Danielle Collins nie odpuściła. "To naprawdę żałosne"

1 dzień temu
- Myślę, iż to, co wydarzyło się w Strasburgu, to po prostu moja prośba o osobistą przestrzeń w miejscu pracy. Nie wiem, dlaczego w ogóle jest to temat do dyskusji - tak Danielle Collins komentuje zajście z operatorem kamery. Podczas konferencji prasowej na Roland Garros Amerykanka odpierała niestworzone zarzuty, mimo iż sama ma swoje za uszami.
Danielle Collins (54. WTA) w pierwszej rundzie Roland Garros pokonała 7:6(1), 6:4 Jodie Burrage (165. WTA). A na pomeczowej konferencji prasowej Amerykanka musiała zmierzyć się z pytaniem o wydarzenia z innego francuskiego turnieju na kortach ziemnych.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy


Danielle Collins "tłumaczy się" z zajścia w Strasburgu. "Nie wiem, dlaczego to temat do dyskusji"
Po meczu 1/8 finału z Emmą Raducanu (41. WTA) w zawodach rangi WTA 500 w Strasburgu Amerykanka bardzo nieelegancko potraktowała operatora kamery. - Nie musisz być tak blisko mnie, ani też nie musisz być na Emmie. To jest całkowicie niestosowne - mówiła w trakcie przerwy. O co zapytali ją dziennikarze w Paryżu.


- Myślę, iż to, co wydarzyło się w Strasburgu, to po prostu moja prośba o osobistą przestrzeń w miejscu pracy. Nie wiem, dlaczego w ogóle jest to temat do dyskusji. Powinno to być coś, co możemy mieć w trakcie naszej gry - odpowiedziała (cytat za profilem The Tennis Letter w serwisie X).
Danielle Collins wyprowadza kontrę. "Moja prośba wydaje się być problemem"
31-latka nie może się nadziwić, iż jej liczne apele trafiają w próżnię. - Fakt, iż musiałam prosić tak wiele razy w swojej karierze i podczas różnych meczów, aby po prostu mieć odpowiednią przestrzeń osobistą, jest trochę dziwny. Często wydaje mi się, iż moja odpowiedź jest traktowana jak zniewaga. Uczę się, że, jako kobiety, moja prośba o osobistą przestrzeń wydaje się być problemem dla wielu osób. Uważam, iż to naprawdę żałosne, iż w ogóle jest to temat do dyskusji - oznajmiła. Collins jednak sama niejednokrotnie prowokowała takie sytuacje, więc trudno uznać ją za ofiarę.
Zobacz też: Co ona zrobiła? Sakkari prowadziła 4:1 i zaczęła się katastrofa


Amerykanka byłaby też bardziej wiarygodna, gdyby nie jej żenujące zachowania wobec rywalek. Choćby Igi Świątek (5. WTA), którą w trakcie paryskich igrzysk olimpijskich nazwała "fałszywą", a podczas finału tegorocznego United Cup nie podała jej ręki.


W Roland Garros Świątek i Collins będą mogły spotkać się dopiero w finale. Tymczasem w drugiej rundzie 31-latkę czeka starcie z Olgą Danilović (34. WTA).
Idź do oryginalnego materiału