Gigantyczna sensacja w Ekstraklasie! Padła niezdobyta twierdza

4 godzin temu
Zdjęcie: fot. Screen: Canal+ Sport/Transmisja TV


Siedem zwycięstw domowych z rzędu i koniec! Pogoń Szczecin tym razem kompletnie zawiodła na własnym boisku, przegrywając sensacyjnie 0:1 z Radomiakiem Radom. Obie strony nie wykorzystały wielu świetnych okazji, ale to Paulo Henrique się wyłamał i dał gościom bezcenne zwycięstwo. Radomianie przerwali tym samym serię pięciu wyjazdowych porażek z rzędu, a ich najlepszym graczem był fenomenalny dziś bramkarz Maciej Kikolski.
Pogoń Szczecin to zespół, który w tym sezonie ma dwie twarze. Wygrywa u siebie, ma nadzieję przed wyjazdem, ale potem ponosi na tym wyjeździe porażkę. Kibice Pogoni, choć zmartwieni marną formą zespołu i fatalną klęską 2:4 w Lublinie z Motorem, mieli nadzieję, iż ponownie uda się obronić szczecińską twierdzę.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki nie dowierza: Jak można za niego zapłacić 100 baniek?! [To jest Sport.pl]



Festiwal nieskuteczności przerwany przez obrońcę
Na papierze radomianie nie wyglądali na najlepszego kandydata do przerwania serii Pogoni. W delegacjach wyglądają tylko odrobinę lepiej niż Pogoń, jako iż przegrali pięć spotkań, a wygrali jedno i to w lipcu w pierwszej kolejce z GKS-em Katowice. Jednak logika Ekstraklasy bywa nieubłagana, a Radomiak usilnie chciał odnaleźć formę, która od dawna szwankuje (jedno zwycięstwo w ostatnich sześciu meczach).


Goście mogli zacząć idealnie, bo już w trzeciej minucie po błędzie Kamila Grosickiego sam na sam z bramkarzem znalazł się Zie Ouatarra, ale minimalnie spudłował. Pogoń swoją wielką szansę miała w 11. minucie, gdy z ostrego kąta w słupek trafił Efthimis Koulouris, a chwilę później z kilku metrów prosto w bramkarza uderzył Adrian Przyborek. O nudzie na początku meczu nie można było więc mówić, choć nie przełożyło się to na gole.


Mało zmarnowanych okazji? W 17. minucie Leonardo Rocha przegrał pojedynek oko w oko z Cojocaru, a odbity przez Rumuna strzał Jan Grzesik dobił prosto w słupek (mimo iż większość bramki miał odsłoniętą). Pudło za pudłem, ale przy takiej grze w obronie obu ekip, to musiało się skończyć golem. Ten padł w 37. minucie, gdy dośrodkowanie Grzesika na bramkę zamienił kiepsko pilnowany Paulo Henrique. Pogoń mogła wyrównać jeszcze przed przerwą, ale strzał Kurzawy zza szesnastki wybronił Kikolski, więc do przerwy prowadził Radomiak i był 45 minut od wielkiej sensacji.
Kikolski czynił cuda, Radomiak zdobył twierdzę
W drugiej połowie Pogoń przejęła piłkę, ale skuteczne dostarczenie jej w pole karne przerastało gospodarzy. O krok od gola byli za to goście, gdy w 57. minucie w słupek trafił Roberto Alves. Świetną szansę na trafienie miał też Kamil Grosicki, ale w sytuacji sam na sam zatrzymał go Kikolski. Czas nieubłaganie uciekał gospodarzom.



Ci zaś posyłali w pole karne gości dośrodkowanie za dośrodkowaniem, ale nie byli w stanie choćby oddać groźnego strzału. Aż do końcówki. Blisko wyrównania był prawda Koulouris, a jeszcze bliżej Koutris i Grosicki. Jednak wszystkie te strzały wybronił Kikolski, czyli absolutny MVP tego meczu. Ostatecznie Pogoń nie przełamała radomskiego muru. Radomiak zdobył twierdzę Szczecin i wywiózł z Pomorza Zachodniego bezcenne trzy punkty.
Pogoń Szczecin - Radomiak Radom 0:1
Gole: Henrique 37'
Pogoń: Cojocaru - Lis (81. Korczakowski), Zech (89. Gamboa), Lisowski, Koutris - Bichakhchyan (89. Klukowski), Kurzawa, Łukasiak (61. Ulvestad), Przyborek (61. Gorgon), Grosicki - Koulouris
Trener: Robert Kolendowicz



Radomiak: Kikolski - Ouatarra, Mammadov, Rossi, Henrique - Grzesik (66. Wolski), Alves (69. Kaput), Donis, Jordao (88. Ramos), Peglow (88. Vagner) - Rocha
Trener: Bruno Baltazar
Żółte kartki: Zech, Kurzawa (Pogoń) - Grzesik (Radomiak)
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
Idź do oryginalnego materiału