Dwa gole i wielka kontrowersja w hicie Raków - Legia. Głośno o tym, co zrobił sędzia

2 dni temu
To nie był mecz godny hitu 9. kolejki Ekstraklasy. Raków Częstochowa i Legia Warszawa tylko w końcówce pierwszej połowy były w stanie rozgrzać kibiców to spotkanie oglądających. Efektem jest remis 1:1, który żadnej ze stron nie może w pełni zadowalać. Nie obyło się bez dużej sędziowskiej kontrowersji, a konkretnie wokół rzutu karnego, podyktowanego dla Rakowa.
Mało uśmiechu w tym sezonie jest na twarzach kibiców Rakowa Częstochowa, bo ich drużyna nie daje im zbytnio powodów do radości. Wicemistrzowie Polski przegrali aż cztery z sześciu dotychczasowych meczów i mają na koncie tylko sześć punktów. Oczywiście ich miejsce w strefie spadkowej nie jest do końca wymierne, bo rozegrali trzy mecze mniej niż wyprzedzający ich GKS Katowice. Niemniej wciąż sporo mówi to o ich formie. W poprzedniej kolejce z Górnikiem Zabrze (0:1) zagrali fatalnie. Pierwszą połowę sam trener Marek Papszun nazwał "pseudospektaklem".


REKLAMA


Zobacz wideo Rzeźniczak o awanturze po meczu w Lidze Mistrzów: Trener był wściekły


Stojanović tchnął nieco świeżości w zakurzony mecz
Legia za to w kolejce po przerwie na kadrę mocno poprawiła sobie nastroje. Wygrana aż 4:1 z Radomiakiem wlała sporo nadziei w serca kibiców. Warszawianie potrzebowali tego jak tlenu po porażkach z Wisłą Płock (0:1) i Cracovią (1:2). Nowe transfery powoli się wdrażają, a Legia coraz mocniej przypomina zespół. Niemniej trzeba było złapać dobrą serię. Mecz z Rakowem miał być kolejnym etapem na drodze jej budowania.


Początek meczu nie porywał. Dużo niedokładności, niezbyt imponujące tempo. Jedyne fajerwerki w pierwszym kwadransie odpalili kibice Rakowa Częstochowa. Zaś przez pół godziny emocje były wyłącznie po strzale w słupek Petara Stojanovicia w 26. minucie. Innymi słowy, wiały dwie rzeczy: wiatr i nuda. Przełamał to dopiero ten sam, który wcześniej był najbliżej. Stojanović w 41. minucie skorzystał z kiksu Marko Bulata przy wybiciu piłki i niemalże z linii pola karnego uderzył płasko oraz bardzo celnie, tuż przy słupku.


Duża kontrowersja! Czy Arsenić faulował?
Legia miała prowadzenie. Mimo wszystko zasłużone, choć to bardziej przez słabość Rakowa. Częstochowianie dostali jednak prezent jeszcze przed przerwą. Winnym okazał się... Petar Stojanović. Słoweniec zagrał ręką we własnym polu karnym. Sędzia Jarosław Przybył oglądał to jeszcze na VAR-ze pod kątem ew. faulu Zorana Arsenicia, ale nie dopatrzył się go. Ivi Lopez podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze, a po chwili cieszył się z gola. Raków rzutem na taśmę wyrównał i zszedł do szatni z remisem 1:1. Dość spora kontrowersja, ale fakt pozostał faktem.


Końcówka uratowała trochę pierwszą połowę, która jednak w ogólnym rozrachunku przez 95 proc. czasu była słabiutka. Niestety po przerwie wiele się nie zmieniło. Co prawda w pierwszych minutach drugiej połowy szanse mieli Jean Carlos i Ermal Krasniqi, ale raz, iż ich nie wykorzystali, a dwa, iż znów na długo przestało się dziać cokolwiek ciekawego.


Czekali, czekali, czekali. Nie wiadomo tylko na co
Na bardzo długo. Przez większość drugiej połowy trudno tak naprawdę było wyróżnić jakąś akcję. Najefektowniejsze były interwencje Kamila Piątkowskiego w defensywie (świetny mecz). Ofensywa? Niecelny strzał Biczachczjana, jeszcze bardziej niecelny strzał Vinagre. Jakość te zespoły mają bezsprzecznie, ale ona się w tym meczu schowała.
choćby w końcówce nikt nie ruszył do przodu. Druga połowa odbyła się i tyle można o niej powiedzieć. Mecz zakończył się remisem 1:1 i to nie powinno nikogo w pełni zadowalać. Zwłaszcza Legii, która na pewno będzie mieć pretensje o tego karnego.
Raków Częstochowa - Legia Warszawa 1:1 (Ivi 45+7'(K) - Stojanović 41')


Raków: Trelowski - Racovitan, Arsenić, Svarnas - Tudor, Bulat (77. Repka), Barath, Jean Carlos (55. Amorim) - Brunes (77. Diaby-Fadiga), Ivi (63. Ameyaw) - Rondić (63. Makuch)
Trener: Marek Papszun
Legia: Tobiasz - Wszołek, Kapuadi, Piątkowski, Vinagre - Kapustka, Szymański, Elitim - Stojanović (75. Biczachczjan), Rajović (87. Colak), Krasniqi (66. Weisshaupt)
Trener: Edi Iordanescu
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Żółte kartki: Svarnas (Raków) Szymański, Stojanović, Kapuadi (Legia)
Idź do oryginalnego materiału