Ponad 2 miesiące temu odbyła się gala FAME na PGE Narodowym. Czy rzeczywiście była ona niewypałem? Tak sądzi współwłaściciel KSW, Martin Lewandowski!
31 sierpnia tego roku doszło do największej gali freak fight historii Europy. Otóż organizacja FAME zadebiutowała wtedy na Stadionie Narodowym. Według oficjalnych danych mieliśmy do czynienia z kompletem publiczności w obiekcie, która w związku z aaranżacją wydarzenia wynosiła ok. 47 tysięcy osób. Wiele osób zwróciło uwagę jednak na to, iż spora liczba krzesełek, szczególnie w najwyższych rzędach trybun były… puste. Inaczej mówiąc, spora liczba osób uważa, iż rzekomy „sold out” FAME’u za bzdurę wyssaną z palca. Uwagę również należy zwrócić na to, iż przy okazji tego wydarzenia mieliśmy do czynienia z mnóstwem promocji. Przykładowo pojawiały się oferty typu „kup bilet, a drugi dostaniesz gratis” itp.
Według wielu osób gala FAME: ULTIMATE, która swoją drogą była ich dopiero pierwszym wydarzeniem w stolicy, nie była tak naprawdę niczym wyjątkowym. Oczywiście mieliśmy do czynienia z kartą walk naszpikowaną gwiazdami tej organizacji. Naturalnie wszystko prezentowało się pierwszorzędnie, jednakże chodzi o brak czegoś spektakularnego. Wspomniał choćby o tym „Szalony Reporter” który oglądając FAME 22, miał wrażenie, iż organizacja Rafała Pasternaka nie wykorzystała potencjału obiektu jakim jest PGE Narodowy.
Przykładowo na KSW Colosseum 2 mieliśmy do czynienia z piękną oprawą, czyli m.in. olbrzymimi, klimatycznymi banerami największych gwiazd wydarzenia, które powodowałoby ciarki na plecach. Mieliśmy do czynienia z pierwszorzędnym otwarciem gali, które do dziś oglądając, powoduje, iż się dostaje gęsiej skórki. No i mieliśmy także „Jurasa”, który mając w tle „Sen o Warszawie”, został uhonorowany zapisaniem w historii KSW – „Hall of Fame”. Z kolei FAME: ULTIMATE nie wyróżniała się zbytnio niczym na tle swoich poprzednich wydarzeń.
ZOBACZ TAKŻE: Takefun o FAME: Jest bardzo bliski końca
Czy gala FAME na PGE Narodowym rzeczywiście była niewypałem?
Patryk Prokulski w rozmowie z Martinem Lewandowskim przytoczył jedną z ostatnich, głośnych wypowiedzi Ministra Nitrasa. Mowa o oczywiście o tej dotyczącej jego niechęci względem freak fightów oraz paru aspektów sportów czy sztuk walki. Współwłaściciel KSW zaaprobował właśnie tę część, która dotyczy chęci Sławomira Nitrasa na solidne obostrzenia względem freak fightów w naszym kraju. Ponadto zahaczył o jego słowa dotyczące gal MMA na PGE Narodowym, podsumowując galę FAME’u w tym właśnie miejscu:
Przyklasnąłem, jeżeli chodzi o ten zakaz, bo uważam, że… z resztą ta gala na Narodowym im się nie sprawdziła.
Nie możemy zapominać jednak o tym, iż FAME na wypromowanie swojego wydarzenia miało zaledwie 3 miesiące. Dla przykładu organizacja KSW, która na Narodowym już dwukrotnie odniosła sukces, zwykle poświęca na to około pół roku. FAME szansę na organizację gali na największym, polskim obiekcie dostało nieoczekiwanie. Planowo FAME 22 miało się odbyć w łódzkiej Atlas Arenie, jednakże w związku z zapytaniem, czy chcą się podjąć wyzwania organizacji swojego eventu na warszawskim obiekcie w zaledwie 3 miesiące – zmienili plany.
Propozycja ta była wynikiem tego, iż jeden z eventów został odwołany, a w związku z tym zwolnił się termin na 3 miesiące przed. Jeden ze współwłaścicieli FAME, Krzysztof Rozpara wspominał o tym, iż to właśnie oni otrzymali takową ofertę, gdyż tylko oni są na tyle szaleni, ale i ambitni, żeby podołać temu wyzwaniu. Czy Waszym zdaniem mu sprostali? Spora rzesza fanów uważa, iż tak, jednakże głosów krytyki pod adresem tego wydarzenia również było co nie miara. Z pewnością spory wpływ na negatywne opinie względem FAME miał materiał Sylwestra Wardęgi. Otóż były zawodnik tej organizacji opublikował film ukazujący jej najbardziej medialną postać w katastrofalnym świetle dosłownie na dzień przed galą.
Czy FAME na PGE Narodowym rzeczywiście było niewypałem? Czy jednak w związku z paroma utrudnieniami zarząd największej organizacji freak fight w Europie może czuć powód do dumy?