Austriacki Red Bull Salzburg, brazylijskie Red Bull Bragantino, amerykański New York Red Bulls i przede wszystkim niemiecki RB Lipsk. Red Bull przez ostatnich kilkanaście lat zbudował prawdziwą potęgę w piłce nożnej, nie tylko jeżeli chodzi o poziom gry, ale wręcz przede wszystkim szkolenie piłkarzy oraz trenerów. Przez austriacką "maszynę" przeszli m.in. Erling Haaland (były zawodnik Red Bull Salzburg) czy Sadio Mane (także RB Salzburg). Trenersko "zakwitli" tam m.in. Adi Huetter (obecnie AS Monaco) czy Marco Rose (obecnie RB Lipsk).
REKLAMA
Zobacz wideo Lekkoatletyczne mistrzostwa Polski w 2026 roku wrócą do Białegostoku. Nowicki: To nobilitacja
Niemcy nienawidzą Red Bulla
Wielu przez cały czas uważa ich za zło wcielone, szczególnie w Niemczech, gdzie zespół z Lipska to jeden z najbardziej znienawidzonych klubów u naszych zachodnich sąsiadów. Gdy Juergen Klopp zgodził się objąć posadę szefa światowego oddziału i koordynatora w piłkarskiej sekcji Red Bulla, wylała się na niego fala krytyki. Jednak tak czy inaczej, jest to siła, z którą trzeba się liczyć. Szczególnie iż pojawia się w nowych miejscach. W tym roku Red Bull zakupił choćby trzecioligowy klub w Japonii Omiya Ardija, która dziś ma już pewny awans poziom wyżej (19 pkt przewagi na 4 kolejki przed końcem sezonu J3 League).
Teraz okazuje się, iż "macki" Austriaków mogą sięgnąć także do Włoch. Red Bull został we wrześniu 2024 roku jednym z partnerów Torino, aktualnie dziewiątej drużyny w tabeli Serie A, w której na co dzień grają Sebastian Walukiewicz oraz Karol Linetty. Na tym jednak wcale nie musi być koniec, a jeżeli potwierdzą się doniesienia włoskiej pracy, to wręcz absolutnie nie będzie koniec.
Linetty i Walukiewicz niedługo częścią wielkiej machiny?
Dziennik "La Stampa" donosi, iż Red Bull ma poważne plany względem Torino. Dyrektor generalny giganta Mark Mateschitz wraz z kilkoma innymi wysoko postawionymi działaczami miał na przestrzeni ostatnich tygodni odbyć kilka rozmów z prezesem klubu Urbano Cairo. "Red Bull zacząłby od rozszerzenia współpracy do rangi głównego sponsora Torino od 2025 roku. Później oceniona zostałaby możliwość pełnego zakupu klubu" - czytamy.
Co ciekawe, Urbano Cairo w rozmowie z włoską agencją prasową ANSA zaprzeczył wszystkiemu, oskarżając "La Stampa" o działanie na szkodę klubu. - Nic z tego nie jest prawdą, nie mam zamiaru sprzedawać Torino, nie spotkałem się z nikim. Powiedzmy, iż "La Stampa" lubi czasem zdestabilizować środowisko wokół naszego klubu - powiedział Cairo. Czy doniesienia dziennika są faktycznie wyssane z palca? Czy może to tylko gra i zasłona dymna ze strony prezesa? Przekonamy się w kolejnych miesiącach.