Ekstraklasa piłkarska – Lech nie wykorzystał szansy, Legia goni czołówkę

2 tygodni temu

Piłkarze Lecha Poznań zremisowali 0:0 z broniącą się przed spadkiem Cracovią i przez cały czas tracą do prowadzącej Jagielloni Białystok cztery punkty. Lider już w piątek zremisował u siebie z Pogonią Szczecin 2:2. Czołówkę goni Legia Warszawa, która w Mielcu pokonała Stal 3:1.

Lech jest wiceliderem, choć gra w kratkę. Dwa ligowe mecze z rzędu ostatni raz wygrał w lutym.

Spotkanie obejrzało 40 362 widzów, to rekordowa frekwencja w tym sezonie na Enea Stadionie i drugi wynik w całej ekstraklasie. Więcej kibiców zasiadło tydzień temu na Stadionie Śląskim podczas meczu Ruch Chorzów – Widzew Łódź (50 087). Liczna publiczność opuszczała trybuny mocno rozczarowana nie tylko rezultatem, ale też poziomem gry obu ekip.

Zdecydowanie w lepszych nastrojach boisko opuszczali goście, dla których jeden punkt wywalczony w Poznaniu może okazać się niezwykle cenny w kontekście walki o utrzymanie.

Z drużyn znajdujących się na czterech czołowych lokatach zwyciężyć w tej kolejce zdołał jedynie Górnik Zabrze, który w sobotę pokonał u siebie niemal pewny spadku ŁKS Łódź 4:1.

Bramki dla podopiecznych Jana Urbana, zdecydowanie najlepiej punktującej drużyny ekstraklasy w 2024 roku, zdobyli w pierwszej połowie Szymon Czyż oraz po efektownym rajdzie Lawrence Ennali, a w drugiej części – Kamil Lukoszek i Filipe Nascimento. ŁKS odpowiedział tylko trafieniem – przy stanie 0:3 w 85. minucie – Daniego Ramireza.

Zabrzanie do lidera tracą pięć punktów, podobnie jak czwarty Śląsk, który tego samego dnia zaliczył poważną wpadkę. Wrocławianie sensacyjnie przegrali u siebie z przedostatnim w tej chwili (a przed tą kolejką ostatnim) Ruchem 2:3.

Chorzowianie prowadzili na terenie faworyta już 3:0, gole strzelili Węgier Soma Novothny, Tomasz Wójtowicz i Michał Feliks. Śląsk ruszył w pogoń dopiero w końcówce.

W 86. minucie gola zdobył Hiszpan Erik Exposito, który z dorobkiem 17 umocnił się na czele klasyfikacji strzelców, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry trafił Ukrainiec Jehor Macenko.

Takie wyniki sprawiły, iż za plecami Jagielloni zrobiło się bardzo ciasno. Sześć punktów traci do niej piąta Legia Warszawa, która wygrała po trzech remisach z rzędu. To było też pierwsze zwycięstwo stołecznej ekipy pod wodzą portugalskiego trenera Goncalo Feio.

Do przerwy w Mielcu było 1:1. Gościom prowadzenie dał z rzutu karnego Portugalczyk Josue, a wyrównał Białorusin Ilja Szkurin. W drugiej połowie zwycięstwo Legii zapewniły gole Bartosza Kapustki oraz Macieja Rosołka z karnego.

Siedem punktów od lidera dzieli broniący tytułu Raków Częstochowa, który w sobotę skromnie pokonał na wyjeździe Widzew Łódź 1:0. Podopieczni trenera Dawida Szwargi przerwali serię pięciu spotkań bez zwycięstwa.

„Chcę to zwycięstwo zadedykować kibicom, bo to nasza pierwsza wygrana na stadionie Widzewa. Ostatnimi tygodniami dostarczyliśmy im nieco przykrości, a dziś daliśmy trochę radości” – powiedział szkoleniowiec gości.

Kolejkę zakończy w poniedziałek istotny mecz na dole tabeli. Piętnasta Puszcza Niepołomice (32 pkt), która występuje w roli gospodarza na stadionie Cracovii, podejmie szesnastą i otwierającą strefę spadkową Koronę Kielce (30). Beniaminek nie przegrał pięciu kolejnych meczów, a dwa ostatnie wygrał.

(PAP)

Idź do oryginalnego materiału