Podczas gdy męski zespół FC Barcelony szykował się już do wieczornego (niedziela 15 grudnia 21:00) starcia z Leganes, do boju ruszyły ich żeńskie odpowiedniczki. Kobieca Barcelona w przeciwieństwie do męskiej grała na wyjeździe i nie z Leganes, a z Valencią. Katalonki przez cały czas pozostają niepokonane w bieżącym sezonie ligowym, a co za tym idzie, pewnie prowadzą w tabeli z przewagą ośmiu punktów nad Realem Madryt (choć mają też jeden mecz rozegrany więcej, a licząc wraz z tym z Valencią, to choćby dwa).
REKLAMA
Zobacz wideo Szczęśliwe losowanie reprezentacji Polski? Probierz ostrzega
Valencia bez szans z Barceloną? Pajor zamierzała o to zadbać
Kobieca Valencia to z kolei czerwona latarnia ligi. Ostatni zespół w tabeli, jako jedyny wciąż bez zwycięstwa (dwa remisy i osiem porażek). Faworyt mógł być zatem tylko jeden. Szczególnie iż Barcelona przyjechała napędzona triumfem z Hammarby IF (3:0) w Lidze Mistrzyń.
W pierwszym składzie Katalonek znalazła się rzecz jasna Ewa Pajor. Polka ustrzeliła dublet przeciwko wspomnianemu Hammarby i pokazała, iż choć w ostatnich tygodniach nie strzela aż tak hurtowo jak na starcie sezonu (jeden gol w ostatnich sześciu ligowych meczach), to wciąż jest czołową napastniczką świata. Zaś samo starcie z Valencią jawiło się jako doskonała okazja, by ponownie podreperować licznik goli.
Katalońskie męki w Walencji. Pajor nie zachwyciła
Ligowe autsajderki nie zamierzały jednak tanio sprzedać skóry. Mimo iż w pierwszej połowie przewaga Barcelony była gigantyczna, miały aż 82% posiadania piłki, nie potrafiły tego wykorzystać. choćby w celnych strzałach wyglądało to mizernie, bo przez 45 minut Katalonki oddały tylko dwa takie, a w dodatku nieskuteczne. Wynik 0:0 do przerwy był wręcz sensacją, ale trudno było zakładać, iż obrona Valencii przy takiej dominacji wytrzyma drugie tyle. I faktycznie nie wytrzymała.
W 54. minucie Barcelona otrzymała rzut karny. Wykonała go jednak nie Ewa Pajor, a Fridolina Rolfo. Szwedka nie zmarnowała szansy i dała swojemu zespołowi prowadzenie. Choć przewaga w posiadaniu piłki przez cały czas była przygniatająca, Katalonkom nie udało się strzelić więcej goli w tym bardzo rozczarowującym w ich wykonaniu meczu. Na kolana nie powaliła także Ewa Pajor, która nie wyróżniła się niczym szczególnym. Polka pozostaje liderką klasyfikacji strzelczyń z dorobkiem dziesięciu goli, ale ma już tylko jedną bramkę przewagi nad Nigeryjką Edną Imade z Granady.
Valencia - FC Barcelona 0:1 (Rolfo 54')