Dwa gole w meczu Barcelony. Była 62. minuta, gdy Lewandowski wszedł na boisko

2 godzin temu
FC Barcelona musiała sporo się napocić, by wygrać hit La Ligi z Villarrealem na wyjeździe 2:0. W pierwszej części sprzyjało jej sporo szczęścia. Całą drugą połowę grała w przewadze. Ale dopiero po wejściu Roberta Lewandowskiego z ławki udało się wykorzystać tę przewagę. Polak był zamieszany w akcję bramkową. Później popis w bramce dał Joan Garcia. To jest ważne zwycięstwo "Blaugrany".
FC Barcelona jest w gazie, notuje serię wygranych. Mimo to ma swoje problemy, z którymi musiała się mierzyć także w trakcie hitu La Ligi z Villarrealem. "Blaugrana" przystępowała do tego starcia bez Pedriego i bez obrońcy na ławce rezerwowych. Z kolei "Żółta Łódź Podwodna" odpadła sensacyjnie z Copa del Rey i zawodzi w Lidze Mistrzów, ale w La Lidze jest naprawdę silna. Zajmuje miejsce w TOP 4, do tego nie przegrała żadnego domowego meczu ligowego. Było zatem pewne, iż to będzie bardzo trudne starcie dla mistrzów Hiszpanii.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki mocno o Lewandowskim: Tiki-taka kończyła się niestety na Robercie


Ogromne szczęście Barcelony do przerwy
Villarreal od pierwszej minuty stanowił duże wyzwanie dla Barcelony. Gospodarze potrafili groźnie i dość gwałtownie kontrować. Dobre okazje po tych kontrach mieli Nicolas Pepe, Alberto Moleiro czy Ayoze Perez, ale nie potrafili ich wykorzystać.
Barcelona przeczekała ten newralgiczny początek. Już pierwsza lepsza sytuacja dała jej gola na prowadzenie. To była 11. minuta, Raphinha wpadł w pole karne i był potrącony przez Santiego Comesanę. Sędzia nie miał wątpliwości, wskazał na 11. metr. Rzut karnym pewnie wykonał Raphinha.


Wydawało się, iż Barcelona przejmie kontrolę nad tym meczem. Ale Villarreal nie miał zamiaru się wycofać i schować za podwójną gardą. Gospodarze chcieli pójść na otwartą wymianę ciosów, wtedy wyglądali dużo lepiej od Barcelony. "Żółta Łódź Podwodna" odbierała często piłkę w środku pola, wykorzystywała też błędy Gerarda Martina w rozegraniu. Potem do sytuacji strzeleckich dochodzili Moleiro i Tajon Buchanan. Szczególnie groźny był Kanadyjczyk. Raz uderzał z woleja w polu karnym, a raz stanął oko w oko z Joanem Garcią, ale za pierwszym razem minimalnie się pomylił, a za drugim zatrzymał go Joan Garcia.
Villarreal przez chwilę mógł cieszyć się z remisu w 17. minucie, kiedy padł gol samobójczy autorstwa Julesa Koundego, ale odgwizdano pozycję spaloną Sergiego Cardony. To po jego zagraniu w pole karne Francuz niefortunnie interweniował, jednak miał tutaj szczęście.


Barcelona długo szukała konkretnej odpowiedzi na żywą i dynamiczną grę Villarrealu. Zagroziła poważniej tylko raz, kiedy Raphinha huknął z dystansu w poprzeczkę. "Blaugrana" nie mogła złapać konkretnego rytmu.
Za to ten rytm stracił w końcówce pierwszej połowy Villarreal za sprawą czerwonej kartki dla Renato Veigi. Brazylijczyk bezmyślnie wszedł od tyłu w nogi Lamine'a Yamala, jakby odcięło mu prąd. A skrzydłowy Barcelony ma szczęście, iż to się nie skończyło poważną kontuzją.


Do przerwy mieliśmy skromne prowadzenie Barcelony, która też mogła mówić o masie szczęścia w kilku sytuacjach. Musiała się poprawić w drugiej części.
Barcelona odnajduje się w chaosie. Lewandowski zamieszany przy golu
Durga połowa toczyła się do pewnego momentu pod dyktando Barcelony. To ona nadawała tempo gry, dłużej była przy piłce. Sporo akcji przechodziło przez Yamala, który grał bardzo altruistycznie. Często szukał Fermina Lopeza i Ferrana Torresa w polu karnym. Tylko raz pokusił się o rajd, który zakończył się płaskim strzałem prosto w Luiza Juniora.


W 62. minucie na boisko wszedł Robert Lewandowski, zastąpił Ferrana. Tuż po wejściu Polaka padł drugi gol dla Barcelony. Jednak zanim piłka wpadła do siatki, w polu karnym Villarrealu panował absolutny chaos, do którego po części przyczynił się Lewandowski.


Lewandowski zgarnął podanie w pole karne i przygotował pozycję do strzału dla Alejandro Balde, ale lewy obrońca "Dumy Katalonii" nie uderzał, postanowił kiwać. Po jego próbie dryblingu powstało zamieszanie, w którym sytuacji szukał Lewandowski. Polak jednak został zablokowany. Ale to nie był koniec akcji. Piłka spadła pod nogi Yamala, który jednym ruchem wywalczył przestrzeń i uderzył z kilku metrów mocno przy słupku.


Potem nastał okres huraganowych ataków Villarrealu. Doskonale sytuacje mieli Rafa Marin, Georges Mikautadze, Cardona, stanęli oko w oko z Joanem Garcią. Ale za każdym razem niesamowitym refleksem popisywał się 24-letni Hiszpan. W całym meczu Garcii policzono aż pięć interwencji w polu karnym.
Villarreal miał siły na intensywne atakowanie tylko do 75. minuty. W ostatnim kwadransie Barcelona odzyskała kontrolę nad sytuacją, więcej grała piłką i polowała na trzeciego gola. kilka brakowało Raphinhii i Marcusowi Rashfordowi po strzałach ze skraju pola karnego. A gospodarze wyglądali z każdą kolejną minutą na coraz bardziej wyczerpanych i zrezygnowanych, bez wiary choćby na złapanie kontaktu.


W 90. minucie Rashford mógł wyprowadzić cios nokautujący, był w sytuacji sam na sam z Luizem Juniorem. Piłka przeszła obok bramkarza, ale zgarnął ją przed linią bramkową Cardona.
Barcelona wygrała z Villarrealem 2:0, lepiej się zachowała w kluczowych momentach, wtedy pokazała jakość, dojrzałość i cierpliwość. Do tego miała szczęście i genialnego Joana Garcię w bramce. "Blaugrana" odniosła ważne zwycięstwo na bardzo trudnym terenie. W tabeli utrzymała prowadzenie i przewagę czterech punktów nad Realem Madryt.
Zobacz też: Nie czekali do końca meczu. Hiszpanie piszą wprost o rywalu Lewandowskiego
Wojciech Szczęsny przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych.
Idź do oryginalnego materiału