Eze miał grać w Tottenhamie, a Tottenham załatwił hat-trickiem

6 godzin temu

Derby Londynu miały być hitem, ale zagrał w piłkę jeden zespół. Arsenal wygrał 4:1 i powiększył przewagę punktową w Premier League. Załatwił Koguty, choć adekwatnie to wystarczyło kilka razy machnąć miotłą. Eberechi Eze został katem Kogutów. Przepiękna bramka Richarlisona była jak niespodziewanie znalezione w spodniach dwadzieścia złotych. Ale w tych samych, w których dzień wcześniej poszedłeś na imprezę i zgubiłeś portfel.

Eberechi Eze był już jedną nogą w Tottenhamie. Pewnie kombinowali w klubie, w jaki sposób przedstawić tak zdolnego zawodnika. W końcu to przecież spektakularny transfer! Trzeba dać jakiś fajny filmik. Nie było ani transferu, ani filmiku. Eze zrobił dokładnie to, co kiedyś Willian. Rozmyślił się i wybrał inny klub z Londynu, choć był już po słowie.

Nic dziwnego. W 2006 roku młodziutki Ebere, kibic Arsenalu, którego rodzina to także fani The Gunners, dołączył do akademii. Pozostał w systemie szkolenia do 13. roku życia, ale później musiał szukać szczęścia gdzieś indziej. Kiedy Arsenal postanowił go podebrać w ostatniej chwili, to się nie zastanawiał.

Arsenal rozbił Tottenham. Thomas Frank przekombinował

Tottenham mógł mieć nadzieję, widząc zestawienie defensywy przeciwnika. Na środku obrony Piero Hincapie. Kto? Ano mistrz Niemiec z Bayerem Leverkusen, ale w Londynie grający jako lewy obrońca i to mało. Mający zaledwie 30 minut w Premier League i tylko 320 w całym sezonie.

Tylko, iż nikogo to nie obchodziło. Tottenham nie mógł choćby wyjść z własnej połowy. Nie był więc w stanie sprawdzić, czy Hincapie będzie się stresował. Jego pierwsza próba od pierwszej minuty w Premier League okazała się więc łatwa.

Defender Piero Hincapie makes his first Premier League start for @Arsenal, replacing injured Gabriel pic.twitter.com/9DT2DqdZS7

— Premier League (@premierleague) November 23, 2025

Już w trzeciej minucie Eberechi Eze grający na dyszce podał podcinką do Rice’a i było blisko trafienia. Obronił to nogą Vicario. Gracze Arsenalu podchodzili z bardzo wysokim pressingiem, a goście nie potrafili wymienić choćby kilku podań. Zostali zduszeni.

Thomas Frank cały czas poszukuje zestawienia w ataku. Kudus to pewniak, a poza tym? Richarlison, może Mathys Tel, Xavi Simons, niemogący grać teraz za kartki Brennan Johnson, Lucas Bergvall, Wilson Odobert. Frank zmienia, zmienia, zmienia, zmienia i jeszcze nie znalazł. Teraz przerobił całkowicie system na wahadła i przekombinował. Odejście od klasycznego 4-2-3-1 sprawiło, iż sam uderzył się swoją trąbą.

Eberechi Eze na dyszce to cud, miód i orzeszki. bawił się z Tottenhamem jak z dziećmi. Strzelił hat-tricka, a mógł mieć jeszcze czwartą bramkę i asystę do Declana Rice’a. Fan Kanonierów od dziecka załatwił zespół, którego prawie został zawodnikiem. Zaczął w pierwszej połowie – kiwnął dwóch zawodników i trafił do siatki. Koguty nie oddały do przerwy ani jednego strzału. Żenada. Amatorzy w Pucharze Anglii zrobiliby więcej na Emirates. Pewnie coś tam pokrzyczeli w szatni, iż tak być nie może. No to Eze gwałtownie to zweryfikował. 36 sekund po wznowieniu było pozamiatane. Trafił na 3:0.

𝐇𝐀𝐓-𝐓𝐑𝐈𝐂𝐊 𝐄𝐙𝐄!

Co za mecz w wykonaniu Anglika

Mecz trwa w CANAL+ EXTRA1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/45gDeTkp1E pic.twitter.com/TFRD1ZJjQW

— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 23, 2025

Jedyna interesująca akcja piłkarzy Thomasa Franka to przepiękna bramka Richarlisona w 55. minucie. Przelobował Davida Rayę z 40 metrów. Warto dodać, iż był to… pierwszy strzał Kogutów. Nie zrobili ani jednej akcji, potrzebowali spektakularnego loba z daleka, żeby w ogóle zaznaczyć się w tych derbach. Brawo, chociaż tyle.

Chwilowo to ich pobudziło i zaczęli choćby wymieniać po piłka podań (wow). Długo to jednak nie potrwało, bo znów wkurzył się Eberechi Eze. To był obrzydliwy pojedynek ze strony Tottenhamu. Ostrzyliśmy sobie zęby na derby, walkę cios za cios, a tymczasem Koguty od razu ustawiły się pod nóż. Pomógł w tym Thomas Frank, który ustawił taką taktykę, iż jego piłkarze zgłupieli.

𝐑𝐈𝐂𝐇𝐀𝐑𝐋𝐈𝐒𝐎𝐎𝐎𝐎𝐎𝐎𝐍!

Jeśli Tottenham ma wracać do meczu, to właśnie w ten sposób!

Mecz trwa w CANAL+ EXTRA1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/45gDeTjRc6 pic.twitter.com/whZ5oM1LuB

— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 23, 2025

To zwycięstwo smakuje podwójnie. Liverpool przegrał, Manchester City też, a więc Kanonierzy powiększyli przewagę w tabeli. Niespodziewanie druga jest w tej chwili Chelsea. Traci do Arsenalu sześć punktów, a The Citizens siedem. Czwarta jest… Aston Villa Maty’ego Casha, która złapała świetną formę. Liverpool tyle naprzegrywał, iż spadł poza TOP 10.

Arsenalu, czy to ten sezon?

Fot. screen X

Idź do oryginalnego materiału