Deklasacja w meczu Świątek! 67 minut i koniec! "Tenisowy kryminał"

4 godzin temu
Iga Świątek zaczęła występ w 1/8 finału Wimbledonu od "tenisowego kryminału", ale w porę się otrząsnęła. Przegrywająca 1:3 Polka pokonała Dunkę Clarę Tauson, która w pewnym momencie potrzebowała przerwy medycznej, 6:4, 6:1. A dzięki temu 24-latka z Raszyna wyrównała swój najlepszy wynik w londyńskiej imprezie.
Po świetnym meczu Igi Świątek z Amerykanką Danielle Collins w trzeciej rundzie (6:2, 6:3) czekaliśmy na kolejny popis w walce o ćwierćfinał. Dlatego też fatalny początek poniedziałkowego meczu z Clarą Tauson mógł wręcz zszokować. Ale potem Dunka walczyła nie tylko z Polką, ale i z awarią własnego organizmu. A ten niezbyt bardzo szarpany i niezbyt atrakcyjny pod tenisowym kątem pojedynek zakończył się po 67 minutach.


REKLAMA


Zobacz wideo Wimbledon porwał Polaków! Tak bawią się nasi kibice


Sześć zwycięstw na siedem meczów - tak do poniedziałku wyglądał tegoroczny bilans Świątek na trawie. O ile w niektórych tych spotkaniach grała nierówno i popełniała sporo błędów, to mecz przeciwko Collins natchnął nadzieją, iż odnalazła w końcu na tej nawierzchni. Popisywała się wtedy m.in. świetnymi serwisami i dlatego po pierwszych jej dwóch gemach przy własnym podaniu przecieraliśmy oczy ze zdumienia.
- Tenisowy kryminał - stwierdzili wprost komentatorzy Polsatu Sport przy wyniku 2:1 dla 22. w rankingu WTA Dunki.
Świątek sama wybrała podczas losowania, iż chce zacząć od podania, a tymczasem zaczęła od dwóch podwójnych błędów. Dwa kolejne dołożyła w kolejnym gemie przy własnym podaniu. Tauson nie musiała wówczas wiele robić, by wyjść na prowadzenie. Sama zaś gwałtownie zaczęła narzekać sędzi, iż ma problemy ze ślizganiem się. Ale mimo to po chwili podwyższyła prowadzenie na 3:1.
Czwarta na światowej liście Polka w porę się jednak przebudziła. Po chwili częściej zaczęła punktować dzięki serwisowi i doprowadzała do dłuższych wymian. Tauson z kolei - gdy skończyły się prezenty od faworytki - nie miała zbyt wiele do zaoferowania, by zdobywać kolejne punkty. Zamiast tego zaś coraz bardziej się frustrowała i coraz częściej myliła. Grymasy, bicie się ręką w klatkę piersiową po błędach - to był w pewnym momencie dominujący obrazek, gdy patrzyło się na Dunkę. Świątek wykorzystała to i od stanu 4:4 już nie pozwoliła rywalce na więcej.


Mimo iż Tauson ma zaledwie 22 lata, to w swoim tenisowym życiu już sporo przeszła. Błysnęła jako nastolatka - w 2021 roku wygrała dwa turnieje i raz jeszcze dotarła do finału, a przebijając się do czołowej "50" rankingu WTA. Tyle iż dwa kolejne sezony naznaczone były u niej zmaganiami z kontuzjami. Zaczęła odbudowywać się w ubiegłym roku, ale jeszcze cztery miesiące temu miała przymusową przerwę z powodu kontuzji pleców.
W poniedziałek zaś tegoroczna zwyciężczyni z Auckland i finalistka z Dubaju, poprosiła o przerwę medyczną. Wydawało się, iż ma kłopoty z oddychaniem. Na kort wyszła, ale była coraz słabsza i coraz wolniejsza. W efekcie zapisała na swoim koncie w drugiej partii zaledwie gema. Po raz trzeci też musiała uznać wyższość Świątek.
Dla Świątek to był 19. występ w 1/8 finału wielkoszlemowych zmagań i po raz 13. awansowała do ósemki (w tym czwarty z rzędu). To właśnie ten etap w Londynie osiągnęła dwa lata temu.
Dokładnie trzy tygodnie temu Tauson wygrała w Nottingham pierwszy mecz na trawie w tourze. W kolejnych dniach dołożyła jeszcze pięć. O dopisanie na swoje konto siódmego walczyła w poniedziałek z Igą Świątek, ale choć ta siódemka była na dalszym planie. 22-letnia Dunka walczyła także o najlepszy w karierze wynik w Wielkim Szlemie. Ale miała pecha, bo nie tylko ona zaliczyła w tym roku w Wimbledonie istotny przełom. Polka również.


W środowym ćwierćfinale Świątek zmierzy się z Ludmiłą Samsonową. Z rozstawioną z numerem 19. Rosjanką zmierzyła się dotychczas cztery razy i za każdym razem była lepsza.
Idź do oryginalnego materiału