W rankingu Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) dzieli je dwanaście pozycji - Francuzki to 14., a Brazylijki druga najlepsza drużyna tego zestawienia. W teorii to przepaść i zawodniczki trenera Ze Roberto nie powinny mieć z nimi problemów. A jednak: powiedzieć, iż miały kłopoty, to jak nie powiedzieć o tym niedzielnym meczu nic. Było blisko zwycięstwa drużyny, na którą przed nim stawiałoby naprawdę niewielu.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!
Francuzki grały mecz życia. Wicemistrzynie świata były w szoku
Francuzki sprawiały im trudności od samego początku spotkania. Ale początkowa faza pierwszego seta była wyrównana - oba zespoły grały punkt za punkt aż do momentu, gdy na dwupunktowe prowadzenie wyszła Brazylia (10:8). Gdy powiększyły tę różnicę do czterech "oczek" (14:10), wydawało się, iż dalsza część partii będzie już pod ich kontrolą. Nic bardziej mylnego.
To drużyna z Francji najpierw wyrównała (14:14), a potem sama zyskała dwa punkty przewagi (15:17). To z nimi przystępowała do końcówki seta (18:20). Brazylijki grały niepewnie i popełniały błędy, a zespół z Europy ani myślał się im kłaniać. Zyskał trzy piłki setowe, ale wykorzystał już pierwszą z nich, wygrywając do 21.
A to nie był koniec. Po zmianie stron Brazylijki, choć ze znakomitą Gabrielą "Gabi" Guimaraes w składzie, nie potrafiły odmienić swojej gry. A "Gabi" wcale nie wyglądała, jak jedna z najlepszych zawodniczek na świecie. Wspierają ją tu w Tajlandii tłumy kibiców, ale zapowiadało się na to, iż po meczu będą ją tylko pocieszać. Jej zespół wyrzucał kolejne piłki w aut, nie miał siły na zagrywce, którą zagroziłby Francuzkom i stawiał się w coraz trudniejszej sytuacji.
Po drugiej stronie brylowała przyjmująca Helena Cazaute, atakująca Iman Diaye, czy środkowa Eva Elouga. Francuzki grały swój mecz życia, bezczelnie wykorzystując, jak nie idzie gra im świetnym rywalkom. Brazylijki chwilami nie wiedziały, co się dzieje. W drugiej partii Francuzki straciły prowadzenie tylko na dwa krótkie chwile na początku (9:8) i w środku partii (16:15). A w końcówce, gdy znów się rozegrały i złapały dobrą serię na zagrywce, ich przewaga urosła aż do pięciu punktów przy setbolach (19:24). Tym razem wykorzystały drugi. 25:20 dla Francji, a na twarzach wicemistrzyń świata konsternacja i zdziwienie, wręcz szok.
Były pod ścianą, ale odwróciły losy meczu. Klasa Brazylijek
Były pod ścianą i można było się spodziewać, iż teraz się otrząsną. I rzeczywiście, Brazylia z trzeciego i czwartego seta a ta z dwóch poprzednich, to dwa zupełnie inne zespoły. W trzeciej partii wszystko adekwatnie wyjaśniło się, gdy zawodniczki z Ameryki Południowej sześciopunktową serią wyszły na prowadzenie 14:9. Wtedy gra Francuzek się posypała, a Brazylijki włączyły walec. gwałtownie zrobiło się 22:12 i pozostało pytanie, jaką różnicą wygrają tę partię. Utrzymały ją na poziomie dziesięciu punktów - 25:15.
Za to w czwartym secie dominowały od pierwszych akcji. Tylko powiększały przewagę: z trzech (5:2), do czterech (7:3), potem pięciu (11:6), a choćby siedmiu punktów (14:7). To była dominacja, na którą pewnie liczyły od samego początku spotkania. Teraz musiały walczyć o to, żeby je przedłużyć i nie przegrać. Ale robiły to skutecznie. Co prawda, w pewnym momencie zmniejszyły stratę do czterech punktów (20:16), ale nie dały rady oprzeć na tym swojej gry w końcówce. Brazylijki wygrały 25:17 i wyglądały na pewne siebie przed ostateczną walką o zwycięstwo w tym spotkaniu.
A w nim wszystko zaczęło się od kolejnego trzęsienia ziemi. Francuzki prowadziły już 3:1 i 4:2. Nie udało im się jednak tego utrzymać. Brazylijki zdobyły sobie trzy punkty przewagi (9:6) i choć rywalki potrafiły jeszcze zmniejszyć ją do choćby zaledwie jednego "oczka" (10:9), to koniec końców wicemistrzynie świata okazały się lepsze - wygrały 15:12 i 3:2 w całym spotkaniu. Zespół z Francji narobił im strachu, ale nie był w stanie złamać na tyle, żeby nie dać im odwrócić losów meczu. Brazylijki jednak pokazały klasę, choć początek spotkania miały koszmarny.
Trener mistrzyń Polski odmienił drużynę po blamażu na igrzyskach. Oby to samo zrobił w polskiej lidze
Wynik Francuzek to i tak gigantyczna sensacja. W końcu ugrały punkt i były blisko zwycięstwa z jednym z głównych faworytów nie tylko do medalu, ale także zagrożenia Włoszkom w finale. A przecież tegoroczny występ na MŚ to ich powrót na tę imprezę po 51 latach. I na razie można je uznać za jedną z rewelacji turnieju w Tajlandii. W pierwszym meczu dość pewnie - 3:1 - pokonały Portorykanki, teraz narobiły problemów faworytkom z Brazylii. A przed wylotem do Azji raczej nikt nie oczekiwał od nich wiele.
W końcu Francuzki do tej pory były raczej europejskim outsiderem. Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, gdzie grały z racji roli gospodarza, przegrały wszystkie trzy mecze i nie były w stanie powalczyć z innymi zespołami, a co dopiero najlepszymi. Teraz z nowym sztabem szkoleniowym wiele się zmieniło. Prowadzi je były asystent trenera Polek Stefano Lavariniego - Cesar Hernandez. Hiszpan to także nowy trener mistrzyń Polski, Developresu Rzeszów.
Hernandez świetnie zna Gabi, z którą współpracował jako asystent Giovanniego Guidettiego w Vakifbanku Stambuł. Ta wiedza, jak widać, bardzo przydała mu się w meczu z Brazylijkami, dobrze wiedział, jak ją zatrzymać. Z Francuzkami Hernandezowi idzie na razie lepiej niż z Koreankami, które trenował wcześniej. Tam nie odnosił spektakularnych sukcesów, ale i zespół miał o wiele mniejszy potencjał. Teraz dostał drużynę, z którą może zdziałać wiele. Chcielibyśmy, żeby podobnie było z Developresem Rzeszów, gdy zacznie się sezon ligowy.
Francuzki na MŚ kolejny mecz zagrają przeciwko Greczynkom we wtorek 26 października. Tak skończą fazę grupową turnieju. jeżeli wygrają, prawdopodobnie zajmą drugie miejsce i awansują do 1/8 finału, gdzie zmierzą się prawdopodobnie z Dominikankami lub Chinkami. Przypomnijmy, iż wcześniej, w poniedziałek, do gry na MŚ wrócą reprezentantki Polski. O 15:30 czasu polskiego zmierzą się z Kenijkami. Oby zrehabilitowały się za słaby mecz otwarcia przeciwko Wietnamkom, w którym sensacyjnie przegrały seta. Relacje na żywo z MŚ siatkarek na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.