Dla Karasia to już koniec. "Nogi praktycznie nie dało się zginać"

3 dni temu
Zdjęcie: https://www.instagram.com/p/DEJFRapI0kN/?hl=pl&img_index=1


- Nie ma fizycznej możliwości, by dokończyć tę drogę z jedną sprawną nogą. Z ciężkim sercem opuszczamy trasę - taki komunikat wydał w sobotę team Roberta Karasia. Triathlonista postawił sobie "największe wyzwanie w swoim życiu". Chciał codziennie przez 150 dni pokonywać trasę Ironmana. Niestety cel udało mu się zrealizować w nieco ponad 30 procentach, po czym zrezygnował. Na tym jednak nie koniec.
Robert Karaś w lipcu zeszłego roku kilka miesięcy po pobiciu rekordu świata w dziesięciokrotnym Ironmanie (38 km pływania, 1800 km jazdy na rowerze i 422 km biegu) został złapany na dopingu. W jego organizmie wykryto meldonium oraz drostanolon. Rekord oczywiście anulowano. Zaledwie osiem miesięcy później triathlonista wpadł po raz drugi. - Otrzymałem informacje z USADA, iż w moim organizmie przez cały czas znajdują się pozostałości substancji, które wykryto u mnie po zawodach w Brazylii. Nie miałem możliwości przeprowadzenia badań antydopingowych przed ostatnim startem w USA. To niedozwolone - tłumaczył wówczas. Mimo krytyki, jaka na niego spadła, przez cały czas chce zadziwiać świat swoimi wyczynami.


REKLAMA


Zobacz wideo Jak Paweł Fajdek zamierza spędzić święta? "Nie ominie mnie gotowanie"


Karaś przerwał życiowe wyzwanie. "Nogi praktycznie nie dało się zginać"
Pod koniec kwietnia postanowił zrealizować kolejny sportowy cel. - Już niedługo rozpocznę największe wyzwanie w swoim życiu. Przez 150 dni, każdego dnia będę pokonywał dystans Ironmana (3,8 km pływania, 180 km jazdy rowerem, 42,2 km biegania). Planuję każdy z nich zamknąć w 9 godzin i 30 minut - zapowiedział na Instagramie.


Do działa przystąpił pod koniec października w Bahrajnie. Każdego dnia jego team relacjonował postępy w mediach społecznościowych. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Karaś ustanowił choćby rekord w pokonaniu 30 Ironmenów - 296 godz. 12 min i 16 s. Niestety po 50. dniu wyzwania sportowiec zaczął narzekać na problemy ze zdrowiem.


Po ukończeniu 56. dnia na Instagramie pojawił się niepokojący komunikat. - Mieliśmy problem z kolanem, pod koniec biegu było już bardzo ciężko, nogi praktycznie nie dało się zginać. Teraz trzeba się tym zająć, żeby na jutro wszystko było w porządku - poinformowano.


Co dalej z Robertem Karasiem? Ma nowy cel. "Już teraz zgłosiliśmy"
Problem okazał się jednak zbyt poważny i w niedzielę Karaś postanowił przerwać wyzwanie. - Dzień 57. okazał się barierą nie do pokonania. Robert nie jest w stanie wygrać z bólem. Nie ma fizycznej możliwości, by dokończyć tę drogę z jedną sprawną nogą. Z ciężkim sercem opuszczamy trasę - podano w sobotę.


Następnego dnia sportowiec wydał obszerne oświadczenie, w którym podziękował za wsparcie. Zaznaczył, iż teraz musi skupić się przede wszystkim na wyleczeniu nogi. Ma nadzieje, iż rehabilitacja nie potrwa długo, bo nie zamierza na tym poprzestać. Wyznaczył sobie choćby nowy cel. - Już teraz zgłosiliśmy próbę bicia rekordu największej liczby Ironmanów w ciągu roku. Nie pozwolimy, by cała ta praca poszła na marne. Zmieniliśmy cel, a za kilka dni, mam nadzieję, wrócimy na trasę - zapowiedział.
Idź do oryginalnego materiału