Choć w głowach piłkarek FC Barcelony jest już prawdopodobnie sobota 24 maja, gdy zagrają z Arsenalem w finale Ligi Mistrzyń, trzeba było jeszcze postawić kropkę nad "i" w rozgrywkach ligowych. W nich czekał je wyjazdowy mecz ze znajdującymi się w strefie spadkowej zawodniczkami Realu Betis. Układ był prosty, zwycięstwo dawało im gwarancję zdobycia tytułu mistrzowskiego już na kolejkę przed zakończeniem sezonu. Były wielkimi faworytkami, więc szampany w katalońskich lodówkach już mogły się powoli mrozić.
REKLAMA
Zobacz wideo Najstraszniejsza dzielnica. Szyldy po arabsku i apel: Więcej Yamalów, mniej eksmisji
Pajor rozpoczęła strzelaninę. Przy czym strzelała tylko jedna strona
Polscy kibice czekali na kolejny występ Ewy Pajor. Nasza reprezentantka była o krok od mistrzostwa Hiszpanii w swym debiutanckim sezonie, a w dodatku w starciu z niezbyt mocnymi rywalkami mogła jeszcze powiększyć swoją przewagę nad Edną Imade w klasyfikacji strzelczyń La Liga Femeni (przed meczem było 21:16 dla Polki).
Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna. Dla rywalek Barcelony. Katalonki od pierwszego gwizdka rzuciły się na Real Betis jak wściekłe i już po sześciu minutach było 2:0. Strzelanie rozpoczęła Pajor, która głową nie dała szans bramkarce przeciwniczek. Do przerwy jej drużyna nie zdobyła już więcej bramek, ale w szatni najwyraźniej doszły do wniosku, iż dwie to za mało. O wiele za mało. W drugiej połowie dorzuciły więc... siedem. Pomogła im w tym czerwona kartka dla bramkarki rywalek Pauli Vizoso Prieto jeszcze z 27. minuty.
Mistrzostwo zdobyte! Nowy cel: Liga Mistrzyń
Pajor do siatki po raz drugi trafiła w 83. minucie, w polu karnym korzystając z dogrania Caroline Graham Hansen. Było to trafienie na 8:0, a w 86. minucie zawodniczki Realu dobiła jeszcze Alexia Putellas. Największą bohaterką spotkania była autorka hattricka Claudia Pina. Gdy rozbrzmiał ostatni gwizdek, Katalonki mogły zacząć świętowanie! FC Barcelona po raz dziesiąty w historii wywalczyła mistrzostwo Hiszpanii (na kolejkę przed końcem mają 6 pkt przewagi nad Realem Madryt). Ewa Pajor ma już siedem goli przewagi w klasyfikacji strzelczyń (23 trafienia).
Teraz z czystą głową mogą szykować się na wspomniany wyżej finał Ligi Mistrzyń na Estadio Jose Alvalade w Lizbonie (24 maja, 18:00). Dla Ewy Pajor będzie to szansa spełnić wiecznie uciekające marzenie, jako iż jeszcze w barwach Wolfsburga cztery razy przegrywała finały LM (raz z Barceloną).