We wtorek Iga Świątek musiała czekać kilka godzin na rozpoczęcie meczu drugiej rundy z Wiktorią Azarenką z uwagi na opady deszczu w Dubaju. W środę pogoda poprawiła się i zgodnie z planem Polka (2. WTA) mogła wyjść na kort, by rywalizować z Ukrainką Dajaną Jastremską (48.).
REKLAMA
Zobacz wideo Zamieszanie wokół Igi Świątek. "To zostało bardzo dziwnie zakomunikowane"
Pierwszy set dla naszej tenisistki nie był łatwy, a to przede wszystkim zasługa Jastremskiej, która momentami grała tak, jak Jelena Ostapenko w niedawnym półfinale ze Świątek w Dosze - agresywnie, spychając Polkę do obrony. Łotyszce udało się wówczas pokonać wiceliderkę rankingu, Ukrainka chciała pójść jej śladem.
A możliwości Jastremska ma spore - to w końcu półfinalistka Australian Open 2024 czy finalistka z Linzu, gdzie błysnęła miesiąc temu. Pozostaje jednak także bardzo nieregularna w występach, czego najlepszym przykładem jest końcówka ubiegłego roku - siedem porażek z rzędu.
W środę od początku meczu Ukrainka grała tak, jak potrafi - gwałtownie i płasko. W trzecim gemie pierwszej partii to ona nieoczekiwanie przycisnęła naszą tenisistkę. Jej kolejne mocne returny utrudniały grę Świątek. Doczekała się choćby szansy na przełamanie, ale Polka obroniła się podaniem. Nie był to mocny serwis, ale bardzo precyzyjny. Rywalka z kolei w ataku wyrzuciła dwie piłki poza kort i cały czas chciała ryzykować.
Jastremska posyłała przede wszystkim potężne forhendy. Gdy Świątek potrafiła wytrzymać kilka uderzeń, obronić się, czasem mogła liczyć na pomyłki rywalki. Tempo akcji było naprawdę imponujące, a Ukrainka w tamtym momencie spotkania nie była gorsza od Polki.
Przy wyniku 3:2 dla faworytki nastąpiło pierwsze przełamanie. Jastremska przestała trafiać pierwszym podaniem i od razu jej tenis to odczuł - straciła na pewności siebie, rosła liczba błędów. Obroniła pierwszego break pointa, ale przy kolejnym została ładnie minięta, gdy stała przy siatce i nie miała jak zareagować.
Świątek nie poszła jednak za ciosem. Przeciwniczka dalej mocno atakowała. Gdy znikały błędy u Jastremskiej, zmuszała naszą tenisistkę do głębokiej obrony. W efekcie odebrała jej serwis, a wiceliderka rankingu na koniec gema popełniła podwójny błąd serwisowy, czując presję ze strony returnującej.
Zacięty pierwszy set. Festiwal przełamań
Przy stanie 4:3 dla Świątek Jastremska serwowała, by wyrównać. Po mocnym serwisie zdobyła efektowny punkt i krzyknęła głośno "Come on!". Potem jednak znów wyrzuciła kilka piłek, nasza zawodniczka ładnie zaatakowała z bekhendu po linii i ponownie przełamała rywalkę, by odskoczyć - tym razem na 5:3.
Czytaj także: Sensacja w Dubaju!
Każde krótsze zagranie Świątek kończyło się atakiem ze strony Jastremskiej. Serwis nie zawsze pomagał faworytce, a jej rywalka niekiedy miała szczęście. Tak jak w dziewiątym gemie, gdy dwa razy trafiła w linię. I zamiast 6:3, było już tylko 5:4. Ukrainka ambitnie walczyła, odbierając podanie Polce.
Poziom gry Jastremskiej cały czas falował. W jednym gemie mogła dwa razy popełnić podwójny błąd na serwisie, by następnie posłać efektowne winnery. Tak obroniła dwie piłki setowe i wyrównała na 5:5. Zacisnęła pięść i zdawała się gotowa do walki w końcówce seta.
Wtedy Świątek odpowiedziała najlepiej, jak mogła - doskonałe wyrzucające podania, przejęcie inicjatywy w wymianach i doprowadzenie do wyniku 6:5. A po chwili - do zwycięskiego 7:5. Polka zmieniła nieco taktykę - jej zagrania były bardziej głębokie, przez co Jastremska zmuszona do defensywy nie potrafiła zareagować i przegrała zaciętą pierwszą partię.
Świątek lepiej wytrzymała emocjonujące ostatnie minuty otwierającego seta. Rzadziej myliła się, a ponadto nie tylko czekała na to, co zrobi Ukrainka, ale także sama kreowała grę - głównie agresywnym bekhendem. Po godzinie prowadziła 1:0 w setach.
Iga Świątek w ćwierćfinale!
Druga odsłona rywalizacji zaczęła się znakomicie dla Polki, która gwałtownie odskoczyła na 3:0. Grała przez cały czas cierpliwie, a Jastremska popełniała kolejne błędy. Dodatkowo Ukrainkę dopadły kłopoty zdrowotne i poprosiła o przerwę medyczną. Gdy wróciła na kort, nie było lepiej z jej perspektywy. Myliła się i rosła przewaga naszej tenisistki. Wszystko zmierzało w kierunku pewnej wygranej faworytki, bo Jastremska wyglądała tak, jakby nagle straciła wiarę w sukces. Przegrała drugą partię aż 0:6.
Potwierdziło się, iż Dajana Jastremska to jedna z bardziej nieprzewidywalnych tenisistek w rozgrywkach WTA. Przy tak ryzykownym stylu gry jest skazana na wahania formy i rezultatów. W końcówce pierwszej partii mogła realnie zagrozić Idze Świątek, ale nie wytrzymała i to zaważyło na całym spotkaniu.
W czwartek w ćwierćfinale w Dubaju Iga Świątek zmierzy się z Rosjanką Mirrą Andriejewą (14. WTA). Wyzwanie dla kolejnej rywalki naszej tenisistki będzie tym większe, iż w środę musiała rozegrać dwa mecze - drugiej i trzeciej rundy. To dlatego, iż deszcz sparaliżował we wtorek plany organizatorów, którzy przełożyli część pojedynków - w tym z udziałem Andriejewej. Transmisje z imprezy w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl.