Dlaczego piłkarz Manchesteru City uniknął kary za incydent z piłką

1 tydzień temu

Kibice Manchesteru City mogą odetchnąć z ulgą, gdyż ogłoszono, iż Erling Haaland nie poniesie żadnej kary za incydent, do którego doszło podczas emocjonującego meczu z Arsenalem, zakończonego remisem 2:2.

Norweski napastnik rzucił piłkę w głowę obrońcy Arsenalu Gabriela Magalhaesa, jednak Związek Piłki Nożnej (FA) podjął decyzję o niepodejmowaniu dalszych działań w tej sprawie.

Dramatyczny remis bez dodatkowych dramatów dla Haaland

W zaciętym pojedynku na Etihad Stadium, City wyrównało wynik dopiero w 98. minucie, za sprawą Johna Stonesa.

Haaland wcześniej strzelił otwierającego gola, notując setnego gola dla panujących mistrzów Premier League. Ale gra przybrała szalony obrót, gdy Arsenal, tracąc już jednego zawodnika po wyrzuceniu Leandro Trossarda, walczył o utrzymanie niewielkiej przewagi.

Gdy Stones wyrównał wynik w końcówce, mecz wydawał się być przeznaczony na dramaturgię. Ale po świętowaniu Haaland podniósł piłkę i rzucił ją w głowę Gabriela.

Obrońca Arsenalu, z koszulką na twarzy, nie widział tego nadchodzącego. Chociaż wydawało się to momentem zapalnym, na boisku nie podjęto żadnych działań.

VAR ratuje sytuację dla City

Kibice Manchesteru City mogli obawiać się ewentualnej kary dla Haalanda po meczu, ale angielska federacja gwałtownie rozwiała wszelkie obawy.

Ponieważ wszystkie incydenty, łącznie z rzutem Haaland, zostały przeanalizowane przez VAR w trakcie meczu, zespół dyscyplinarny potwierdził, iż nie podejmie żadnych dalszych działań.

Wygląda na to, iż tym razem Haaland uniknął czegoś więcej niż tylko obrońców — uniknął również potencjalnego zakazu! Więc chociaż Arsenal mógł wyjechać z punktem, kibice City mogą być spokojni, wiedząc, iż ich gwiazdorski napastnik będzie gotowy, aby poprowadzić linię ataku ponownie w następnym meczu.

Idź do oryginalnego materiału