Mariusz Pudzianowski nie był widziany w klatce od blisko dwóch lat, kiedy w czerwcu 2023 roku został brutalnie znokautowany przez Artura Szpilkę na gali KSW na Stadionie Narodowym. I choć miał wrócić choćby na galę KSW 100, to "problemy zdrowotne" uniemożliwiły mu zaprezentowanie się fanom. Ostatnio bardzo dużo mówiło się o tym, iż do klatki KSW już nie wejdzie, gdyż negocjuje kontrakt z Fame MMA. Jak się okazało, legendarny strongman stoczy przynajmniej jeszcze jeden pojedynek w KSW.
REKLAMA
Zobacz wideo Awantura o Probierza! Żelazny kontra Wardzichowski. "Nie zgadzam się" [To jest Sport.pl]
Eddie Hall wspomniał o walce z Pudzianowskim. "Nie jestem z tego zadowolony"
"Po długich tygodniach negocjacji, zwrotów akcji i medialnego romansu z freak-fightami Mariusz Pudzianowski potwierdził swą walkę na XTB KSW 105" - napisał Kacper Sosnowski ze Sport.pl. Rywalem legendy polskiego sportu będzie Eddie Hall, czyli najsilniejszy człowiek świata z 2017 roku. Ten nie miał zbyt dużo do gadania w kwestii warunków starcia.
Wiemy, iż będą dwie czterominutowe rundy i 90-sekundowa przerwa. Hall ujawnia, iż pierwotnie spodziewał się czegoś innego. - Chciałem dwuminutowych rund - przekazał, zaznaczając, iż propozycja została odrzucona przez rywala. - Mariusz chciał pięciominutowych rund i tak jakoś spotkaliśmy się prawie w połowie. Nie jestem z tego zadowolony. Chciałem krótszych rund, bo jestem bardzo duży. Ważę 160 kg - wyznał w rozmowie z dziennikarzem Arielem Helwanim.
"Brak kondyszyn, krejzi" - ten tekst wypowiedziany przez Pudzianowskiego na oficjalnej konferencji prasowej zapowiadającej ten pojedynek przejdzie do historii sportów walki. Mimo wszystko Hall nie zaprzecza, iż przygotowanie tlenowe będzie jego słabą stroną. - Moja kondycja nie będzie choćby w połowie taka, jak Mariusza. Nigdy wcześniej nie walczyłem w MMA, a wiem, iż jest to bardzo obciążające dla ciała - wyjaśnił.
Hall uważa jednak, iż kiedy obaj wejdą do klatki, wszystko się może zdarzyć. - Oczywiście, gdy dostajesz ten zastrzyk adrenaliny, całe cardio idzie w zapomnienie. Mimo to czterominutowe rundy to dla mnie duże wymaganie, ale zostałem postawiony pod ścianą. Usłyszałem: albo tak, albo walka się nie odbędzie. Nie miałem zatem wyboru. To było jedno z żądań Mariusza, wiadomo, dlaczego - przyznał.
Na koniec mimo wszystko docenił naszego zawodnika. - Spójrzmy prawdzie w oczy, zmierzę się z Mariuszem Pudzianowskim. 26 profesjonalnych walk, pięć razy najsilniejszy człowiek świata. Mam sporo powodów do strachu, dlatego te czterominutowe rundy były dla mnie trudne do zaakceptowania. Ale finalnie powiedziałem: do diabła z tym, po prostu to zróbmy - podsumował.