Fatalne wieści dla Lewandowskiego. Wszyscy widzą, co się dzieje. Flick nie ma wyjścia

1 godzina temu
W ostatnim meczu FC Barcelony z Atletico Madryt (3:1) dwaj konkurenci do miejsca w składzie na pozycji napastnika mieli zupełnie różne humory. Robert Lewandowski zmarnował rzut karny w fatalny sposób, zaś Ferran Torres był tym, który dobił madrytczyków, trafiając na 3:1. Dziennik "AS" nie ma wątpliwości, iż Hiszpan zadał Polakowi silny cios w walce o wyjściową jedenastkę.
Od początku sezonu rywalizacja między Robertem Lewandowskim a Ferranem Torresem jest o wiele bardziej zacięta niż wcześniej. Jeszcze w zeszłym sezonie Polak był murowanym numerem jeden, a Hiszpan albo go zmieniał, albo ew. zastępował, gdy nasz rodak potrzebował odpoczynku lub nie mógł grać. W bieżących rozgrywkach dynamika się zmieniła. To Ferran zaczął sezon jako numer 1. Owszem, w pierwszym meczu z Mallorką Polak grać nie mógł przez uraz, ale potem Hiszpan nie oddał mu od razu miejsca. Na takie spotkanie, w którym jak za "starych czasów" Torres zmienił Lewandowskiego, czekaliśmy do 18 września i pierwszego starcia w Lidze Mistrzów z Newcastle (2:1). W lidze zaś jeszcze dłużej, bo do 28 września i meczu z Realem Sociedad.

REKLAMA







Zobacz wideo Niezrozumiała decyzja UEFA. Takiego wyniku nikt się nie spodziewał



W listopadzie wygrał Lewandowski. Grudzień zaczął się lepiej dla Ferrana
W ostatnich tygodniach Lewandowski powrócił do wyjściowego składu. Cztery ligowe mecze z rzędu, a także starcie z Chelsea w Lidze Mistrzów zaczynał od pierwszej minuty. Ferran dwukrotnie w tym okresie także znajdował się w podstawowej jedenastce, z uwagi kłopoty zdrowotne Lamine'a Yamala czy Raphinhi. O ile początek listopad należał do Polaka (4 gole przeciwko Athletic Bilbao i Deportivo Alaves), tak grudzień lepiej zaczął Ferran. Hiszpan strzelił gola na 3:1 z Atletico w starciu, w którym Lewandowski koszmarnie spudłował z rzutu karnego. Dziennik "AS" nie ma wątpliwości, iż Hiszpan mocno zaplusował tym u Flicka względem Polaka.


Lewandowski musi być lepszy. Inaczej z wyjściowej jedenastki będą nici
- W walce o miano podstawowego nr 9 Ferran idzie do góry, a Lewandowski pada na deski. Przeciwko Atletico Flick znów postawił na Lewandowskiego. Robi to cały czas odkąd wrócił Raphinha, polegając na trio Yamal-Lewandowski-Raphinha, które zrobiło tak wiele dobrego w zeszłym sezonie. To się jednak może zmienić, jeżeli Polak nie zacznie znów grać lepiej. W ostatnich trzech meczach nie strzelił gola i rzadko był istotną częścią zespołu w rozegraniu. Przeciwko Atletico zmarnował karnego i ogólnie oddał tylko jeden celny strzał. Był zdecydowanie najmniej zaangażowany w grę ze wspomnianego trio - czytamy.


- Ferran z kolei spisał się świetnie. 23 minuty wystarczyły mu, by golem na 3:1 podpisać wyrok na Atletico. Zrehabilitował się tym samym za pudło w doskonałej sytuacji przeciwko Chelsea. Dla Barcelony to wszystko dobre wieści. Ich rywalizacja sprzyja zespołowi. Żaden nie może odpuścić. W dodatku są zawodnikami o zupełnie różnym profilu i Flick może na podstawie przebiegu meczu decydować, którego potrzebuje w danym momencie. Choć nie ma wątpliwości, iż do stylu gry Niemca pasuje w tej chwili bardziej mobilny, intensywniejszy w pressingu Hiszpan - podsumowuje "AS". Barcelona kolejny mecz rozegra w 6 grudnia o 18:30 na wyjeździe z Realem Betis.
Najnowszy Magazyn.Sport.pl już jest! Polscy skoczkowie zaczynają sezon olimpijski, a eksperci Sport.pl opisują różne konteksty nadchodzącej rywalizacji. Pogłębione analizy, komentarze, historie i kapitalne wywiady przeczytasz >> TU.
Idź do oryginalnego materiału