Efekt Bena Johnsona przynosi natychmiastowe dywidendy w Chicago RC Nazemi

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Efekt


Kiedy Ben Johnson poinformował ligę, iż jest gotowy objąć stanowisko głównego trenera, natychmiast stał się głównym celem drużyny w zeszłym sezonie. Po tym, jak przez wiele sezonów prowadził Detroit jako prawdopodobnie najlepszy atak w lidze, franczyzy wiedziały, iż wylądowanie u Johnsona zaowocuje dobrymi czasami w przyszłości.

Choć wygląda na to, iż podjął już decyzję, decydując się na pracę w wolnej agencji, Chicago było szczęśliwą drużyną, która go złapała. Teraz, gdy patrzę wstecz, jestem pewien, iż uśmiechali się od ucha do ucha w związku z tą decyzją.

Johnson wszedł gorąco

Kiedy Chicago Bears otworzyli obóz treningowy poza sezonem, z obiektu niemal codziennie napływały doniesienia na temat ich nowego reżimu.

Od Romea Odunze czy DJ Moore’a przekazującego zespołowi nowy „ton” Johnsona po doniesienia o tym, jak przy najmniejszym błędzie wyrywał atakującego pierwszego zespołu z boiska, było jasne, iż ustanawia on nowe standardy w Chicago. Szczerze mówiąc, był to standard, którego bardzo brakowało w poprzednich reżimach.

W tamtym czasie dla wielu graczy sytuacja była niewygodna, ale presja czyni diamenty.

Kim są te Niedźwiedzie?

Patrząc na Chicago w 10. tygodniu, Bears nie tylko sobie radzą. Czy ośmielę się powiedzieć, iż kwitną? Po trudnym początku sezonu 0:2, po przegranej obu z przeciwnikami z dywizji, w Chicago pojawił się pesymizm sportowy.

Jednak od tego momentu Bears mają bilans 6-1 w ostatnich siedmiu meczach i wykazują postawę, jakiej nie widzieliśmy od jakiegoś czasu. w tej chwili mają choćby remis w lidze ze starym zespołem Johnsona, Detroit.

Nie tylko zdobywają zwycięstwa, ale w ten sposób zdobywają zwycięstwa. Udowodnili raz po raz, iż niezależnie od tego, jak bardzo są przygnębieni, z pewnością nigdy nie odpadną. Szereg ich zwycięstw w stylu „od tyłu” pozwala mi wierzyć, iż „efekt Bena Johnsona” zastosowany poza sezonem zaczyna się ujawniać.

„Efekt Bena Johnsona” podnosi głowę

Nie tylko wspomniane wyżej odważne wyniki mówią same za siebie, ale opatentowany przez Johnsona ofensywny umysł zaczyna ujawniać się także statystycznie. Jak dotąd w 10. tygodniu Bears plasują się w pierwszej dziesiątce we wszystkich głównych kategoriach ofensywnych z wyjątkiem jednej.

Według ESPN-aChicago plasuje się:

  • 3. miejsce w jardach / mecz (379,8)
  • 5. miejsce w jardach w biegu / mecz (1326)
  • 7. miejsce w PPG (26,6)

Pod względem podań na mecz kilka brakuje im do czołowej dziesiątki, zajmując 12. miejsce w lidze.

Tak, Chicago z pewnością wzmocniło swoją linię ofensywną poza sezonem dzięki wolnej agencji. Tak, powołali do draftu świetnego młodego rozgrywającego, Colstona Lovelanda, który w ciągu ostatnich kilku tygodni zaczął dochodzić do siebie.

Same te czynniki nie składają się na skuteczność i pełne 180 punktów, jakie widzieliśmy w drużynie Bears. Ben Johnson wykonuje dzieło Pana w Chicago i może choćby poprowadzić drużynę z powrotem do play-offów.

Idź do oryginalnego materiału