Grbić pogroził palcem. Gwiazdor kadry może pójść w odstawkę

8 godzin temu
Wielu kibiców odetchnęło z ulgą na wieść o tym, iż Norbert Huber i Bartosz Kurek znaleźli się w składzie na mistrzostwa świata, ale Nikola Grbić przyznaje, iż choć siatkarze ci wrócili do reprezentacji Polski w tym samym czasie, to ich obecna sytuacja nie jest taka sama. Trener dodaje, iż jeżeli u pierwszego z zawodników się nie poprawi, to straci rolę, do której wiele osób go typowało.
383 dni - tyle na kolejny występ w barwach reprezentacji Polski czekali Bartosz Kurek i Norbert Huber. Tuż po ostatnim meczu przed tą długą przerwą założyli na szyję srebrny medal olimpijski w Paryżu, a teraz obaj wrócili za sprawą piątkowego spotkania Memoriału Wagnera przeciwko Serbii, wygranego 3:0. Po tym pojedynku tylko jeden z nich mógł być w pełni zadowolony, a po niedzielnym z Argentyńczykami (1:3) obaj mogli być rozczarowani. Zwłaszcza drugi z nich.


REKLAMA


Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!


Grbić zrobił to specjalnie. "W innych okolicznościach zostałby zdjęty znacznie wcześniej"
Huber ma za sobą trzyipółmiesięczną przerwę w grze. Wszystko zaczęło się od pechowej kontuzji, której doznał podczas półfinału Ligi Mistrzów. Trafienie piłką w oko wyłączyło go z gry na kilka tygodni, ale to nie było wszystko. Potem miał jeszcze do zrealizowania zaplanowaną już wcześniej operację przegrody nosowej, a następnie stopniowo wracał do intensywniejszej aktywności fizycznej. Co prawda pojawił się chwilowo na treningach kadry podczas lipcowego turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Narodów w charakterze gościa, ale na dobre zaczął z nią ćwiczyć dopiero na początku sierpnia. Wtedy co Kurek.
- Obaj mają się dobrze pod względem fizycznym, a to jest tu ważne. Jestem pewny, iż im więcej czasu będą z nami trenować, tym każdego kolejnego dnia będą się lepiej prezentować. Bo to dobrzy i doświadczeni zawodnicy. Potrzebują jedynie czasu spędzonego na boisku podczas treningów, by wrócić ponownie do najwyższej formy. Moje obawy dotyczyły jedynie fizycznego aspektu, nie siatkarskiego. A iż fizycznie mają się dobrze, to normalnie trenują i jestem pewny, iż będą w formie na MŚ - mówił Sport.pl Grbić podczas sierpniowego zgrupowania w Zakopanem.
Teraz jednak, po kolejnej porcji treningów i meczach Memoriału Wagnera, jest już trochę ostrożniejszy w deklaracjach dotyczących środkowego. I wskazuje na różnice między nim a Kurkiem.
- Powiedzmy, iż obaj są zdrowi, a to najważniejsze. Bartek jest w lepszej formie, ale on też dużo ćwiczył. Miał problem z plecami, ale wciąż pozostawał w procesie treningowym. A Norbi poprzednio grał niemal cztery miesiące temu. Potrzebuje więc rytmu gry, potrzebuje poczuć znów parkiet, odnaleźć się w polu zagrywki i przy bloku oraz zgrać się z rozgrywającymi. Miał dotychczas z nimi z 10 treningów. Obaj, co oczywiste, muszą odzyskać czucie piłki - wylicza szkoleniowiec.


Potem jednak znów skupia się na Huberze, który w piątek zdobył tylko cztery punkty, a dwa dni później - połowę z tego. Na koniec trzeciej partii 27-latek został zablokowany przez Argentyńczyków i na kolejną już nie wyszedł. Zastąpił go wówczas Szymon Jakubiszak. Grbić wskazuje, iż specjalnie trzymał wtedy tak długo na boisku męczącego się Hubera.
- Bo jak inaczej może się poprawić, jeżeli nie będzie spędzał tam czasu? W innych okolicznościach zostałby zdjęty znacznie wcześniej - przyznaje Serb.


Nie kryje on, iż gdy przyjdzie do rywalizacji o stawkę, to nie będzie możliwości, by dawać środkowemu takie wydłużone szanse, jeżeli ten będzie zawodził.
- jeżeli zdoła wrócić na swój poziom, to będzie grał. jeżeli nie, to trafi na ławkę rezerwowych. To bardzo proste - wskazuje.


"Potrafię spojrzeć w lustro i przyznać, że...". Kto zastąpiłby Hubera obok Kochanowskiego?
Huber - jeden z bohaterów polskiej drużyny, która wywalczyła dwa lata temu mistrzostwo Europy - jest w pełni świadomy obecnych niedostatków w swojej grze. I mocno sygnalizuje, iż liczy się z rolą rezerwowego.
- Potwierdziłem sobie, iż jestem w słabej formie. Spodziewałem się, iż będę grał słabo.(...) Potrafię spojrzeć w lustro i przyznać, iż nie gram rewelacyjnie. Że na ten moment są ode mnie lepsi. Ale jestem wdzięczny za miejsce w 14-osobowej drużynie na MŚ. Postaram się prezentować na tyle dobrze w momencie, kiedy drużyna będzie mnie potrzebować, abyśmy osiągnęli sukces. A nie ma co ukrywać, iż nim będzie złoty medal - wskazał 27-latek po ostatnim spotkaniu z Serbią.
I przyznał, iż na zgrupowaniu w Zakopanem - przed ogłoszeniem składu na MŚ - miał poczucie, iż może być niewystarczająco dobry, by znaleźć się w gronie 14 wybrańców Grbicia.
- Miałem odczucie, iż na ten moment nie prezentuję poziomu, który potrafię prezentować. Ale starałem się pracować, pokazać trenerowi, iż jestem zdrowy, jestem w stanie jeszcze coś z siebie wycisnąć oraz dać tej drużynie to, co mogę. Mam nadzieję, iż praca, którą wykonuję i wykonujemy przyniesie efekty. Że będę w stanie w różnych momentach wystąpić, zastąpić kogoś i wykonać swoją pracę. (...) Do etapu MŚ, do którego chcemy dojść, jeszcze miesiąc. Liczę, iż w ciągu tych paru tygodni będę pracował dobrze i prezentował się tak, aby trener czuł, iż jestem w dobrej dyspozycji, a ja dam sobie lepszą ocenę przy następnych okazjach - opowiadał podczas memoriału Huber, którego trzy lata temu z występu w czempionacie globu wykluczyła poważna kontuzja kolana.


Gdyby Grbić odesłał tego siatkarza do rezerwy, to w pierwszym składzie - obok Jakuba Kochanowskiego - wystąpiłby jeden z zawodników debiutujących w MŚ. Jakubiszak ma 27 lat, a Jakub Nowak 20. Gdy pytam trenera Biało-Czerwonych, ile jeszcze ma w głowie znaków zapytania dotyczących wyjściowego składu na MŚ, to rzuca tylko, iż nie za wiele. Ale nie chce podawać konkretów.
- Mogę mieć podstawowych graczy, ale moje wybory zależą także od twojego występu czy od tego, jak drużyna sobie radzi z tobą i bez ciebie na parkiecie. Mam więc pewien pomysł, ale jeszcze nie jest to przesądzone. Zanim zaczniemy grać trudne mecze, to będziemy mieli wiele okazji, by grać, ćwiczyć i analizować, co jest najlepsze dla zespołu. Jak mówiłem, mam pewien pomysł na skład, ale nie muszę podejmować tej decyzji teraz. Mamy jeszcze czas. Będę obserwował wszystkich dokładnie i postaram się wybrać najmocniejszy skład na każdy pojedynczy mecz - deklaruje.


Koniec z testami. Same liczby to za mało
Poproszony przez jedną z dziennikarek o podsumowanie Memoriału Wagnera z jego perspektywy, szkoleniowiec stwierdza, iż wszystko potoczyło się zgodnie z jego przewidywaniami. Choć od razu dodaje, iż nie spodziewał się przegranych 0:3 i 1:3.
- Ale to była szansa, by wszyscy u nas zagrali. Nie byłoby mądrym z mojej strony, gdybym przez trzy dni z rzędu grał jednym składem po naprawdę intensywnym okresie treningów w Zakopanem - argumentuje Grbić.


I dodaje, iż choć wyniki nie były najważniejsze podczas zakończonego w niedzielę turnieju, to nie znaczy, iż nie zależało mu na odnoszeniu zwycięstw. Wymaga bowiem od każdego z drużyny nieustannej chęci wygrywania. Niezależnie od tego, czy ta gra w najmocniejszym zestawieniu, czy też nie.
- Memoriał był ostatnią okazją do przetestowania wszystkich. Podczas czwartkowego meczu towarzyskiego z Brazylią zagramy w najmocniejszym zestawieniu, a nasze nastawienie będzie nieco inne niż w ostatnim turnieju. Oczywiście, nie zagramy niesamowicie zaledwie trzy dni po memoriale, bo wciąż jesteśmy na etapie przygotowań, ale będziemy już mieli za sobą dwa dni wolnego - wskazuje szkoleniowiec.
Tegoroczny Memoriał Wagnera określa jako trzy dni siatkówki stojącej na wysokim poziomie. - Zwłaszcza ostatnie dwa dni - dodaje. I zdradza, jak podejdzie do analizy trzech meczów z Krakowa. Nie będzie wrzucał wszystkich do jednego worka pod kątem analiz statystycznych, bo to byłoby ryzykowne podejście. Wydzieli więc spotkania z Brazylią i Argentyną od tego z Serbią.
- Na bazie łączenia wszystkiego wyszłoby, iż nasz serwis był świetny, bo przeciwko Serbii zagrywaliśmy naprawdę dobrze. A rywale mieli spore problemy z przyjęciem, występując bez trzech przyjmujących. Nie jesteśmy więc tak świetni pod względem serwisu, bo przeciwko Brazylii nie zdobyliśmy żadnego punktu bezpośrednio dzięki zagrywce. W meczu z Argentyną - chyba trzy, co nie jest też do nas podobne podsumowuje Grbić.


I dodaje, iż nie zamierza poprzestać na statystykach. Będzie też szukał potwierdzenia w analizie materiałów wideo.
- Chcę zobaczyć, dlaczego mieliśmy problem z szybką piłką. Chcę zrozumieć, dlaczego nie wychodziło nam pierwsze tempo. Chcę zrozumieć, dlaczego nie zagrywamy dobrze. Dlaczego mamy kiepskie statystyki w niektórych elementach. Ciężko o tym dyskutować, opierając się tylko na liczbach. Muszę skonfrontować to z materiałami wideo. Dzięki temu będę mógł zrozumieć, co możemy robić lepiej - przekonuje trener Polaków.
Idź do oryginalnego materiału