Gruzini w fazie grupowej Ligi Narodów byli częścią prawdopodobnie najbardziej wyrównanej grupy w całych rozgrywkach, rywalizując z Czechami, Ukrainą oraz Albanią. Zaczęli znakomicie, bo od dwóch zwycięstw nad Czechami (4:1) oraz Albanią (0:1), ale potem było znacznie gorzej. W kolejnych czterech meczach wywalczyli tylko punkt i wyłącznie dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu to nie oni, a Albania spadła do Dywizji C. Gruzini musieli jednak jeszcze wygrać baraż Armenią, by nie podzielić losu Albańczyków.
REKLAMA
Zobacz wideo Największy wygrany meczu Polska - Litwa. Kluczowa zmiana
Gruzini wyjaśnili temat już na wyjeździe. U siebie postanowili się wyżyć do reszty
Ormianie zajęli w Dywizji C drugie miejsce w grupie z Macedonią Północną (awans), Wyspami Owczymi i Łotwą, ale nie mieli być, z czego dumni. Jedyne zwycięstwa odnieśli nad Łotwą (2:1 i 4:1), a remis na Wyspach Owczych dał im siódmy punkt, jak się okazało, decydujący o drugim miejscu kosztem Farerów. W starciu z Gruzją wydawali się jednak bez większych szans, co zresztą potwierdziło się już w pierwszym meczu, który w Erywaniu spokojnie wygrali Gruzini 3:0.
Trzeba jednak było rozegrać jeszcze rewanż i o ile na wyjeździe zespół z Zakaukazia pewnie rozbił Ormian, tak u siebie postanowili ich absolutnie, doszczętnie zniszczyć. Wystarczyło zaledwie 35 minut by zespół trenera Willy'ego Sagnola prowadził 5:0! Gruzini rzucili się na rywali z furią i rozpracowywali ich defensywę na mnóstwo sposobów. Już w 4. minucie Otar Kiteiszwili oddał strzał, który odbił się rykoszetem od Varazdata Harojana i wpadł do bramki (ostatecznie zapisano to jako gol samobójczy).
Piłka chodziła jak po sznurku. choćby odpowiedź Ormian nie zrobiła wrażenia
Im dalej w las, tym gorzej dla Armenii. Dwukrotnie do siatki trafiał król strzelców Georges Mikautadze, kolejnego gola dorzucił Giorgi Czakwetadze, a w 27. minucie bramki doczekał się Kitaiszwili, któremu tym razem nikt nie mógł przemianować gola na samobója rywali, bo tym razem wpadł on z piłką w pole karne i spokojnie posłał ją obok bramkarza rywali. To był nokaut! Oraz dowód na to, iż z drużyną znacznie słabszą nie trzeba się niemiłosiernie męczyć i liczyć na to, iż w końcówce wpadnie jakiś rykoszet (jak niektórzy).
Ormianom jednak trzeba oddać, iż po przerwie nie zamierzali załamać rąk i dać się tłuc. Już w 48. minucie honorowe trafienie zaliczył Edgar Sewikjan, który w ekwilibrystyczny sposób sfinalizował dośrodkowanie od piłkarza Legii Warszawa Wahana Biczahczjana. Niemniej niespełna kwadrans później kapitalne podanie w polu karnym otrzymał Chwicza Kwaracchelia, uciekł obrońcy i pewnie pokonał Ognjena Cancarevicia.
Gruzja zrobiła swoje i może w przyszłości zagrać z Polską
Gruzja bez kłopotów utrzymała się w Dywizji B i możliwe, iż będzie mogła w następnej edycji Ligi Narodów zagrać w grupie z Polską. Teraz jednak zespół Willy'ego Sagnola koncentruje się na eliminacjach do mundialu, które rozpoczną 4 września meczem domowym z Turcją. Oprócz nich Gruzini mają w grupie E także Bułgarię oraz zwycięzcę z ćwierćfinału Ligi Narodów Hiszpania - Holandia (przegrany tego dwumeczu trafi do grupy z Polską).
Gruzja - Armenia 6:1 (Harojan 6' sam., Mikautadze 14', 35', Czakwetadze 23', Kiteiszwili 27', Kwarachccelia 63' - Sewikjan 48')