Dantejskie sceny pod Narodowym. Policja wskazuje winnych

4 godzin temu
Do tej pory w sprawie zamieszek podczas finału Pucharu Polski odniosły się władze Legii oraz, w stanowczy sposób, PZPN. Teraz - 10 dni po meczu Legii z Pogonią na Stadionie Narodowym - głos zabrała także stołeczna policja. "Nie ma zgody na przestępcze działania pseudokibiców" - czytamy.
To był dla Legii Warszawa jeden z najlepszych dni w obecnym sezonie. 2 maja drużyna Goncalo Feio pokonała na Stadionie Narodowym Pogoń Szczecin 4:3, zdobywając w ten sposób swój 21. Puchar Polski w historii i zapewniając sobie grę w europejskich pucharach.


REKLAMA


Zobacz wideo Burza wokół słów Ziółkowskiego po finale Pucharu Polski. Kosecki: Po co przepraszać?


Przed meczem tak miło nie było. Pod stadionem doszło do organizacyjnego chaosu i zamieszek, przez które nie wszyscy kibice Legii zdążyli wejść na czas na sektor za jedną z bramek. Stołeczni fani doping rozpoczęli dopiero w 25. minucie, prezentując pierwszą z opraw.
Po meczu Legia wydała w tej sprawie oświadczenie, na które bardzo stanowczo odpowiedział PZPN. 10 dni po tych wydarzeniach do sprawy w końcu odniosła się też policja. Ona, podobnie jak PZPN, całą winą obarczyła chuliganów Legii.
Wojna na oświadczenia
Niedługo po finale warszawski klub opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym skrytykował organizację meczu. "Już przed rozpoczęciem meczu do klubu docierały liczne, bardzo niepokojące sygnały od kibiców ze wszystkich sektorów zajmowanych przez sympatyków Legii, dotyczące: niskiego poziomu organizacji wejścia na stadion, wielokrotnie nieuzasadnienie agresywnego, prowokacyjnego i nieadekwatnego do sytuacji zachowania służb organizatora, poważnych problemów z dojazdem w okolice stadionu, braku czytelnej komunikacji dotyczącej dojścia oraz zamykania części przestrzeni wokół obiektu, co znacząco utrudniało przemieszczanie się kibiców do dedykowanych bram" - napisano w komunikacie.


Oświadczenie wydali też kibice Legii. "W tym roku wszelkie skandaliczne działania PZPN-u i policji osiągnęły apogeum. Takiego poziomu agresji jako kibice nie widzieliśmy od lat. Dlatego informujemy z tego miejsca, iż ostatni raz bierzemy udział w tego typu cyrku. jeżeli będzie dane nam awansować do kolejnego finału, to odbędzie się on albo z nami, albo z policją, która traktuje w 2025 roku kibiców jak ludzi gorszej kategorii" - napisali fani, wyliczając błędy organizatora i policji:


Na wejściu kibice zastają uzbrojonych i zamaskowanych policjantów, którzy wyrywkowo wyszarpują ludzi z tłumu na kontrolę osobistą, w tym 10-12 latków
Wbrew prawu, również przy wejściu stoi "ochrona" w kominiarkach bez identyfikatorów, która od początku prowokuje kibiców, wdaje się w pyskówki itp.
Działania policji, które zostały wczoraj podjęte to proszenie się o tragedię i działanie totalnie oderwane od rzeczywistości, gazowanie ściśniętego tłumu ludzi w tym dzieciaków, rzucanie w tłum petard itp.
PZPN po raz kolejny celowo wprowadza policję na teren imprezy masowej i terrorem stara się zaprowadzić porządek, co jak widać przynosi odwrotny skutek
Tragiczne wejście kibiców na pozostałe trybuny i gigantyczne kolejki na 15 min przed meczem, to już stały obrazek na meczach organizowanych przez PZPN.


Dwa dni po finale w mediach pojawił się oficjalny komunikat PZPN, który nie poczuwał się do winy i obarczył nią klub oraz agresywnych kibiców. "Poważnie uszkodzona została brama nr 2. Odnotowano liczne niesprowokowane ataki na funkcjonariuszy policji - rzucano różne przedmioty, w tym butelki, a blisko 100 osób usiłowało wnieść na obiekt nielegalne środki odurzające oraz pirotechniką. Wszyscy zostali zatrzymani, a wśród zatrzymanych z pirotechniką były osoby w wieku 13-15 lat" - przekazał związek 4 maja.
Dantejskie sceny pod Stadionem Narodowym
W poniedziałek 5 maja skontaktowaliśmy się z Legią z prośbą o odniesienie się do zarzutów stawianych przez PZPN. W klubie usłyszeliśmy jednak, iż klub nie chce uczestniczyć w medialnych przepychankach i wszystkie wnioski z organizacji finału przekaże związkowi w specjalnym raporcie.
Nie kończyło to jednak sprawy. W mediach społecznościowych kibice bardzo narzekali przede wszystkim na nierozsądne użycie gazu. Przez to wielokrotnie interweniować musiały służby medyczne, a wśród poszkodowanych były też dzieci. Zamknięcie bramy wejściowej oraz interwencja policji doprowadziły do wielkiego ścisku pod Stadionem Narodowym, gdzie dochodziło do omdleń stojących na słońcu kibiców.
- Pod bramą numer 2 byłem około 13. Od początku brama była bardzo wąsko rozsunięta, wszystko szło opornie. W tłumie wszyscy byli ściśnięci, tylko obok mnie było kilka rodzin z dziećmi. Po godzinie tłum zaczął domagać się szybszego obsługiwania na bramie, bo mnóstwo osób czekało na pełnym słońcu na wejście na stadion. Frustracja rosła, każdy chciał zdążyć na rozpoczęcie meczu - przekazał nam jeden z kibiców, który czekał na wejście na Stadion Narodowy.


- Przód kolejki zaczął napierać na bramkę, doprowadzając do zrzucenia tablicy z napisem "Brama 2". I wtedy się zaczęło. Ze schodów spod stadionu na bramę ruszył tłum policji. Ludzie zostali wypchnięci spod bramy, nikt nie zważał na kobiety z małymi dziećmi. Do interwencji gotowe były polewaczki, użyto gazu, który był bardzo wyczuwalny oraz petard. Część ludzi zaczęła panikować i uciekać, część poszła na konfrontację z policją. Sytuacja uspokoiła się po 30 minutach, kiedy na nowo otwarto bramy i zaczęto wpuszczać ludzi na stadion. Na końcu nie skanowano choćby biletów, a kontrola osobista była farsą. W porównaniu do pierwszych minut po otwarciu bram ludzie zaczęli wchodzić hurtowo - dodał.
"Nie ma zgody na przestępcze działania pseudokibiców"
W poniedziałek 5 maja skontaktowaliśmy się także ze stołeczną policją. W mailu zadaliśmy konkretne pytania, które dotyczyły rzekomych prowokacji i agresji funkcjonariuszy oraz użycia nieadekwatnej siły i środków bezpieczeństwa w trakcie interwencji przed meczem. Dopiero po tygodniu otrzymaliśmy odpowiedź od podkom. Jacka Wiśniewskiego z Komendy Stołecznej Policji.
"Stołeczna Policja od zawsze podejmuje działania mające zapewnić bezpieczeństwo podczas imprez sportowych. Niestety dobra atmosfera została zakłócona przez chuliganów i pseudokibiców. Działania podejmowane przez Policję były adekwatne do aktualnych zagrożeń i niezbędne do przywrócenia ładu i porządku. W każdym podobnym przypadku będziemy stanowczo reagować na łamanie przepisów prawa. Nie ma zgody na przestępcze działania pseudokibiców, którzy swoim zachowaniem wykraczają daleko poza sportowe emocje" - czytamy w oświadczeniu.


"Przed meczem około godz. 15.00 grupa kibiców Legii próbowała siłą wtargnąć na teren stadionu, rzucając w kierunku ochrony niebezpieczne przedmioty, a finalnie uszkadzając bramę nr 2. Policjanci udzielili wsparcia służbom porządkowym. Agresja chuliganów została przeniesiona także na policjantów, którzy zostali obrzuceni niebezpiecznymi m.in. butelkami. W związku z tą sytuacją zatrzymano ponad 30 osób. W takich przypadkach Policja zawsze interweniuje na wezwanie organizatora imprezy. Wszystkie działania podejmowane przez funkcjonariuszy, nigdy nie są wymierzone w kibiców, ale w chuliganów i przestępców, którzy świadomie łamią prawo" - dodano.


"Podczas czwartkowego meczu, policjanci zatrzymali blisko 100 osób. Część z nich była pod wpływem narkotyków i alkoholu, a także posiadała przy sobie niebezpieczne przedmioty, którymi rzucała w kierunku służb porządkowych i Policji. Funkcjonariusze w toku przeszukań tych osób zabezpieczyli liczne wyroby pirotechniczne oraz środki odurzające. Niektórzy poszukiwani byli przez organy ścigania, celem odbycia kary pozbawienia wolności. Zatrzymani chuligani byli agresywni i stwarzali realne zagrożenie dla innych uczestników tego sportowego święta" - podsumowano.
Idź do oryginalnego materiału