13 z tych przypadków dotyczy niezatwierdzonego sprzętu - kombinezonów, które nie dostały akceptacji kontroli sprzętu Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) i nie mogły otrzymać obowiązkowych czipów. Ten 14. to niestety poważna kontuzja u Włoszki Lary Malsiner. Jak dowiedział się Sport.pl, zawodniczka pechowo zerwała więzadła krzyżowe podczas piątkowego treningu na skoczni.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?
Tak nowy kontroler FIS rozpoczął pracę na zawodach. Musiał wykluczyć także Polkę
To było jak rzeź. Od południa w piątek z Courchevel docierało do nas coraz więcej informacji o zawodnikach i zawodniczkach, którzy mają problemy z zatwierdzeniem swojego sprzętu przed zawodami otwierającymi sezon letni w skokach. Nowy główny kontroler sprzętu na najważniejszych konkursach skoczków Mathias Hafele - czyli człowiek, który do końca zeszłego sezonu zajmował się sprzętem Polaków - zaczął swoją pracę od kilku długich i intensywnych dni we Francji. W piątek podejmował same ważne i trudne decyzje.
Na początek fiński związek poinformował o wykluczeniu ze startu trzech swoich zawodników - Eetu Nousiainena, Kasperiego Valto i Anttiego Aalto. Ich sprawę szeroko opisywaliśmy tutaj.
Niestety później udało nam się potwierdzić, iż wśród wielu skoczków i skoczkiń, którzy mieli nie dostać się na listę startową zawodów w Courchevel, jest także polski akcent - Pola Bełtowska. Sytuację Polki tłumaczyliśmy w tym tekście.
Aż 13 dyskwalifikacji przed pierwszymi zawodami. Dotknęły też najlepszych kadr
Do końca dnia pojawiały się kolejne nazwiska, a o 22:49 FIS zakończył tworzenie list startowych i opublikował je na swojej stronie internetowej. Z nich dowiadujemy się o kolejnych wykluczeniach z inauguracji Letniego Grand Prix.
Najbardziej oberwały kadry z USA i Włoch - u Amerykanek nie będzie Paige Jones, Josie Johnson i Anniki Belshaw, u Amerykanów zabraknie Kevina Bicknera, a u Włochów Giovanniego Bresadoli i Alexa Insama. Pojedyncze przypadki wykluczeń trafiły się także w kadrach z państw tzw. "wielkiej szóstki" skoków: nie zobaczymy Słowenki Niki Vodan, Norwega Benjamina Oestvolda, a także Słoweńca Taja Ekarta.
Zawodnicy wykluczeni ze startu w zawodach LGP w Courchevel:
- Antti Aalto (Finlandia, 23. zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2024/25),
- Benjamin Oestvold (Norwegia, 34. zaw. klas. gen. PŚ 24/25),
- Alex Insam (Włochy, 37. zaw. klas. gen. PŚ 24/25),
- Kevin Bickner (Stany Zjednoczone, 40. zaw. klas. gen. PŚ 24/25),
- Kasperi Valto (Finlandia, 49. zaw. klas. gen. PŚ 24/25),
- Eetu Nousiainen (Finlandia, 42. zaw. klas. gen. Pucharu Kontynentalnego 24/25),
- Taj Ekart (Słowenia, 64. zaw. klas. gen. PK 24/25),
- Giovanni Bresadola (Włochy, kontuzjowany w okresie 24/25).
Zawodniczki wykluczone ze startu w zawodach LGP w Courchevel:
- Annika Belshaw (Stany Zjednoczone, 29. zawodniczka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2024/2025),
- Paige Jones (Stany Zjednoczone, 33. zaw. klas. gen. PŚ 24/25),
- Nika Vodan (Słowenia, 46. zaw. klas. gen. PŚ 24/25),
- Josie Johnson (Stany Zjednoczone, 48. zaw. klas. gen. PŚ 24/25),
- Pola Bełtowska (Polska, 58. zawodniczka klas. gen. PŚ 24/25).
To dlatego trzeba było wykluczyć Polkę z pierwszych zawodów w sezonie. Niefortunna sytuacja
Skąd aż tyle dyskwalifikacji, choć nikt nie pojawił się jeszcze na skoczni podczas oficjalnych serii? W większości zespołów to efekt późnego wykonania pomiarów ciała, do których później porównywane są te podczas kontroli sprzętu w trakcie konkursów i przy czipowaniu kombinezonów przed zawodami.
FIS oznacza stroje czipami, żeby zachować kontrolę nad ograniczaniem ich odpowiednim limitem na cały sezon (obecnie to latem dwa, a zimą dziewięć kombinezonów; do tego nie można zmieniać kombinezonów pomiędzy seriami jednego konkursu). Przed sezonem skoczkom i skoczkiniom wykonuje się tzw. pomiar podstawowy skanerem 3D, który wyznacza dane zawodnika w bazie międzynarodowej federacji. Przed konkursami - od tego sezonu w ich obecności - kontroler FIS wykonuje tzw. "sprawdzenie techniczne" sprzętu, a po nim czipuje kombinezony. Czyli mierzy je w wyznaczonych punktach, także na ciele zawodnika. jeżeli kombinezon jest przepisowy - spełnia normy zasad ustalanych przez FIS w stosunku do pomiaru podstawowego ciała, to kontroler wprasowuje w materiał siedem czipów, które dają FIS informacje, czy skoczkowie przestrzegają wspomnianych wcześniej limitów.
Gdy zawodnik już nie rośnie, jego pomiar podstawowy rzadko się zmienia. Jednak jeżeli już tak się stanie, to jednocześnie trzeba dostosować do nowych danych po skanach uszyte kombinezony. I czasem nie uda się tego odpowiednio zrobić. Tak wyglądała sytuacja choćby u Poli Bełtowskiej. A każdy zawodnik ma tylko jedną próbę przejścia "sprawdzenia technicznego" u FIS. jeżeli pojawią się problemy z kombinezonem więcej niż jednego zawodnika, kadra może użyć jokera - sprawdzić strój u wybranego, jednego zawodnika jeszcze raz, już po ewentualnych poprawkach.
Powodów wykluczenia można szukać w okolicznościach całej sytuacji. Akurat Polki niefortunnie nie mogły mieć przeprowadzonych podstawowych pomiarów już kilka tygodni temu, gdy FIS wykonywał je w Zakopanem, bo, jak przekazał w wywiadzie dla Skijumping.pl trener Marcin Bachleda, w tym czasie przebywały na zaplanowanym wcześniej zgrupowaniu w Austrii. Tym samym pomiary skanerem przeszły dopiero w piątek w Courchevel, a przygotowany kombinezon Bełtowskiej - w efekcie zmiany o jeden centymetr w podstawowym pomiarze ciała Polki - okazał się o centymetr za duży w nogawce.
I taką sytuację - późny pomiar tuż przed zawodami i trudności we wprowadzeniu zmian - miało mieć większość kadr. Niektóre zaniedbały też odpowiedni kontakt z FIS i nowymi kontrolerami sprzętu, którzy byli otwarci na tłumaczenie wszystkich nowinek, które pojawiły się w przepisach na ten sezon. Ich inicjatywą były także sesje skanów przed startem sezonu: poza tą wspomnianą z Zakopanego, odbyły się także te w Monachium i Planicy.
Marcin Bachleda twierdzi też, wspierany przez głosy z innych kadr, iż FIS stosuje nowe urządzenia do pomiarów. I elektroniczna miarka miała się różnić od zwykłej, używanej w polskiej drużynie, właśnie o centymetr. Trener Finów Igor Medved mówił nam choćby o siedmiu innych narzędziach do wykonywania pomiarów i przeprowadzania kontroli sprzętu, które teraz ma do dyspozycji FIS, a których nie było jeszcze zeszłej zimy.
- To był bardzo stresujący dzień dla wszystkich. I dla sztabu i zawodników, bo mieliśmy świadomość, iż jak ktoś tej kontroli nie przejdzie, to potem nie ma go cały weekend - mówił Skijumping.pl o piątkowym chaosie trener polskich skoczków Maciej Maciusiak, który gratulował i dziękował za wsparcie Michalowi Doleżalowi. To Czech był odpowiedzialny za przygotowanie strojów dla Polaków. Oni kontrole przeszli w komplecie bez problemów, ale stroje szykowali już od półtora miesiąca, a i podstawowe pomiary skanerem 3D mieli za sobą już dużo wcześniej. - Paru nazwisk będzie brakować na starcie. Sporo się pozmieniało i trzeba było bardzo dokładnie przygotować te kombinezony, co do centymetra. Na razie kontrolerzy pracują bardzo konsekwentnie i mam nadzieję, iż tak będzie do końca zimy - dodał szkoleniowiec.
Hafele zaczyna rewolucję od "potrzebnego" cyrku
Rewolucja w zasadach i przeprowadzaniu kontroli sprzętu przygotowana przez FIS rozpoczyna się od cyrku. Bo jak inaczej nazwać tyle wykluczeń już przed zawodami? Jednocześnie to wszystko wydaje się potrzebne. To brutalna, ale cenna lekcja dla tych, którzy słabiej przygotowali się do początku sezonu pod tym względem. Teraz przyjdzie też czas na dalszą edukację trenerów i sztabów poszczególnych reprezentacji.
Choć FIS raczej nie potrzebuje kolejnych sprzętowych kontrowersji w skokach, to wydarzenia z Courchevel powinny mieć też pozytywne skutki dla całej dyscypliny. To wskazówka, iż być może zapowiedzi dyrektora Pucharu Świata Sandro Pertile i działaczy FIS o tym, iż kontrole od sezonu olimpijskiego, po skandalu na MŚ w Trondheim i zeszłej zimie, będą bardziej restrykcyjne, to nie puste słowa. Działania z Courchevel muszą robić wrażenie, ale to trzeba jeszcze potwierdzić dalszymi działaniami. I naciskami na najważniejsze kadry w skokach.
Bo da się zauważyć, iż FIS przez cały czas dyskwalifikuje głównie słabszych zawodników i mniejsze nacje. To jednak także efekt tego, iż to one często nie potrafią się odpowiednio przygotować do kontroli i to na tym aspekcie tracą najwięcej. W największych kadrach zatrudnia się od tego specjalistów i płaci ogromne pieniądze, więc wymaga się jakości i niezawodności - także w kontekście zgodności sprzętu z zasadami.
Jednak to jasne, iż i tam zdarzają się uchybienia i łamanie zasad. Dlatego nie może dochodzić do sytuacji z ostatnich lat, gdy niektóre nacje - jak choćby Austriacy czy Niemcy - nie byli wykreślani z list wyników po kilkanaście konkursów z rzędu. Nikt już w to nie uwierzy. Dlatego ważne będzie, jak kontrola sprzętu pod przewodnictwem Mathiasa Hafele będzie funkcjonowała przy pełnej stawce zawodników, a nie, gdy startuje tylko czterech skoczków najlepszej dziesiątki zeszłego sezonu Pucharu Świata. A tak jest właśnie w Courchevel.
Wymuszone zmiany w nowym formacie. Uszczuplono też program zawodów
Ze względu na ostatecznie niewielką liczbę uczestniczek zawodów we Francji (32) po opublikowaniu listy startowej uszczuplono program zawodów o kwalifikacje skoczkiń. Tym samym w sobotę zaplanowano trening kobiet o 8:30, trening mężczyzn o 10:00, a ich kwalifikacje godzinę później. O 15:45 rozpocznie się konkurs skoczkiń, a o 18:00 skoczków. W niedzielę program nie obejmie serii treningowych - kwalifikacje skoczków zostaną rozegrane o 10:00, a konkursy tak jak w sobotę: o 15:45 rywalizacja kobiet, a o 18:00 mężczyzn.
W Courchevel będzie miała premiera nowego formatu zawodów testowanego przez FIS. W sobotę konkursy odbędą się w tradycyjnej formule: 50 zawodników w pierwszej i 30 najlepszych później w drugiej serii. W niedzielę wyniki kwalifikacji posłużą późniejszemu podziałowi na grupy, w ramach których zawodnicy będą rywalizować w drugim konkursie. W jego pierwszej serii powstanie dziesięć grup pięcioosobowych według klucza: 50., 31., 30., 11., 10., potem 49., 32., 29., 12., 9. i tak do końca wyników. W przypadku pozycji ex aequo o przydzieleniu decyduje wyższy numer startowy z kwalifikacji. Awans do finałowej rundy wywalczy po dwóch najlepszych skoczków każdej grupy i pięciu "szczęśliwych przegranych" z całości zmagań. W niej wystartuje 25 zawodników, w odwrotnej kolejności do zajmowanych miejsc po sklasyfikowaniu ich według not z pierwszej serii.
U kobiet wielkość i liczba grup w Courchevel zostaną zmniejszone - zawodniczki będą rywalizować w ośmiu grupach czteroosobowych. Finał utworzy 20 skoczkiń - dwie najlepsze w każdej grupie i cztery "szczęśliwe przegrane".
Format będzie testowany także tydzień później podczas drugiego weekendu Letniego Grand Prix w Wiśle. W Courchevel wystąpi sześcioro Polaków - w zawodach kobiet Anna Twardosz, a u mężczyzn Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek.