Gigantyczna kompromitacja Lecha Poznań w Pucharze Polski!

1 tydzień temu
Zdjęcie: screen


Ogromna sensacja w Rzeszowie! Trzeba było zespołu z drugiej ligi, aby zatrzymać rozpędzonego Lecha Poznań, który do czwartku zaliczał serię pięciu zwycięstw z rzędu i sześciu meczów bez straconego gola. Największą niespodziankę w I rundzie Pucharu Polski sprawiła Resovia, która wyeliminowała "Kolejorza" za sprawą wygranej 1:0 po pięknym golu Maksymiliana Hebela.
Choć przed meczem Resovii z Lechem Poznań aż pięć drużyn PKO Ekstraklasy pożegnało się z rozgrywkami Pucharu Polski, w Rzeszowie mało kto wierzył w niespodziankę. Wszystko dlatego, iż "Kolejorz" w ostatnim czasie był w fenomenalnej formie, co pozwoliło mu stabilnie usadowić się na fotelu lidera.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki o hejcie: Słowa bolą, ale nie tych mizernych lamusów w Internecie


Nie zmieniał tego fakt, iż na boisku drugoligowca Lech musiał sobie radzić bez kontuzjowanych Mikaela Ishaka, Bartosza Salamona czy Daniela Hakansa, a trener Niels Frederiksen postanowił sprawdzić kilku zawodników drugoplanowych, jak Fiabema, Jagiełło, Pingot czy Hoffmann. Tym bardziej, iż i Resovia nie wystawiła w pierwszym składzie sześciu ważnych piłkarzy, jak Górski, Eizenchart, Kanach, Tetyk, Bondarenko czy Urynowicz.
Gigantyczna kompromitacja Lecha Poznań w PP! Już może skupić się na lidze
Niemniej jednak, gwałtownie okazało się, iż i tak ten mecz może mieć zaskakujący przebieg. Wystarczyło dziewięć minut, aby sam na sam z Filipem Bednarkiem wyszedł Danian Pavlas, jednak to bramkarz Lecha wygrał ten pojedynek. Po chwili Bednarek raz jeszcze musiał interweniować, a do tego gospodarze trafili w słupek bramki "Kolejorza". Dwie minuty później, po drugiej stronie boiska, w niezłej sytuacji przestrzelił Antoni Kozubal.
Jednak ogromną sensacją zaczęło pachnieć w 17. minucie, gdy po kontrataku Resovii Gracjan Jaroch wyłożył piłkę z lewego skrzydła Maksymilianowi Hebelowi, a ten efektownym strzałem z 17 metrów pod poprzeczkę bramki Bednarka zapewnił gospodarzom prowadzenie.


Po stracie gola Lech nieco się przebudził. Szczęścia próbowali Filip Jagiełło, Maksymilian Pingot czy Ali Gholizadeh, ale nie potrafili oni pokonać Michała Gliwy, a iż później już do przerwy działo się niewiele, to po pierwszej połowie Resovia sensacyjnie prowadziła 1:0.


Druga część spotkania rozpoczęła się od doskonałej sytuacji rzeszowian na 2:0. Po bardzo ładnej akcji gospodarzy w 50. minucie Danian Pavlas obił tylko poprzeczkę bramki Filipa Bednarka. Dwie minuty później w identyczny sposób zakończyła się akcja Lecha. Dobre rozegranie piłki w polu karnym przyniosło świetną sytuację Joelowi Pereirze, ale i Portugalczyk trafił w poprzeczkę.


W 67. minucie dobrą okazję po rzucie rożnym miał Antoni Kozubal, jednak z kilku metrów uderzył dokładnie tam, gdzie stał Michał Gliwa.
Lech naciskał, ale Resovia broniła się naprawdę dobrze, a trenerzy obu drużyn z czasem wprowadzali na boisko swoich nominalnie podstawowych zawodników. Po jednej stronie pojawili się Górski, Eizenchart, Bondarenko czy Urynowicz, po drugiej, oprócz wspomnianego już Pereiry, wchodzili Murawski, Walemark, Sousa oraz Gurgul.
Na dziewięć minut przed końcem sprawy dla gospodarzy skomplikowały się, po tym jak za faul na Michale Gurgulu drugą żółtą i czerwoną kartkę obejrzał Radosław Adamski.


Ale Lechowi i tak z ogromną trudnością przychodziło stwarzanie zagrożenia pod bramką Gliwy. Dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry celnie głową uderzał Filip Szymczak, ale prosto w ręce bramkarza Resovii.
Resovia kończyła ten mecz choćby w dziewiątkę, bo w 95. minucie drugą żółtą i czerwoną kartką został ukarany także Danian Pavlas, ale rozpaczliwe ataki Lecha nie przyniosły wyrównania.
Sensacja w Rzeszowie stała się faktem. Drugoligowa Resovia pokonała Lecha Poznań 1:0, eliminując lidera PKO Ekstraklasy z Pucharu Polski. To oznacza, iż w rozgrywkach nie ma już trzech z czterech najlepszych zespołów obecnego sezonu najwyższej klasy rozgrywkowej. A ten czwarty, czyli trzecia w tabeli Jagiellonia Białystok, przystąpi przecież do Pucharu Polski dopiero od kolejnej fazy - 1/16 finału.
Idź do oryginalnego materiału