Djoković pokazał moc na Wimbledonie. Na końcu wywołał burzę. "Brak szacunku"

2 miesięcy temu
Zdjęcie: Fot. Paul Childs / REUTERS


Novak Djoković niespodziewanie łatwo awansował do ćwierćfinału Wimbledonu. Serb w kilka ponad dwie godziny rozbił Holgera Rune 6:3, 6:4, 6:2 i już 60. raz w karierze zagra w najlepszej ósemce turnieju Wielkiego Szlema. Mecz, który miał być dla Djokovicia wielkim sprawdzianem, okazał się spacerkiem. Po spotkaniu Serb miał spore pretensje do kibiców.
- Nie pamiętam meczu na takim poziomie, który zacząłby się w ten sposób - nie dowierzał komentator Polsatu Sport, kiedy Novak Djoković w kilka minut wygrał 12 punktów z rzędu i błyskawicznie objął prowadzenie 3:0 w pierwszym secie meczu z Holgerem Rune.
REKLAMA


Zobacz wideo Anglia marnuje swój potencjał! Latające kufle, awantury


Była to tylko zapowiedź tego, jak wyglądał teoretycznie najciekawszy mecz 4. rundy turnieju mężczyzn. Mecz, który miał być wielkim testem dla Djokovicia, a okazał się dla niego spacerkiem. - Profesor wypunktował ucznia - podsumował komentator Polsatu.
Mecz na korcie centralnym w Londynie trwał dwie godziny i pięć minut. To szokująco krótko w porównaniu do poprzednich spotkań Djokovicia z Rune. Spotkań, które grane były do dwóch, a nie trzech zwycięskich setów.
W listopadzie zeszłego roku Djoković pokonał Rune 7:6(4), 6:7(1), 6:3 w trakcie ATP Finals w Turynie, a mecz trwał trzy godziny i sześć minut. Dziewięć dni wcześniej Serb i Duńczyk zagrali ze sobą w Paryżu, gdzie po blisko trzech godzinach walki Djoković też wygrał w trzech setach (7:5, 6:7, 6:4).


Mimo iż Rune przegrał dwa ostatnie mecze z Serbem, to spokojnie mógł powiedzieć, iż lubi z nim grać. Do poniedziałku Duńczyk grał z Djokoviciem pięć razy i wygrał dwukrotnie. W maju 2023 r. ograł Serba w Rzymie (6:2, 4:6, 6:2), a w listopadzie 2022 r. w Paryżu (3;6, 6:3, 7:5).


choćby trzy lata temu na US Open, gdy zaledwie 18-letni Rune grał przeciwko Djokoviciowi pierwszy raz, potrafił urwać faworytowi seta. To, co udało się w Nowym Jorku, nie udało się w Londynie. Bo w poniedziałkowy wieczór Rune kompletnie rozczarował.
Kiedy po 12. z rzędu przegranych punktach Rune w końcu zdobył pierwszy punkt, zacisnął dłoń w pięść i zaczął się mobilizować. Wydawało się, iż choćby jeżeli pierwszy set mu kompletnie nie wyszedł, to Djokovicia i tak czeka długa i trudna przeprawa. Tak jednak nie było.
W pierwszym secie Serb gwałtownie przełamał przeciwnika i utrzymał tę przewagę do końca, wygrywając tę partię 6:3. W drugim secie Djoković odebrał Rune serwis w siódmym gemie i wygrał seta 6:4. W trzecim secie Serb przełamał rywala już w pierwszym gemie, gwałtownie ustawił sobie tę partię i w końcu wygrał 6:3, 6:4, 6:2.
Djoković w 60. wielkoszlemowym ćwierćfinale
To był mecz bez historii. Dość powiedzieć, iż w całym spotkaniu Rune miał zaledwie dwa break pointy. Duńczyk nie wytrzymał ciśnienia, kompletnie "nie dojeżdżając" na mecz z Djokoviciem, który awansował do 60. (!) wielkoszlemowego ćwierćfinału.


- Jestem bardzo zadowolony, ale szczerze mówiąc, nie uważam, iż rywal był choćby blisko swojej najlepszej dyspozycji. Zaczął źle, bo przegrał aż 12 punktów z rzędu, a w meczu o taką stawkę to nigdy nie jest łatwe. Tu zawsze jest większa presja, wszystkie oczy są zwrócone na ciebie i to naprawdę trudne. Dzisiaj sobie z tym wyraźnie nie poradził - powiedział po meczu Djoković.


Potem Serb niespodziewanie zwrócił się do kibiców, którzy w trakcie spotkania wspierali Rune, a buczeli na niego. - To do wszystkich, którzy zdecydowali się okazywać brak szacunku zawodnikom, a w tym przypadku mnie: "Dobranoc. Dobranoc" - zaczął Djoković, imitując buczenie w kierunku kibiców.


- Nie akceptuję tego. Jestem w tourze już ponad 20 lat i znam wszystkie sztuczki. Wiem, iż ten pogłos to nie było wsparcie dla Holgera, a okazywanie braku szacunku mnie. Ale róbcie, co chcecie, i tak mnie nie poruszycie. Grałem w mniej przyjaznych warunkach. Skupiam się tylko na tych, którzy płacą za bilety i okazują szacunek zawodnikom - dodał.
W ćwierćfinale Djoković zagra z Alexem De Minaurem. Pozostałe spotkania to: Jannik Sinner - Danił Miedwiediew, Carlos Alcaraz - Tommy Paul oraz Lorenzo Musetti - Taylor Fritz.
Idź do oryginalnego materiału