu sekundach do wyrównania doprowadził Michael Olise. W 83. minucie trzeciego gola dla Bayernu strzelił Leroy Sane. Nie udało się jednak utrzymać prowadzenia


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki wprost o przyszłości Feio po finale Pucharu Polski! Oto cała prawda


Tak Harry Kane świętował zdobycie mistrzostwa Niemiec. Cóż za radość
Tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra, dokładnie w piątej minucie doliczonego czasu gry, wynik na 3:3 ustalił Yussuf Poulsen. Była to fatalna informacja dla fanów Bayernu, ale przede wszystkim Harry'ego Kane'a, który nie mógł zagrać w tym meczu z powodu żółtych kartek. Był na ławce i tylko czekał, aż będzie mógł cieszyć się z pierwszego trofeum w karierze. Nie pierwszy raz w życiu musiał jednak uzbroić się w cierpliwości.
Jego kolega z szatni Thomas Muller zamieścił za to post w mediach społecznościowych, w którym zapewnił Kane'a, iż zdobędą tytuł za tydzień. I dodał choćby odliczanie do meczu z Borussią Moenchengladbach. To nie było jednak konieczne. Bayern Leverkusen, choć robił, co mógł i próbował odwrócić losy meczu z SC Freiburg, to ostatecznie jedynie zremisował w niedzielę 2:2. Tym samym zaprzepaścił szanse na obronę mistrzostwa Niemiec.


Tuż po zakończeniu spotkania Harry Kane nie mógł się powstrzymać. Momentalnie wrzucił do sieci wideo z lokalu, gdzie wspólnie z innymi zawodnikami świętował tytuł. Wszyscy śpiewali legendarną piosenkę: "We Are the Champions" zespołu Queen. Podczas materiału widać w tle m.in. Erica Diera, Joshuę Kimmicha oraz Vincenta Kompany'ego. Nie zabrakło również szampanów. Filmik zgromadził w godzinę blisko trzy mln wyświetleń.


Widać było, jak Kane jest szczęśliwy. I nie ma co się dziwić. Aż trudno uwierzyć, iż piłkarz, który strzelił blisko 400 goli w profesjonalnej karierze, dziewięciokrotnie zostawał królem strzelców przeróżnych rozgrywek i był wybierany zawodnikiem roku w Anglii, nigdy nie zdobył trofeum drużynowego. 31-latek wreszcie przełamał jednak tę fatalną passę i prawdopodobnie będzie chciał teraz dołożyć kolejne tytuły.
Idź do oryginalnego materiału