- Jestem naprawdę szczęśliwy. To coś wyjątkowego grać dla jednego z największych klubów na świecie. Z niecierpliwością czekam na mecze u siebie i pierwszy trening z drużyną. Słyszałem wiele dobrego o naszych kibicach i stadionie. Bardzo się cieszę, iż dołączyłem do tej wielkiej rodziny. Nasi fani są szaleni, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu - przekazał tuż po lądowaniu na lotnisku w Stambule Przemysław Frankowski, który w poniedziałek został piłkarzem Galatasaray. Prawdopodobnie zadebiutuje w nowym zespole w ligowym spotkaniu z Rizesporem.
REKLAMA
Zobacz wideo
Tureccy dziennikarze przejechali się po drużynie Frankowskiego. Brutalne słowa
Drużyna Okana Buruka, która nie mogła jeszcze liczyć na Frankowskiego, zmierzyła się we czwartek na wyjeździe z AZ Alkmaar w Lidze Europy. Mimo iż wydawało się, iż będzie to wyrównane spotkanie, to okazało się zupełnie inaczej. Gospodarze kompletnie zdominowali rywali i wygrali aż 4:1. Spory wpływ na ten wynik miała czerwona kartka dla Kaana Ayhana, który w 51. minucie musiał opuścić plac gry.
Dziennikarze portalu Sabah: Levent Tuzemen, Bulent Timurlenk oraz Mustafa Culcu byli rozczarowani takim rezultatem i dali temu wyraz. Zgodnie uważają, iż rywale wykorzystali słabe strony Galatasaray, zwłaszcza gdy pozostawiano im za dużo miejsca za linią obrony. Zaznaczono też, iż szkoleniowiec dokonywał zbyt dużo zmian podczas gry, "niczym w warcabach, co było oznaką jego desperacji". Na tym jednak nie koniec, gdyż właśnie w kierunku Buruka pojawiło się najwięcej słów krytyki.
"To było kompletne zaćmienie rozsądku, iż trener nie wpadł na pomysł zastosowania kompaktowej gry. To pomogłoby niekompletnemu składowi lepiej się bronić i nie dać przeciwnikom więcej szans na zdobycie bramki" - przekazano. Dziennikarze podkreślili, iż niektórzy piłkarze nie pomogli szkoleniowcowi, a choćby mu przeszkodzili. I wskazano głównie na Kaana, który popełnił faul, tylko dlatego, iż poruszał się, jak "czołg".
Nie ma żadnych wątpliwości, iż według ekspertów Ayhan został antybohaterem meczu. "To było jak zdrada" - rozpoczęto - "Decyzja o przeniesieniu go na prawą obronę, choć nominalnie jest środkowym defensorem, była bardzo ryzykowna. W ubiegłym roku, grając na tej pozycji, dostał już czerwoną kartkę, dlatego było to niejako 'zaproszenie'". Szpilkę wbito jednak w jeszcze jednego zawodnika.
"Bład Eliasa Jelerta w pierwszej odsłonie był błędem amatora" - czytamy. Na koniec zauważono, iż mimo głośnych transferów Galatasaray wciąż nie może przebić się w Europie i choć za tydzień będzie miało szansę odrobić stratę w rewanżu, mało kto wierzy, iż może się to udać.