Wisła Kraków wygrała w czwartek w finale Pucharu Polski z Pogonią Szczecin, a zaledwie cztery dni później skompromitowała się w Sosnowcu. Piłkarze Alberta Rude mogli objąć prowadzenie już w 8. minucie, ale po konsultacji z wozem VAR sędzia nie uznał gola Rodado. Nieco później bramkę zdobył pomocnik Zagłębia Maksymilian Rozwandowicz. Po czerwonej kartce dla Polarusa wydawało się, iż Wisła odrobi straty i nie pozwoli sobie na wpadkę. Ale okazało się inaczej. Mało tego w doliczonym czasie gry miała rzut karny, ale zamiast gola na 2:1, kibice zobaczyli koszmarne pudło Szymona Sobczaka.
REKLAMA
Zobacz wideo Sztafeta 4x400 mężczyzn z awansem na igrzyska! Mateusz Rzeźniczak: Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy
Kolejny fatalny błąd polskich sędziów. VAR znów nie pomógł
Mimo iż Zagłębie kończyło mecz w osłabieniu, to ma dużo szczęścia, iż arbiter Patryk Gryckiewicz wyrzucił z murawy tylko jednego piłkarza. Były sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski uważa, iż w drugiej odsłonie za faul na Angelu Baenie czerwoną kartkę powinien ujrzeć Sebastian Bonecki. "Próbował go zatrzymać, ale błyskawicznie zdał sobie sprawę, iż w sposób sportowy już mu się to nie uda. Zamiast ewentualnie złapać rywala za ręką lub za koszulkę, zaatakował jego nogi od tyłu" - przeanalizował w tekście na kanalsportowy.pl.
Dodał, iż skoro przypadkowy atak tyłem na nogę oznaczał czerwoną kartkę dla Bartosza Kapustki w meczu z Radomiakiem (0:3), to tutaj celowy atak na nogi powinien się skończyć wykluczeniem. "Jeden sędzia ocenia tak, inny inaczej" - podsumował. Zaznaczył, iż nie ma co winić głównych arbitrów, którzy często nie widzą skutków przewinienia, natomiast skrytykował tych z wozu VAR.
Nawiązał właśnie do spotkania Legii z Radomiakiem, gdyż jego zdaniem dziwne, iż dzień po takim zdarzeniu, sędziowie nie przyjrzeli się dokładniej sytuacji. "Sędziowie Patryk Gryckiewicz i Wojciech Myć (...) mieli sporo czasu, więc powinni obejrzeć warszawski mecz albo przynajmniej powinni obejrzeć klip z faulem Kapustki. To była głośna sytuacja, więc trudno sobie wyobrazić, aby sędziowie szczebla centralnego - ba, sędziowie ekstraklasy - nie obejrzeli jej niezwłocznie" - wyjaśnił.
Na koniec podsumował to, jak bardzo polscy sędziowie są niekonsekwentni w swoich poczynaniach, a ponadto, jak bardzo potrafią zaprzeczać sobie podjętymi decyzjami. "Trudno dziwić się reakcjom piłkarzy, kibiców czy komentatorów skoro w interpretacjach 'Przepisów gry' gubią się choćby arbitrzy" - zakończył.