Bayern Monachium fatalnie rozpoczął sobotnie spotkanie. Już po 11 minutach RB Lipsk prowadziło po golu Benjamina Sesko. Jeszcze przed przerwą wynik podwyższył Lukas Klostermann i wydawało się, iż Bayern będzie musiał odłożyć świętowanie na następny tydzień. Ale od początku drugiej odsłony goście ruszyli do ofensywy. Najpierw do siatki trafił Eric Dier, a po kilkudziesięciu sekundach do wyrównania doprowadził Michael Olise. W 83. minucie trzeciego gola dla Bayernu strzelił Leroy Sane. Nie udało się jednak utrzymać prowadzenia
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki wprost o przyszłości Feio po finale Pucharu Polski! Oto cała prawda
Tak Harry Kane świętował zdobycie mistrzostwa Niemiec. Cóż za radość
Tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra, dokładnie w piątej minucie doliczonego czasu gry, wynik na 3:3 ustalił Yussuf Poulsen. Była to fatalna informacja dla fanów Bayernu, ale przede wszystkim Harry'ego Kane'a, który nie mógł zagrać w tym meczu z powodu żółtych kartek. Był na ławce i tylko czekał, aż będzie mógł cieszyć się z pierwszego trofeum w karierze. Nie pierwszy raz w życiu musiał jednak uzbroić się w cierpliwości.
Jego kolega z szatni Thomas Muller zamieścił za to post w mediach społecznościowych, w którym zapewnił Kane'a, iż zdobędą tytuł za tydzień. I dodał choćby odliczanie do meczu z Borussią Moenchengladbach. To nie było jednak konieczne. Bayern Leverkusen, choć robił, co mógł i próbował odwrócić losy meczu z SC Freiburg, to ostatecznie jedynie zremisował w niedzielę 2:2. Tym samym zaprzepaścił szanse na obronę mistrzostwa Niemiec.
Tuż po zakończeniu spotkania Harry Kane nie mógł się powstrzymać. Momentalnie wrzucił do sieci wideo z lokalu, gdzie wspólnie z innymi zawodnikami świętował tytuł. Wszyscy śpiewali legendarną piosenkę: "We Are the Champions" zespołu Queen. Podczas materiału widać w tle m.in. Erica Diera, Joshuę Kimmicha oraz Vincenta Kompany'ego. Nie zabrakło również szampanów. Filmik zgromadził w godzinę blisko trzy mln wyświetleń.
Widać było, jak Kane jest szczęśliwy. I nie ma co się dziwić. Aż trudno uwierzyć, iż piłkarz, który strzelił blisko 400 goli w profesjonalnej karierze, dziewięciokrotnie zostawał królem strzelców przeróżnych rozgrywek i był wybierany zawodnikiem roku w Anglii, nigdy nie zdobył trofeum drużynowego. 31-latek wreszcie przełamał jednak tę fatalną passę i prawdopodobnie będzie chciał teraz dołożyć kolejne tytuły.