Damian Żurek pokazał, iż jest w życiowej formie, a IO coraz bliżej!

1 godzina temu
Damian Żurek ponownie udowodnił, iż jest w życiowej formie. Rano polski panczenista zdobył srebrny medal Pucharu Świata na dystansie 1000 metrów, przy okazji poprawiając rekord Polski. Następnego dnia rywalizacji w Salt Lake City 26-latek powtórzył ten wyczyn i ponownie zajął drugie miejsce z rekordem kraju. Tym razem dokonał tego na dwa razy krótszym dystansie.
Dla Żurka oba starty odbyły się dzień po dniu, ale jako iż Puchar Świata odbywa się za Oceanem, to w naszym kraju wyszło na to, iż panczenista pierwszy medal wywalczył 15 listopada wczesnym rankiem, a drugi wieczorem. W finale na 1000 metrów rywalizował m.in. z rodakiem, Markiem Kanią. "Polski pojedynek wygrał Żurek, który z czasem 1:06.02 pobił rekord kraju na 1000 m i objął prowadzenie w stawce. Później szybciej od niego pojechał jedynie Amerykanin Jordan Stolz (1:05.66) i tym samym Żurek sięgnął po swój pierwszy w karierze srebrny medal PŚ w rywalizacji indywidualnej" - napisał dziennikarz Sport.pl, Norbert Amlicki.

REKLAMA







Zobacz wideo Bohater reprezentacji Polski w życiowej formie! Absolutny fenomen



Kolejny medal i rekord Polski. Wielka forma Polaka!
Finał biegu na 1000 metrów odbył się 14 listopada o godzinie 18:14 czasu obowiązującego w Salt Lake City. Już 15 listopada o godzinie 12:58 Żurek stawił się na starcie kolejnej rywalizacji o medale, ale na 500 metrów. Tym razem także walczył o krążek z Polakiem, ale był nim Piotr Michalski.


Jakby mało było analogii do poprzedniego występu 26-latka, to drugi finał także przyniósł mu srebro, a nasz panczenista ponownie musiał uznać wyższość Jordana Stolza. Amerykanin triumfował z czasem 33.88. Michalski ukończył rywalizację na dwunastej pozycji z czasem 34.46.


Rezultat Żurka (33,90) sprawił, iż Polak ustanowił nowy rekord Polski na dystansie 500 metrów. Co ciekawe, odebrał ten tytuł Markowi Kani, który wynikiem 34,01 ustanowił go dosłownie przed tygodniem. Innymi słowy, Żurek bez wątpienia już zaliczył najlepszy weekend w karierze pod względem indywidualnym, ale cała grupa polskich panczenistów na początku sezonu olimpijskiego pokazuje, iż jest w świetnej formie.
Pozostaje tylko trzymać kciuki, by utrzymali ją do igrzysk olimpijskich w Mediolanie oraz Cortinie d’Ampezzo. Te odbędą się w dniach 6-22 lutego 2026 roku.
Idź do oryginalnego materiału