Dramat w Los Angeles. LeBron James i jego rodzina zostali ewakuowani

2 godzin temu
Zdjęcie: Kevin Jairaj / USA TODAY Sports via Reuters Con


- Ja i moja rodzina zostaliśmy ewakuowani - poinformował w środę LeBron James. Wszystko przez olbrzymie pożary, z którymi walczy Kalifornia. Niebezpieczna sytuacja panuje także w okolicach posiadłości gwiazdy Los Angeles Lakers. - To kosztuje wiele emocji - wyznał koszykarz i ujawnił, jak tragiczny los spotkał jego bliskich znajomych.
W Kalifornii od ponad tygodnia realizowane są katastrofalne pożary lasów. Ogień rozprzestrzenia się w szybkim tempie przez silne wiatry i zajmuje pobliskie domy. Jak podaje NBC News, w wyniku katastrofy zginęło co najmniej 27 osób, a ok. 12 300 budynków zostało zniszczonych. Na obszarach zagrożonych żywiołem realizowane są ewakuacje ludności. Ogień nie oszczędza również gwiazd mediów, rozrywki czy sportu. Smutny los dosięgnął także LeBrona Jamesa i jego bliskich.

REKLAMA







Zobacz wideo BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała pokonał KSG Warszawę w 1/8 TAURON Pucharu Polski. Julita Piasecka: Nie bawiłyśmy się grą



LeBron James musiał uciekać przed ogniem. "To kosztuje wiele emocji"
Legendarny gracz Los Angeles Lakers porozmawiał z dziennikarzami na temat pożarów podczas środowej konferencji prasowej przed meczem z Miami Heats. - Mam kilku bliskich przyjaciół, którzy stracili swoje domy w Palisades (dzielnica Los Angeles, której panuje najgorsza sytuacja - przyp. red.). Oczywiście, moje serce jest z wszystkimi rodzinami, nie tylko w Palisades, ale w całym hrabstwie Los Angeles i wszystkich okolicznych obszarach z powodu pożaru i innych tego typu zdarzeń. To kosztuje wiele emocji - mówił, cytowany przez "The Athletic".


Przy okazji ujawnił, iż sam wraz z rodziną musiał opuścić swój dom w Brentwood w Kalifornii. - Byłem wtedy poza domem, ale ja i moja rodzina zostaliśmy ewakuowani w czwartek w nocy (9 stycznia - przyp. red.). Byłem zatem w hotelu mniej więcej od momentu, gdy wróciliśmy z Dallas (z meczu przeciwko Dallas Mavericks przegranym 97:118 - przyp. red.). Więc po prostu wiele o tym myślę. Ale bądźmy silni wszyscy razem. Oczywiście, to jest teraz najważniejsze - wyznał.


Dla Jamesa to nie pierwsze tego typu doświadczenie. W podobnych okolicznościach musiał się ewakuować już w październiku 2019 r. i to w środku nocy. Choć nie jest to dla niego łatwa sytuacja, przekazał też optymistyczne wieści. - Nasz dom nie został tknięty od momentu, gdy wyjechaliśmy, przez cały czas stoi i jesteśmy za to wdzięczni. Miejmy nadzieję, iż będzie stał dalej. Po prostu cierpliwie czekamy, kiedy będzie nam dane do niego wrócić - zakończył. Zapewnił też, iż skupia się na pomocy przyjaciołom, którzy stracili swoje domy.
Idź do oryginalnego materiału