Demonstracja siły Rakowa! Rapid zdeklasowany

5 godzin temu

„Raków podał ci rękę jak sprawdzałeś klasówki, a ty jak Judasz chcesz się sprzedać za złotówki” – takim transparentem kibice z Częstochowy przywitali dziś Marka Papszuna na stadionie w Sosnowcu. Nie ma co ukrywać, atmosfera wokół Rakowa jest w tej chwili szalenie napięta, a ostatnie wystąpienia medialne szkoleniowca Medalików tylko podsyciły negatywne emocje. W tych okolicznościach mecz wicemistrzów Polski z Rapidem Wiedeń w Lidze Konferencji został niejako zepchnięty na dalszy plan. A przecież było to dla Rakowa bardzo ważne starcie. Z czego na szczęście doskonale zdawali sobie sprawę sami zawodnicy z Częstochowy, którzy – mówiąc bez cienia przesady – zdeklasowali Austriaków.

Stanęło na wyniku 4:1 dla Rakowa, ale wygrana mogła być jeszcze okazalsza.

Raków Częstochowa – Rapid Wiedeń. Świetny występ Medalików

W teorii – Raków nie miał się dzisiaj czego ani kogo obawiać. Rapid w Lidze Konferencji spisywał się bowiem jak dotąd katastrofalnie. Ekipa z Wiednia zaczęła zmagania w fazie ligowej od klęski z Lechem Poznań (1:4), potem porządnie oberwała również od Fiorentiny (0:3) i na dokładkę przegrała z Universitateą Craiova (0:1). Trzy mecze, komplet porażek, aż osiem straconych goli. W efekcie Austriacy do dzisiejszego spotkania przystępowali z ostatniego miejsca w tabeli. No ale Piast Gliwice również nie jest przecież wysoko notowany w Ekstraklasie, a sprał ostatnio podopiecznych Papszuna na kwaśne jabłko i to na ich terenie.

Dlatego dzisiejsze starcie miało nam tak naprawdę udzielić odpowiedzi na najważniejsze pytanie – czy przeciąganie liny w temacie Marka Papszuna między Rakowem Częstochowa a Legią Warszawa ma jakikolwiek sens z perspektywy Medalików? Bo niby Michał Świerczewski występuje tu z pozycji siły, rozdaje karty – to Wojskowi od miesiąca radzą sobie z trenerem tymczasowym na ławce. No ale gdyby Raków z Papszunem będącym już myślami na Łazienkowskiej miał teraz cały czas grać tak, jak w ostatnim spotkaniu z Piastem, to wzięcie Legii i samego trenera na przeczekanie byłoby najwyżej pyrrusowym zwycięstwem właściciela klubu spod Jasnej Góry. W takim scenariuszu z całego tego zamieszania przegrani wyszliby wszyscy – Papszun, nazywany już „Judaszem”, oczywiście Legia, ale również Raków.

Wygląda jednak na to, iż Świerczewski może odetchnąć z ulgą.

Pierwsza połowa meczu z Rapidem była w wykonaniu Rakowa bliska perfekcji, zwłaszcza w defensywie. Wiedeńczycy nie wykreowali w zasadzie żadnego zagrożenia pod bramką strzeżoną przez Oliwiera Zycha. Gospodarze też zaczęli w ofensywie dość niemrawo, to fakt, ale jak już się nieco rozhulali, to od razu przejęli stuprocentową kontrolę nad przebiegiem spotkania. I, co istotne, potwierdzili to bramkami. W 27. minucie do siatki z rzutu karnego trafił Jonatan Braut Brunes, a w 40. minucie prowadzenie Rakowa zgrabnym, mierzonym strzałem podwyższył niezwykle dziś aktywny Lamine Diaby-Fadiga.

𝐋𝐚𝐦𝐢𝐧𝐞 𝐃𝐢𝐚𝐛𝐲-𝐅𝐚𝐝𝐢𝐠𝐚 na 2⃣:0⃣ dla @Rakow1921!

Polsat Sport 2 | Polsat Sport Premium 2
Polsat Box Go#UCL pic.twitter.com/vvdcg3QtHn

— Polsat Sport (@polsatsport) November 27, 2025

Diaby-Fadiga z hat-trickiem! Rapid zdemolowany

I podkreślmy raz jeszcze, iż Raków w pełni na tę dwubramkową zaliczkę zasługiwał. Był przed przerwą zespołem o klasę lepszym od Rapidu w zasadzie pod każdym względem. Podobać mogła się zwłaszcza chirurgiczna precyzja gospodarzy w poczynaniach defensywnych. Sporadyczne szarże gości nie robiły na obrońcach z Częstochowy najmniejszego wrażenia. Gasili wszelkie ofensywne zapędy rywali w zarodku, na ogół z dziecinną łatwością.

Koncentracja – na najwyższym poziomie. A to nadzwyczaj cenne w takich, a nie innych okolicznościach.

Jeszcze ważniejsze jest jednak to, iż Raków po zmianie stron poszedł na ciosem, na co Rapid kompletnie nie umiał już w stanie zareagować. No i tak naprawdę po paru chwilach było już po meczu – kolejne dwa trafienia zapisał na swoim koncie Diaby-Fadiga, kompletując w ten sposób hat-tricka i nokautując Austriaków. I tylko szkoda, iż 24-latek zaraz po trzecim trafieniu nabawił się jakiegoś urazu i gwałtownie opuścił pole gry, bo pachniało kolejnymi bramkami jego autorstwa. Defensywa Rapidu po przerwie zwyczajnie przestała istnieć. Gracze z Częstochowy już wcześniej dominowali, ale w drugiej odsłonie meczu zaczęli wręcz miażdżyć swoich oponentów.

DWIE MINUTY, DWIE BRAMKI!

𝐋𝐚𝐦𝐢𝐧𝐞 𝐃𝐢𝐚𝐛𝐲-𝐅𝐚𝐝𝐢𝐠𝐚 skompletował hat-tricka

Polsat Sport 2 | Polsat Sport Premium 2
Polsat Box Go#UCL | @Rakow1921 pic.twitter.com/D6WYK0EsTW

— Polsat Sport (@polsatsport) November 27, 2025

Gdybyśmy mieli się o coś gospodarzy czekać, to tylko o niepotrzebny, choć krótki okres rozprężenia w okolicach 70. minuty. Widać było, iż częstochowianie poczuli się na boisku trochę zbyt pewnie, zdjęli nogę z gazu, no i czyste konto szlag trafił. Honorową bramkę dla Rapidu zdobył Janis Antiste.

Raków pokazał moc. Drużyna nie popadła w rozsypkę

Nie ma to jednak większego znaczenia dla całościowej oceny występu Medalików. Raków nie pozwolił już sobie na kolejne chwile słabości i – summa summarum – zanotował naprawdę efektowne zwycięstwo, które adekwatnie gwarantuje mu grę w play-offach Ligi Konferencji. Ten występ trzeba jednak przede wszystkim traktować jako demonstrację siły w wykonaniu ekipy spod Jasnej Góry. Raków dowiódł bowiem, iż potrafi się uodpornić na medialną zadymę związaną z przenosinami Marka Papszuna do Legii i zagrać wielki mecz niezależnie od tego, iż trener otwarcie mówi o swojej chęci przejścia do ligowego rywala.

Michał Świerczewski może się zatem po tym triumfie uśmiechnąć jeszcze szerzej niż zwykle.

Dzisiaj w Sosnowcu przegrał nie tylko Rapid. Przy okazji przegrała też Legia.

Raków Częstochowa – Rapid Wiedeń 4:1 (2:0)

  • 1:0 – Brunes 27′ (rzut karny)
  • 2:0 – Diaby-Fadiga 40′
  • 3:0 – Diaby-Fadiga 51′
  • 4:0 – Diaby-Fadiga 53′
  • 4:1 – Antiste 75′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

  • Sigma. Michał Świerczewski znów upokarza Dariusza Mioduskiego
  • Mural Papszuna w Częstochowie przerobiony. Kibice wściekli
  • Papszun chce odejść: „Mam nadzieję, iż nie trzeba będzie tego ujawniać”
  • Papszun chce do Legii. Czy to zdrada Rakowa? [KOMENTARZ]
  • Leśnodorski o pomyśle Legii: „Przyjście Papszuna to koniec Żewłakowa”
  • Raków stracił Papszuna. Negocjuje warunki klęski
  • „Chcę być trenerem Legii”. Papszun gra w otwarte karty!

fot. NewsPix.pl

Idź do oryginalnego materiału