Gorąco po El Clasico. Padły słowa o zastraszaniu sędziów

2 godzin temu
Po niezwykle emocjonującym i pełnym zwrotów akcji spotkaniu FC Barcelona pokonała Real Madryt 4:3. Jest więc o krok od tytułu La Liga, ale w stolicy Katalonii nie cieszą się w pełni z sukcesu. Ich dobry humor zaburzyła praca sędziów w niedzielne popołudnie. Ich zdaniem byli mocno stronniczy i gwizdali na korzyść rywali, o czym informuje "Sport". Pełną odpowiedzialnością za tę sytuację nie obarczają jednak arbitrów, a kogoś zupełnie innego. Padły mocne słowa.
"Nie chcieli, żebyśmy dotarli do finału. Dlaczego? Byli zes****i sezonem, który mamy", "Nie chcę za dużo mówić o sędziach, ale każda decyzja 50/50 była dla Interu. To mnie smuci. (...) Powiedziałem sędziemu, co myślę, ale nie powiem tego tutaj" - te pierwsze to słowa Gaviego, a drugie padły z ust Hansiego Flicka. Obaj byli wściekli na Szymona Marciniaka i poziom sędziowania w meczu z Interem Mediolan w Lidze Mistrzów. W tym spotkaniu ponieśli porażkę (3:4) i odpadli z dalszej rywalizacji. Nie minął choćby tydzień, a FC Barcelonie podpadł kolejny sędzia, tym razem w La Liga.

REKLAMA







Zobacz wideo Po meczu Inter - Barcelona znów afera z VAR. Żelazny: Marciniak łamie protokół VAR



Barcelona wściekła na Real. Poszło o sędziego. "Osiągnęli niewyobrażalne granice"
Mowa o Hernandezie Hernandezie, który prowadził niedzielne El Clasico. Jak informuje kataloński "Sport", w Barcelonie są wściekli, bo ich zdaniem podjęto kilka kontrowersyjnych decyzji - wszystkie na korzyść Realu Madryt. Mowa m.in. o rzucie karnym dla Kyliana Mbappe, gdzie Katalończycy doszukiwali się spalonego, czy o ręce Aureliena Tchouameniego, której mimo analizy VAR sędzia nie dostrzegł i nie wskazał na wapno.


Za błędy sędziowskie nie oskarżali jednak tylko arbitra. Ich zdaniem winny był ktoś inny. "W klubie twierdzą, iż główny rozjemca El Clasico wszedł na boisko wyraźnie pod wpływem kontuzji" - czytamy. Nie chodzi jednak o uraz zdrowotny, a bardziej... psychiczny. Dziennikarze donoszą, iż to efekt działań, jakie w ostatnich miesiącach czy choćby latach podejmował Real Madryt. Najpewniej chodzi o telewizję związaną z klubem, która niejednokrotnie dyskredytowała poszczególnych sędziów, wytykając im błędy i wywierając na nich jeszcze większą presję. Podobnie miało być przed niedzielnym spotkaniem.
Zobacz też: Cały zespół świętował, a Szczęsny? Pokazali nagranie z szatni.
"W Barcelonie sądzą, iż to, jak pracował arbiter w El Clasico, jest kroplą, która przelała czarę goryczy po wielu miesiącach kampanii Realu Madryt. Starali się i odnieśli sukces w uwarunkowaniu establishmentu sędziowskiego" - dodali dziennikarze. Katalończycy nie zamierzają składać skarg w tej sprawie, ale nie chcą też tak tego pozostawić. "W Barcelonie panuje przekonanie, iż sytuacja z arbitrami osiągnęła już granicę, dlatego też konieczne jest, by zająć się tą teczką na kolejny sezon. Tylko wtedy będzie można rywalizować na równych zasadach z Realem Madryt, który osiągnął niewyobrażalne granice, aby zastraszyć sędziów" - czytamy.



Barcelona dokonała remontady. Real po raz czwarty w tym sezonie ulega Katalończykom
Niedzielny mecz zakończył się wynikiem 4:3 dla Barcelony, mimo iż po 14 minutach to Real prowadził 2:0. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy piłkarze Flicka byli jednak w stanie odwrócić losy rywalizacji - 4:2. A finalnie w drugiej partii strzelił tylko Mbappe, ale choćby jego hat-trick nie wystarczył, by odnieść zwycięstwo.
Tym samym Barcelona ma tytuł mistrza Hiszpanii na wyciągnięcie ręki. Różnica między obiema drużynami to aż siedem punktów na dziewięć możliwych do zdobycia. Najpewniej Katalończycy zakończą więc sezon z trzema trofeami. Zdobyli już Superpuchar Hiszpanii i Puchar Króla. Do pełni szczęścia brakuje im tylko tytułu Ligi Mistrzów, ale w tym sezonie muszą obejść się smakiem.
Idź do oryginalnego materiału