Niemcy już 23 lata nie mogą doczekać się zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Ostatnim ich skoczkiem, który tego dokonał, pozostaje Sven Hannawald. w okresie 2001/02 jako pierwszy w historii wygrywał on wszystkie cztery konkursy. Przedostatnim jest natomiast absolutna legenda tego turnieju i jego czterokrotny triumfator - Jens Weissflog. Jeden z najwybitniejszych skoczków w historii podsumował tegoroczne rozstrzygnięcia w wywiadzie dla niemieckiego portalu Sport1.de.
REKLAMA
Zobacz wideo Życiowy wynik Pawła Wąska! Absolutny thriller w finale TCS
Legenda niemieckich skoków nie wytrzymała. "To wstyd"
Najbardziej przeżywał oczywiście kolejną porażkę Niemców, którzy znów byli daleko od końcowego triumfu. - Tego już nie da się wytłumaczyć. Jakoś nie udaje nam się zachować formy w czasie świąt Bożego Narodzenia. Można wiele mówić o rzekomej presji, ale inni też ją mają. To wstyd, trzeba przyznać. W ostatnich latach wielu naszych skoczków miało dobrą pozycję wyjściową, ale tym razem mieliśmy najlepszą, za sprawą pięciu indywidualnych zwycięstw Paschkego - żalił się.
Wspomniany Pius Paschke turniej rozpoczynał jako lider Pucharu Świata. Teraz po jego zakończeniu jest trzeci w klasyfikacji generalnej. W TCS i tak spisał się najlepiej spośród wszystkich Niemców. Zajął szóste miejsce, ale jego strata do zwycięskiego Daniela Tschofeniga wyniosła 60,4 punktu.
Weissflog podsumował występ Polaków w TCS. Króciutko. "Zupełnie nie ma"
Z jeszcze większymi problemami niestety mierzą się nasi zawodnicy. We wszystkich punktowanych seriach zobaczyliśmy jedynie Pawła Wąska, który ostatecznie był ósmy. Reszta zameldowała się w czwartej dziesiątce. - Polaków i Słoweńców już zupełnie nie ma, na razie nikt tam nie odgrywa żadnej roli. Norwegia przez cały czas może pochwalić się sporymi sukcesami, a jej najlepszym reprezentantem jest Johann Andre Forfang (czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej - przyp. red.). W tej chwili wszystkim krajom trudno jest porównywać się z Austrią - przynał Weissflog.
Legendarny skoczek odniósł się też do kontrowersji związanych z ostatecznym rozstrzygnięciem. Niespodziewanym zwycięzcą okazał się Daniel Tschofenig, a to za sprawą słabszej ostatniej próby Stefana Krafta w Bischofshofen. Część kibiców ma jednak uzasadnione pretensje. Jury przetrzymało 31-latka przed tym skokiem na belce startowej i czekało na zmianę warunków. Zdaniem wielu Kraft został w ten sposób oszukany.
- Oszukany to z pewnością przesada, ale dla niego sytuacja była całkowicie nieszczęśliwa. Przed ostatnim skokiem pierwszą trójkę dzieliło zaledwie kilka punktów, więc rywalizacja była bardzo wyrównana. Wiatr z pewnością odegrał dużą rolę. Nigdy nie widziałem Krafta tak spiętego, jak przed ostatnim skokiem. Był naprawdę na granicy wytrzymałości i musiał wykonać skok absolutnie perfekcyjny. To przyczyniło się do tego, iż nie udało mu się wygrać, chociaż jego skok był przecież bardzo dobry - podsumował Niemiec.