Farsa, żenada, skandal w trakcie meczu Sabalenka - Rybakina. Wierzyć się nie chce

1 rok temu
Zdjęcie: Screen Canal+Online


Miał być hit o awans do półfinału WTA Finals, a była kolejna wtopa organizatorów, farsa i rozwlekanie meczu w czasie. Spotkanie Aryny Sabalenki z Jeleną Rybakiną, które decydowało wyjściu z grupy na prestiżowym turnieju w meksykańskim Cancun, było dwukrotnie przerywane na dłuższy czas. W końcu organizatorzy poddali się w nierównej walce z warunkami atmosferycznymi i przełożyli dokończenie spotkania na piątek przy stanie 6:2, 3:5 dla Sabalenki.
- Szczerze mówiąc, jest to kolejny poziom braku szacunku ze strony WTA wobec zawodników. Czasami choćby nie czuję się bezpiecznie, poruszając się po tym korcie. Nie takiego poziomu oczekuję od finałów WTA. Dziękuję za wyzwanie, przed którym teraz stoję, a mianowicie konieczność nauczenia się szybkiego dostosowywania się do nowych warunków. Dziękuję za to. Nie tego jednak oczekuję od turnieju na tak wysokim poziomie - powiedziała Aryna Sabalenka po meczu z Marią Sakkari (6:0, 6:1) na turnieju WTA Finals w meksykańskim Cancun.

REKLAMA







Zobacz wideo
Piłkarz uderzył sędziego. Kara? "Z dożywocia zeszło na trzy lata"



Mimo iż Białorusinka rozbiła Greczynkę to po spotkaniu była wściekła. Sabalenka nie zostawiła suchej nitki na organizatorze turnieju w Cancun. Organizatorze, który ledwo wyrobił się z przygotowaniem stadionu i kortu do rywalizacji.
Narzekań na kort i stadion było mnóstwo. Po meczu z Igą Świątek na warunki narzekała też Czeszka - Marketa Vondrousova. "Mój pierwszy występ w WTA Finals nie wygląda tak, jak sobie go wymarzyłam. Pracujemy ciężko przez cały rok, by dostać się do tego turnieju, a na końcu jest tylko rozczarowanie. Stadion nie jest gotowy na mecze i dla mnie to wygląda tak, iż władze WTA absolutnie nie są zainteresowane tym, jak się tu czujemy" - pisała w mediach społecznościowych po meczu z Igą Świątek (6:7[3], 0:6).


- Cieszę się, iż zaraz będę mogła stąd wyjechać - dodała Vondrousova po drugim spotkaniu z Ons Jabeur (4:6, 3:6). Zawodniczki narzekały coraz częściej i głośniej, bo do jakości kortu doszły jeszcze fatalne warunki atmosferyczne. Te potężnie przeszkadzały w trakcie meczów, bo organizatorzy nie zadbali o żadną formę ochrony przed wiatrem czy deszczem.
Deszcz sparaliżował rozgrywki WTA Finals
W środowym meczu Świątek z Coco Gauff grę utrudniał porywisty wiatr. W czwartek rozgrywki sparaliżowały opady deszczu. To przez nie opóźniały się mecze deblowe, a przez to też pierwszy pojedynek singlowy, w którym Jessica Pegula ograła Sakkari (6:3, 6:2).



Tyle szczęścia nie miały Aryna Sabalenka oraz Jelena Rybakina, których mecz okazał się farsą. Zawodniczki miały grać o awans do półfinału WTA Finals, a ich mecz okazał się jednym wielkim nieporozumieniem i wstydem dla organizatorów.
Mecz potężnie się opóźnił z uwagi na wspomniane opady. Przy stanie 5:1 i 15:15 w pierwszym secie spotkanie zostało przerwane z uwagi na deszcz. Przerwa potrwała 25 minut. Po tym czasie zawodniczki wróciły na kort i za chwilę znów z niego zeszły. Oczywiście z powodu deszczu.
Sędzia meczu wznowiła go, mimo iż warunki atmosferyczne w Cancun wcale się nie poprawiły. W efekcie po kilku minutach i rozegraniu kilku punktów tenisistki znów wróciły do szatni. Tym razem przy stanie 5:1 i 40:40 dla Sabalenki.


Druga przerwa potrwała ponad godzinę. Dopiero po tym czasie postanowiono raz jeszcze wznowić rywalizację. Tym razem warunki były dużo lepsze i zawodniczkom udało się rozegrać kilka gemów. Najpierw Sabalenka zakończyła pierwszego seta, wygrywając go 6:2.



W drugim secie, przy stanie 3:3, spotkanie zostało przerwane, bo warunki znów się pogorszyły. Tym razem jednak wystarczyło tylko przetrzeć mokre linie kortu. Rozmowy na temat przyszłości meczu się jednak zaczęły. Kiedy Rybakina prowadziła 5:3 rozpadało się na tyle mocno, iż podjęto decyzję o zakończeniu rozgrywek na czwartek.



Tenisistki do gry wrócą w piątek o 17:30. Najpierw zaplanowano dwa mecze deblowe, po nich spotkanie mają dokończy Sabalenka i Rybakina. W następnej kolejności mecze Gauff - Vondrousova i Świątek - Jabeur.
Aryna Sabalenka - Jelena Rybakina: 6:2, 3:5 (dokończenie w piątek wieczorem)
Idź do oryginalnego materiału