
Mateusz Gamrot wraz z nadejściem bieżącego roku oświadczył, iż rok 2025 może być najważniejszym w jego karierze. Wiele osób domyślało się, co się kryje pod tymi słowami, jednakże dopiero teraz, po upływie 3 i pół miesiąca „Gamer” oficjalnie dzieli się swoimi spostrzeżeniami.
Polak jest aktualnym numerem 8 dywizji lekkiej UFC. Jego największymi osiągnieciami w karierze sportowca oczywiście są – tytuł podwójnego mistrza KSW, a także znalezienie się w TOP 5 zawodników kategorii do 155 funtów UFC. Polak wciąż ma jednak jeszcze jeden cel. Cel, o którym marzy każdy zawodnik Mieszanych Sztuk Walki.
Czy Mati kiedykolwiek był blisko walki o pas? Oczywiście, iż tak. Zarówno w przypadku walki z Dariushem, jak i Hookerem, gdyby wygrał te pojedynki, to od batalii mistrzowskiej dzieliło go jedno zwycięstwo, może 2, zależy. Ponadto, był on rezerwowym do walki Makhachev vs. Oliveira, na której szali znajdował się właśnie tytuł mistrzowski. Wszystkim nam, którzy wspierają Mateusza, serce zabiło szybciej, gdy napłynęły informację o urazie „Do Bronxa”, który poważnie rozciął sobie łuk brwiowy w trakcie sesji sparingowej. Do walki jednak z Dagestańczykiem wskoczył jednak Alexander Volkanovski, który pod względem promocyjnym (drugi mistrz, rewanż itd.) był o niebo lepszym wyborem od naszego rodaka. Sam Australijczyk przyznał jednak, iż wstał do tej walki tak naprawdę z kanapy, odkładając butelkę piwa. Co gdyby jednak nie zgodził się bądź nie mógł wziąć udziału w starciu z Rosjaninem? A no właśnie, w grę by wszedł „Gamer”, jednakże co się stało, to się nie odstanie.
Polak był niezwykle blisko batalii mistrzowskiej już parę razy. Bazując na tym, jakim jest pracusiem oraz tym, iż jego ambicje i głód stale się zwiększają, możemy być przekonani, iż niedługo Mateusz ponownie będzie bliski walki o laur. Czy tym razem się uda?
ZOBACZ TAKŻE: Koniec taryfy ulgowej? Reinier De Ridder kolejnym rywalem niepokonanego Bo Nickala!
Gamrot tłumaczy znaczenie własnych słów!
Reprezentant „Czerwonego Smoka” oraz „American Top Team” niestety, jak i my, nie młodnieje. Na karku ma już 34 lata, a w perspektywie kilka, przy dobrych wiatrach i chęciach, może i paręnaście pojedynków, aczkolwiek wątpliwe jest to, aby Mati chciał jeszcze rywalizować w wieku 40 lat. Trzymając się tego, iż już za parę lat zostawi rękawice w oktagonie, kolejne porażki mogą przekreślić jego szanse na spełnienie swoich ambicji.
Doskonale zresztą zdaje sobie z tego sprawę, już parę miesięcy temu informując, iż ten rok będzie najistotniejszym w jego całej karierze. To właśnie w ciągu najbliższych kilku miesięcy dowiemy się, czy Mateusz stanie jeszcze przed największą walką w karierze. Porażka nie wchodzi w grę, bowiem byłaby to niemalże jednoznaczna informacja z tym, iż o tytuł mistrzowski już nie zawalczy. Poniżej jego wypowiedź z wywiadu dla „Sport Macha”:
Dla mnie nie ma znaczenia, z kim będzie ta walka. Chciałbym wyjść, zrobić, dać dobre show i udowodnić, iż moje miejsce na szczycie kategorii lekkiej. (…) Wciąż jestem w TOP 10 najlepszych zawodników, jestem numerem 8, więc dla mnie najważniejsze jest po prostu wygrać tę walkę nadchodzącą, później dostać kolejną walkę w tym roku, wygrać i w tym właśnie znaczeniu ten rok miał być najważniejszy, bo jeżeli bym wygrał te 2 nadchodzące walki w bardzo dobrym stylu, to by to znów uplasowało mnie w czubie kategorii lekkiej i znów miałbym szansę rywalizować o pas mistrzowski.
Tym razem nie może wkraść się błąd. Z kolei aspekty, na które Polak nie ma wpływu, jak np. potencjalne decyzje sędziowskie… to już inna bajka. Pamiętajmy jednak, iż tak jak Polak stracił na decyzji w walce z Hookerem, która równie dobrze mogła pójść na jego korzyść, tak samo zyskał na walce z Tsarukaynem, w której to wielu widziało wygraną Ormianina. Gamer, trzymamy wszyscy kciuki!