Zwierzęta na wydarzeniach sportowych na świecie to nic aż tak niespotykanego. Nie tak dawno podczas turnieju WTA 1000 w Dosze furorę zrobił kot, który pojawiał się na korcie w meczach Aryny Sabalenki z Jekateriną Aleksandrową i Ons Jabeur z Sofią Kenin. Zwierzaki to też stały element choćby zawodów golfowych, gdzie na polu potrafią się pojawić choćby aligatory, a zdarza się, iż i w Formule 1 od czasu do czasu w torze pojawi się ktoś niespodziewany.
REKLAMA
Zobacz wideo Wspominamy Leo Beenhakkera. Żelazny: On był z zupełnie innego świata. Dał nam wiatru w skrzydła
Maleńki intruz na boisku w MLS
Tym razem czworonożnego gościa mieli piłkarze w meczu MLS Vancouver Whitecaps - Austin FC. Choć w tym wypadku raczej mowa o czterech łapkach. W 8. minucie spotkania sędzia spotkania przerwał na chwilę grę, gdyż piłkarze zobaczyli, iż po boisku biega coś małego. Mieli w rzeczy samej rację, bo chodziło o... niewielką myszkę, która zawędrowała na murawę.
"Tom i Jerry" po kanadyjsku
Dla tak niewielkiego zwierzątka spotkanie z sunącą po murawie piłką, czy tym bardziej butem jednego z piłkarzy, mogłoby się skończyć w tragiczny sposób. Dlatego też zawodnicy postanowili nie czekać i bezpiecznie usunąć piskliwego "kibica" z boiska. Dokonał tego bramkarz Austin FC Brad Stuver, który okazał się skuteczniejszy niż Tom z legendarnej bajki animowanej "Tom i Jerry" i gwałtownie złapał myszkę, delikatnie eskortując ją poza murawę.
Los nie wynagrodził jednak Amerykanina za jego czułe serce. Wręcz przeciwnie. Austin FC dostało w Kanadzie straszny łomot, przegrywając z Vancouver Whitecaps aż 1:5. Absolutnym bohaterem meczu został amerykański napastnik Brian White, który do siatki trafiał aż czterokrotnie. Kanadyjski klub jest dzięki temu liderem Konferencji Wschodniej w MLS.